Site icon Ostatnia Tawerna

Słodki coaching — recenzja książki „Kawiarnia pod Pełnym Księżycem”

Wbrew pozorom Kawiarnia pod Pełnym Księżycem nie do końca wpasowuje się w półeczkę „Japonia na pocieszenie”. I być może to jest w niej ostatecznie najciekawsze. Gotowi na kocie horoskopy?

Desery na erę Wodnika

Mai Mochizuki napisała Kawiarnię z inspiracji rysunkami Chihiro Sakurady oraz zachodnim zodiakiem — czyli tym, co my uznajemy na tradycyjny horoskop. Dostaliśmy dzięki temu opowieść o kotach zarządzających mobilną kawiarenką, w której oprócz słodkości serwują klientom nie tyle rady, ile wyjaśnienie, skąd biorą się przeżywane przez nich kryzysy. Mówiąc bardzo ogólnie, wszystko sprowadza się do wpływu planet i… stosowania się do reguł, jakie pozwalają się wpasować w muzykę sfer. To już brzmi bardzo konfucjańsko, prawda?

Do Kawiarni pod Pełnym Księżycem można trafić, zapuszczając się w wąską uliczkę, wcześniej zupełnie nierzucającą się w oczy. Czasem odnajduje się ją w nocnym parku, a czasem w pasażu handlowym na odległym przedmieściu. Ewentualnie da się odnaleźć ją we śnie — to także spotyka bohaterów Mochizuki. Jak udało im się złapać wolny stolik w tak magicznym miejscu? To jedna z zagadek książki, jeśli uważnie poczytacie, sami wpadniecie na jej rozwiązanie — w końcu nic nie dzieje się przypadkiem.

Na miejscu futrzaki serwują eleganckie słodycze, stawiają horoskop i oferują swoimi klientom minikonsultacje, coś pomiędzy mikroterapią i coachingiem na świeżo rozpoczętą erę Wodnika. Każda osoba odwiedzająca kawiarnię jest nieco zagubiona i nieszczęśliwa, bo myślała, że już dawno odkryła reguły rządzące życiem i pozwalające na wpasowanie się w społeczeństwo czy odniesienie sukcesu. I tylko jakoś się one w ich przypadku nie sprawdziły, niewątpliwie z winy samych zainteresowanych…

Słodko-gorzkie pocieszenia

Wydaje mi się, że kluczem do tej książki jest słowo „reguła”. Mochizuki pisze o Japonkach i Japończykach szukających swojego miejsca w społeczności przewidującej dla nich kilka standardowych scenariuszy i niewiele poza nimi. A na pewno oferującej znikomą pomoc komuś, kto by spadł z jasno wytyczonej ścieżki. Co ciekawe, i może nawet egzotyczne dla zachodniego czytelnika, rozwiązaniem mają być inne reguły, tym razem zodiakalne. Zamiast wymagań oferują one wyjaśnienia, swoistą miniterapię behawioralno-poznawczą dla pogubionych.

Jak wspomniałam, nie do końca jest to dla mnie powieść ku pokrzepieniu serca. Przede wszystkim dlatego, że bohaterowie wydają się akceptować ścisłe reguły obowiązujące w relacjach międzyludzkich, nawet jeśli czytelnikowi wydają się one bardzo niesprawiedliwe. Nie wydaje mi się to elementem światotwórstwa (to nie system magii), raczej diagnozy stawianej przez Mochizuki Japończykom. Surowość reguł dotyczy przede wszystkim kobiet. Myślę, że autorka, jak na realia swojego kraju, pokazuje girl power i wartość siostrzeństwa, ale nam raczej ściska się serduszko na myśl, jak wiele odpowiedzialności i winy muszą wziąć na siebie bohaterki. Kocia kawiarnia na pewno nie jest miejscem zmiany świata, chyba że w tej początkowej fazie, kiedy zmienia się siebie.

Jak wspomniałam, sięgając po Kawiarnię pod Pełnym Księżycem nie oczekujcie kocykowego feel good, chociaż opisy deserów mogą wywołać w was chęć wyskoczenia na gorącą czekoladę. Dostaniecie za to naszkicowane kilkoma machnięciami pióra, intrygujące portrety pracujących, z konieczności samodzielnych kobiet szukających swojego miejsca w konserwatywnym japońskim społeczeństwie. A do tego mieszankę astronomii z akceptacją ograniczeń, jakie serwuje nam tak zwana zastana rzeczywistość.

Nasza ocena: 8/10

Slice of life z elementami fantasy, czyli mieszanka idealna dla fanów mangi i anime. Nie do końca pocieszająca, bo zaskakująco realistyczna jak na gatunek feel good.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 9/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version