Site icon Ostatnia Tawerna

„Scar” – czyli o tragizmie postaci oraz czemu warto dać szansę najnowszej serii komiksowej

Obserwując ostatnio polskie portale internetowe, raczej nie spotkałem się z informacją lub potencjalnym recenzjami nowej serii komiksowej pt.: „Disney Villains”. Seria ta wpisuje się w obchody 100-lecia Disneya. Na pierwszy rzut wybrano Hadesa, Diabolinę oraz Skazę. Właściwie całą kolekcję rozpoczęto od Skazy w kwietniu tego roku i uważam, że dokonano najlepszego wyboru. Skaza jest niczym połączenie Napoleona Bonaparte, Adolfa Hitlera, Francisco Franco Bahamonde czy Józefa Stalina.

Tragedia Taki

Nigdy nie przepadałem i nie będę przepadać za złolami. Jednak wśród całej zgrai doceniam kilku z nich. Kanga Zdobywcę za jego praktycznie totalną kontrolę czasoprzestrzeni, która według niego i tak sama sobie nie da rady, bo zawsze może coś się popsuć. Megatrona za jego pragmatyczne podejście, choć niestety niehumanitarne – kontrolowania wszystkiego przez zastraszanie oraz walkę do ostatniej iskry na placu boju. Generała Zoda za idee ocalenia rodzimej planety, kosztem wszystkiego, co napotka na drodze – istny kosmiczny patriotyzm. Postacie te, mimo że chciały pomóc, to, jak wiemy „dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane”. W którymś momencie zeszły ze strony dobra pod wpływem tragicznych wydarzeń, ale też swoistej megalomani, której nie mogły stłamsić. Gdyby to się udało, postacie te mogłyby okazać się szlachetnymi herosami, niestety tak się nie stało.

Skaza, a właściwie Taka, cieszy się moim uznaniem także. Nie jest on typowym disnejowskim złolem, który jest zły, bo… jest taki i już. Jest to też postać bez nadprzyrodzonych zdolności czy bez pieniędzy i zasobów jak choćby Granit Forsant. Taka – co w suahili oznacza „śmieć”, jest postacią iście intrygancką, z niebywale wybitną inteligencją, żywcem wyrwaną z szekspirowskiego dramatu. Zła postać, która od premiery Króla Lwa została chyba najbardziej rozwinięta w różnego rodzaju tekstach kultury.

Skazę poznajemy jako złego brata króla Mufasy, który planuje przejąć władzę w iście faszystowskim stylu. Swoją zdolnością do manipulacji, niczym wytrawny populista staje się powoli dyktatorem, przekabacając hieny na swoją stronę jak Adolf Hitler w 1933 czy nawet lepiej żołnierze hiszpańscy w przed dzień zamachu stanu w 1936. Opracowuje makiawelistyczny plan: wykorzystując Gnu, postanawia się pozbyć brata i bratanka. Jest świadom, że jeśli zabiłby ich osobiście lub zleciłby to hienom, to zostawiłby na ciałach swoich krewnych ślady po zębach i pazurach, po których inne zwierzęta poznałyby potencjalnego sprawcę. Dlatego, kiedy Simba przeżył, Skaza wciąż go nie atakował, dbając o to, by zabójstwo na nim dokonane zostało poza terenami Lwiej Ziemi.

Z czasem Disney w prequelu filmu z 1994 zatytułowanym „Opowieść o Dwóch Braciach”, odkrył przed fanami, że Ahadi ojciec Taki i Mufasy od początku faworyzował swojego starszego syna. Złamał nawet obietnicę wspólnych polowań, która była bardzo ważna dla Skazy. Sam Mufasa oczerniał swojego brata przed innymi, nazywając go prymitywem. W filmie z 2019 roku wytrawny widz może wydobyć informację, że zaloty Skazy wobec Sarabi zostały odrzucone na rzecz brata – lepiej zbudowanego samca i przyszłego króla.

W serialu Lwia Straż okazuje się, że Skaza był dowódcą tytułowej grupy, sprawującej funkcję porządkowe na Lwiej Ziemi. Będąc jednak w cieniu brata, pominięty przez rodziców uległ namowom wędrownego lwa, który nie tylko doprowadził do stworzenia charakterystycznej blizny, ale także ukazał Skazie, że ten musi zadbać o siebie. Tak zagubiony młody lew zdecydował się polepszyć swój los, oczywiście kosztem rodziny. Gdyby może Skaza odnalazł więcej zrozumienia i ciepła rodzinnego, byłby zupełnie inną postacią.

Komiks rzuca nowe światło na zbrodnię Skazy

Oczywiście Skaza zdawał sobie sprawę z powagi, jaką odgrywa inteligencja oraz wiedza, którą skrupulatnie zgłębiał, dzieląc się nią już z zaświatów udoskonalając plan wygnańców w celu obalenia Simby. Inteligencja Skazy zostaje też ukazana na łamach najnowszej serii komiksowej. Postać ta w dialogu z sępami, nie jest w stanie uwierzyć, że padlinożercy mu hołdują bez powodu. Dopiero pod wpływem zastraszenia zmusza je do wyjawienia planu, który zakłada, że wraz z hienami poprą go w przewrocie pałacowym, tylko po to, aby Taka zrezygnował z zasady kręgu życia na Lwiej Ziemi. Dzięki temu nielimitowane polowania dostarczyłby wielu źródeł padliny.

Oczywiście nowy plan wynika z pewnej złożoności fabularnej. Poza pewną dozą goryczy po prezentacji Simby Skaza próbuje rozładować swoje emocje na małym Gnu. Całe stado jednak staje nie tylko do obrony młodego członka, ale także mści się na Skazie, spychając go ze skarby do wąwozu. To tylko nakręcą poobijanego Skazę, który zamierza się zemścić na całej Lwiej Ziemi za lata upokorzeń.

Co ciekawe w nowej historii autorstwa Chuck Browna uzyskujemy spojrzenie na to, co działo się zaraz po koronacji. Jak się okazuje, cmentarzysko słoni nie było lokacją obcą dla głównego bohatera. Miejscami historia niestety rozwija się bardzo powoli. Jednakże trzeba pamiętać, że nie jest to komiks, w którym akcja ma dominować, a pewne zagrywki polityczne i spiski na lwim dworze.

Bardzo ciekawa jest kreska tego komiksu, którą posługuje się rysownik Trevor Fraley. Nie tylko mamy odniesienie do rysunkowej tradycji filmu z lat 90., ale przy tym jest bardziej ostra i wyrazista, ukazująca poważny ton komiksu. Zbliżenia na oczy Skazy są perfekcyjne, bowiem widzimy w nim nie obłąkane zwierzę, ale dyktatora z krwi i kości. Poza tym, co oczywiście jest prawdą, w ten sposób rysownik próbuje zbliżyć się do inspiracji twarzy Skazy wzorowanej na Jeremym Ironsie.

Więcej uwagi dla Skazy!

Skomplikowana historia tej charyzmatycznej postaci zasługuje na pogłębienie. Ostatnio modne w Hollywood jest tworzenie filmów o genezie złoli. Może, zamiast tworzyć film o Mufasie, Disney mógłby ukazać tragedię Skazy w pełnej okazałości? Mam nadzieję, że kiedyś to nastąpi.

Exit mobile version