Site icon Ostatnia Tawerna

Śladami umysłowych traum – recenzja gry „The Suicide of Rachel Foster”

Symulatory chodzenia znalazły sobie całkiem wdzięczną niszę na rynku gier. Bezpieczna pozycja i trwające wiernie grono wyznawców powoduje jednak, że ze świecą szukać można w owym podgatunku pozycji, którym chciałoby się przełamywać schematy.

Z reguły więc jesteśmy raczeni zgoła standardowym podejściem – powolnym krokiem przemierzamy opuszczone domostwa, zdezelowane korytarze czy skąpane w wątłym świetle instalacji alarmowej połacie kosmicznych stacji. Niezależnie od charakteru lokacji, możemy spodziewać się, że coś będzie usiłowało podnieść nam ciśnienie. Nagłe efekty dźwiękowe, wyskakujące w oskryptowanych momentach zza winkla maszkary . Wszystko to ma za zadanie oderwać nas od monotonnego bawienia się w środowiskowe puzzle, czytania tony zbędnych notatek i przeglądania śmieci, które twórcy łaskawie uczynili przedmiotami interaktywnymi.

Skoro więc sam gameplay symulatorów chodzenia raczej nie postawi nieboszczyka na nogi swoją złożonością, twórcy muszą kłaść wzmożony nacisk na fabułę. Nie inaczej jest z The Suicide of Rachel Foster, w której Włosi z ONE-O-ONE Games usiłują złapać kilka srok za ogon, poruszając wyjątkowo delikatną tematykę upośledzenia, relacji nieletniej z dorosłym mężczyzną i wiążącego je, tytułowego samobójstwa.

Przechadzka po nawiedzonym hotelu

Zanim jednak tego typu rewelacje zostaną nam zaprezentowane w szczegółach, będziemy mieli okazję zapoznać się z bohaterami i oswoić w całkiem klimatycznych zakamarkach zamkniętego dla gości hotelu. Oto bowiem w przybytku będącym własnością zmarłych rodziców Nicole pojawia nasza bohaterka, z całkiem jasnym zamiarem wyceny nieruchomości i jak najszybszej jej sprzedaży. Odcięte od cywilizacji miejsce które wiąże jej dzieciństwo z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości otacza jednak pewna tajemnica, której chęć rozwikłania zmieni pozornie prosty plan w dramatyczne poszukiwanie prawdy o prawdziwej naturze wypadków sprzed lat.

I nie ma co ukrywać – to właśnie rzeczony hotel pełni centralną rolę opowieści, zarówno jako pełna klimatu i skrzypiących desek lokacja, jak i tła całej fabuły. ONE-O-ONE Games ewidentnie włożyło sporo pracy w dopracowanie detali. Po pomieszczaniach wala się w nieładzie sporo przedmiotów, nieźle prezentuje się gra światła i cieni, a sam układ pomieszczeń – jakkolwiek skomplikowany na tyle, że można się w nim początkowo wręcz pogubić – sprawia wrażenie bazującego na jakimś rzeczywiście istniejącym projekcie.  Początkowe wrażenia przy The Suicide of Rachel Foster są zatem jak najbardziej pozytywne – mamy nastrojowy zestaw pomieszczeń do przemierzenia, niepokojący sekret do odkrycia i historię, przy której wiele wskazuje na to, że będziemy mieli okazję się bać.

Miłe złego początki

Że nie jest tak słodko jakbyśmy tego chcieli, orientujemy się w miarę rozwoju scenariusza, który z obszarów związanych z wydarzeniami paranormalnymi, skręca coraz bardziej w stronę psychologicznego dramatu. O ile samo w sobie nie byłoby to złym posunięciem, a posępny nastrój i tak występuje w ilościach nadprogramowych, tak już sposób w jaki drażliwe kwestie zostają nam przedstawione wydaje się nietrafiony, czy przynajmniej nie potraktowany z należytą starannością. Wrażenia ledwie prześlizgiwania się po temacie który wymaga głębszej analizy nie poprawiają przeciętne dialogi i voice acting, które nijak nie potrafią wykrzesać z gracza poważniejszych emocji, a już na pewno nie na poziomie najlepszych produkcji w gatunku, pokroju SOMY czy Firewatch.

Z biegiem czasu doskwierać zaczyna też znikoma interakcja z otoczeniem, z którego jedynie niewielka (i co gorsza, najmniej istotna) część przedmiotów została przewidziana przez twórców jako możliwa do dokładniejszego obejrzenia. Początkowo przepastny hotel również zaczyna sprawiać stosunkowo mniejsze wrażenie, gdy okazuje się że otaczają nas niewidzialne ściany, skutecznie zapobiegające dostaniu się do niepowiązanych z fabułą pomieszczeń.

Nihil novi

Pomimo dobrego startu, nie potrafi więc The Suicide of Rachel Foster zaoferować niczego ponad to, co widzieliśmy w gatunku już przynajmniej kilkukrotnie. Choć trudno jednoznaczne określić produkcję ONE-O-ONE Games jako słabą, dyskusyjny scenariusz i ograniczenia techniczne sprawiają, że nie sposób wybić się jej ponad przeciętność.

Grę kupicie na GOG.com

Nasza ocena: 5,7/10

Propozycja raczej dla zagorzałych fanów gatunku. Pozostali lepiej zrobią, próbując sił w jednym z klasyków, pokroju SOMY, Firewatch, czy Gone Home.

Grafika: 7/10
Udźwiękowienie: 6/10
Fabuła: 5/10
Grywalność: 5/10
Exit mobile version