Zawsze było wiadomo, że DC Comics jest bardziej mroczne. Obecnie na polskim rynku wydawniczym ukazują się tomy, które są znane z tego, że przywracają domowi Batmana i Supermana ciemność i mistykę, z której był on znany.
Nie wszystko takie same jak w oryginalne
Czytelnicy spoza USA, którzy niestety nie mają możliwości czytania każdego zeszytu na bieżąco, często zaznajamiają się z tym, co da im lokalny wydawca. Wśród nich można znaleźć między innymi komiksy DC, które wydaje na naszym rynku Egmont. I to wydawca często wybiera co przeczytamy, nie pytając nas o zdanie, ale robiąc to subtelnie, żebyśmy się nie pogubili w wydawanych u nas historiach.
Recenzowana przez mnie pozycja nie ma, aż tyle wspólnego z Batmanem, jednakże należy pamiętać, że to ten superbohater ze sławetnej trójki trykociarzy, najczęściej ma do czynienia ze zjawiskami paranormalnymi. Oryginalny tytuł tego tomu brzmi: Terror Knight, a po otwarciu znajdziemy historie z różnych serii w tym z Zatanny.
Cały tom może trochę przypominać formę gry wideo, gdzie bohaterowie walczą z kolejnymi bossami. Oczywiście jest to wynik stworzenia antologii. W tomie znajdziemy specjalny zeszyt z Free Comic Book Day, czteroczęściową miniserię Knight Terrors oraz dwa numery: otwierający (First Blood) i zamykający (Night’s End), choć w spisie treści są one ułożone w nietypowej kolejności. Strategia wydawnicza DC wokół Knight Terrors budzi pewne wątpliwości — zeszyty otwierający i zamykający są bardziej osadzone w całym uniwersum DC niż główna miniseria, co sprawia, że mogą służyć jako punkt wejścia dla czytelników innych serii. Brakuje im jednak spójności z resztą fabuły, jak w przypadku nagłego pojawienia się zombie Sandmana.
Miniseria ma odmienny klimat — Joshua Williamson wprowadza narrację Deadmana w stylu klasycznego horroru, łącząc mrok i groteskę z humorem. Rysunki Howarda Portera podkreślają horrorowy ton, z wizualnie intensywnymi, niepokojącymi scenami. Choć historia nie wnosi wiele nowego, docenić można dbałość o detale i odniesienia do historii postaci, jak cameo Dove z czasów Brightest Day. To pokazuje, że Williamson dobrze zna swoje uniwersum, nawet jeśli sam event nie zaskakuje fabularnie.
Wspaniała Zatanna
Oczywiście pewnym dodatkiem jest historia o jednej z głównych czarodziejek DC – Zatannie. A walczy ona w duecie z Robotmanem co wywołuje – kontrast charakterów, stylów działania zapowiada coś wyjątkowego. I rzeczywiście zarówno Zatanna, jak i Robotman nie zapadli w magiczny sen podczas wydarzeń z First Blood, więc muszą mierzyć się z koszmarami na jawie i jednocześnie chronić śpiących przyjaciół oraz cywilów. Ten motyw wyróżnia komiks na tle innych historii z eventu.
Koszmar to inaczej trauma, więc i tutaj mamy z nią do czynienia – Robotman zmaga się z utratą bliskich, a Zatanna z traumą po wydarzeniach z Kryzysu na Nieskończonych Ziemiach, kiedy zginął jej ojciec. Mimo to bohaterowie szybko znajdują wspólny język i współpracują.
Przeciwnicy, choć nie są mocno rozwinięci fabularnie, prezentują się efektownie wizualnie. Rysunki świetnie łączą sci-fi Doom Patrol z mroczną magią JusticeLeague Dark, a dynamiczne układy kadrów podkreślają surrealistyczny klimat historii – zwłaszcza scena w labiryncie.
Choć zeszyt nie wnosi wiele nowego do głównego wątku, jest jednym z najciekawszych pobocznych tytułów w ramach eventu.
Warto docenić, że w crossoverach takich jak Planeta Łazarza oraz owy tom pt. Nocne Koszmary, DC Comics zrezygnowało z wieloświatowych komplikacji. To po prostu klasyczna opowieść o bohaterach walczących ze złoczyńcami, z mocno magiczną otoczką, która często eksploruje najgłębsze meandry uniwersum. Dodatkowym plusem jest to, że scenariusz Joshua Williamsona świetnie wykorzystuje jego doświadczenie w pisaniu horroru.
Nasza ocena: 9/10
Jeśli chcesz poczytać horror do poduszki, to zapraszam!
Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 8/10