Site icon Ostatnia Tawerna

She is Barbie and He is just Ken – recenzja filmu „Barbie”

Po miesiącach oczekiwania, przepełnionych intensywnym marketingiem, w końcu miałam okazję ujrzeć nową produkcję filmową od Mattel – Barbie. Od dziecka uważam się za wielką fankę animacji o najpopularniejszej lalce na świecie, więc recenzowanie pierwszego filmu aktorskiego z nią w roli głównej było nie lada wyzwaniem.

Kim jesteśmy?

Warto zacząć od tego, że nowa Barbie to nie tytuł dla dzieci. Reżyserka Greta Gerwig zabiera nas do różowego Barbielandu, w którym żyją lalki. Wszystkie zajmują ważne stanowiska, wygrywają nagrody Nobla, co wieczór organizują babskie wieczory, trwając w przeświadczeniu, że dziewczynki w prawdziwym świecie wiodą równie łatwe i beztroskie życie. Z ich perspektywy wszystko jest w idealnym porządku.

W tym samym perfekcyjnym świecie w ich cieniu żyją Keny, którzy są jedynie dodatkiem do każdej lalki Barbie. Chyba każda dziewczynka bawiąca się nimi w dzieciństwie może potwierdzić, że ma to przełożenie na rzeczywistość – nie znam nikogo, kto kupiłby Kena z innego powodu niż jako partnera dla Barbie.

Pewnego dnia perfekcyjny porządek w Barbielandzie zostaje zakłócony za sprawą ludzkiej bohaterki mającej tragiczny wpływ na Stereotypową Barbie – główną postać filmu. Barbie musi jak najszybciej dostać się do świata ludzi, by naprawić swoją codzienność. Wraz z nią wyrusza Ken, zmęczony latami spędzonymi we friendzonie blondynki. 

Kiedy bohaterowie docierają do ludzkiej rzeczywistości, przekonują się, że wszystko działa tam na odwrót. Prawdziwy świat zdominowany jest przez patriarchat i to kobiety pełnią w nim drugoplanowe role. Barbie wpada w egzystencjonalny kryzys, odkrywając swoją ludzką naturę, a Ken zachwyca się dominacją mężczyzn w świecie. W końcu nie czuje się tylko jak dodatek do swojej blondwłosej przyjaciółki.

Fabuła Barbie może wydawać się prosta, ale na przestrzeni niecałych dwóch godzin porusza naprawdę istotne tematy. Skupia się zarówno na damskiej, jak i męskiej perspektywie, śmiało krytykując patriarchat. Udowadnia, że to szkodliwy system dla obu płci, równocześnie wplatając w główny wątek egzystencjalne rozterki. 

Muszę przyznać, że życiowe frazesy i filozoficzne przemyślenia na temat ról w społeczeństwie pod koniec seansu stały się już dla mnie męczące. Odniosłam również wrażenie, że Barbie to dzieło zrobione przez kobietę dla kobiet – nie wiem, jak dobrze męska część widowni będzie się na nim bawić.

Kadr ze zwiastunu filmu „Barbie” od Warner Bros.

Mojo Dojo Casa Chata

Barbie to film autentycznie śmieszny. Dialogi w obu wersjach językowych bawią, a Ryan Gosling w roli Kena absolutnie wymiata, kradnąc uwagę widza non stop. Jest mi bardzo głupio, bo jeszcze kilka miesięcy temu pisałam o tym, że zupełnie nie widzę go w tej roli. Cofam jednak swoje słowa – Gosling to perfekcyjny Ken, który zachowaniem przypomina swój pierwowzór z animacji. Aktor wykonał fenomenalną robotę, podobnie jak Margot Robbie w roli Stereotypowej Barbie oraz reszta obsady. 

Mattel w swojej własnej produkcji posuwa się dalej – nie stroni od żartów i gagów na swój własny temat, nabijając się z samego zarządu korporacji. 

Kadr ze zwiastunu filmu „Barbie” od Warner Bros.

Niepowtarzalny różowy i brokatowy klimat

Barbie to prześliczny film. Kolorowa, bogata scenografia, kontrast między światem ludzi a światem Barbie, stroje nawiązujące do prawdziwych lalek – to wszystko składa się na satysfakcjonującą dla oka całość. Uzupełnia ją niezła muzyka – soundtrack do filmu tworzyło wiele znanych popowych gwiazdek, jak Dua Lipa, Ice Spice czy Nicki Minaj (chociaż pewnie serca widzów i tak zostały już skradzione przez piosenkę Kena).

Kadr ze zwiastunu filmu „Barbie” od Warner Bros.

Nostalgia

Z pewnością wiele scen i postaci z nowej produkcji Mattel wywoła u oglądających uczucie nostalgii i tęsknoty za dzieciństwem. Ale tutaj dochodzę do najważniejszego dla mnie aspektu całego filmu – jak ma się on do starych animacji spod szyldu Barbie?

Niestety w tym temacie będę dla nowego tytułu bezwzględna. Film ma się nijak do starych, kultowych animacji. Mimo o wiele większego budżetu nie dorównuje im pod żadnym względem. Stare tytuły miały o wiele piękniejszy, baśniowy klimat, mądrzejsze i bardziej dosadne przesłanie, osadzone w uniwersalnych wartościach, nie wspominając o piosenkach, które małym i dużym widzom mogą utkwić w głowach na lata. Pisałam o tym już kilka miesięcy temu i tak jak myślałam, zawiodłam się. Szkoda, że twórcy poszli w stronę wszechobecnego różu i plastiku, zamiast zapierających dech w piersiach baśniowych krain i uniwersalnych opowieści.

Kadr ze zwiastunu filmu „Barbie” od Warner Bros.

I am Kenough

Z kina wyszłam bardzo zadowolona – cieszę się, że produkcja Grety Gerwig tak odważnie podeszła do trudnego i kontrowersyjnego tematu wszechobecnego patriarchatu oraz tożsamości każdej jednostki. Na całym seansie bawiłam się dobrze. Oprócz końcówki film się nie dłużył i zdecydowanie bawił do łez. Z czystym sercem mogę go polecić, mając jednakże z tyłu głowy pewien niedosyt – tytuł nie dorównał swoim animowanym poprzednikom.

Na film Barbie zapraszamy do sieci kin Cinema City!

Nasza ocena: 7,7/10

Barbie podbija kina w nietypowym, pełnym różu stylu.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa wizualna: 9/10
Oprawa dźwiękowa: 7/10
Exit mobile version