Site icon Ostatnia Tawerna

„Sam nie bynda sie po kniei włucył” — recenzja książki „Kwiat Peruna”

Jeśli wydaje Wam się, że wiecie coś o słowiańskich wierzeniach, to zastanówcie się jeszcze raz i sięgnijcie po Kwiat Perun.

Książka Roberta Sochy bardzo mocno rzuca się w oczy. Jest pięknie wydana, zaczynając od twardej oprawy, przez intrygującą grafikę na okładce, aż do barwionych brzegów idealnie pasujących do głównej ilustracji. Natomiast w kwestii zawartości Kwiat Peruna to najbardziej słowiańska powieść, jaką kiedykolwiek miałam w ręce. Podczas czytania pierwszych stron trzeba się przyzwyczaić do specyficznego języka, ale później lektura jest już płynniejsza. Większego skupienia wymagają jedynie wypowiedzi pobocznych postaci, a w szczególności mieszkańców mniejszych wsi, których język jest mocno stylizowany na dawne, słowiańskie czasy.

Głównym bohaterem jest Snowid, syn rusałki, która dla jego dobra oddała go na naukę wile. Dzięki swojemu niecodziennemu pochodzeniu jest światowidem, czyli nie należy całkowicie ani do świata ludzi, ani istot magicznych. Posiada sporą wiedzę na temat bóstw i stworów, a także działania ziół. Jego celem jest odnalezienie matki. Towarzyszymy mu w podróży przez kolejne wsie i miasteczka, w których pomaga mieszkańcom. Najczęściej mają oni problemy z różnymi słowiańskimi stworami, które zamieszkują lasy lub opuszczone budynki, co prowadzi do niepokoju wśród pospólstwa.

Snowid ma swoją „paczkę”, czyli koleżankę z dzieciństwa — czarownicę Mojmirę, poetę-grajka Radociecha oraz wiernego konia. Jeśli macie skojarzenia z naszym dobrem narodowym w postaci introwertycznego wiedźmina Geralta, czarodziejki Yennefer, barda Jaskra i wielu koni o imieniu Płotka, to nie jesteście sami. Zauważyłam wiele punktów wspólnych między książkami Andrzeja Sapkowskiego i Roberta Sochy, chociaż główni bohaterowie mają odmienne style walki. Geralt nie rusza się nigdzie bez swoich dwóch mieczy, natomiast orężem Snowida jest sól i zioła. I chociaż Saga o Wiedźminie jest dla mnie niedoścignionym ideałem, którego nic nie zrzuci z piedestału, to Kwiat Peruna także wart jest uwagi. Najbardziej wyróżnia go język i świat mocno osadzony w słowiańskich wierzeniach.

W książce brakowało mi trochę punktu kulminacyjnego. Miałam wrażenie, że wszystkie przygody i spotkania głównego bohatera są tak samo zajmujące. Dzięki temu historia nie ma przestojów i nudniejszych części, ale też nie wprowadza czytelnika w stan oczekiwania na wielki finał.

Kwiat Peruna może być dobrym wstępem do zapoznania się z naszą rdzenną mitologią. Większość czytelników zna bóstwa rzymskie i greckie, ponieważ mity o nich są nie tylko częścią edukacji szkolnej, ale także często występują w powieściach fantasy. Natomiast wierzenia słowiańskie nie są aż tak popularne. O ile z utopcami i kikimorami spotkałam się już w innych książkach, to potopłenyk, czeltica, redunica czy dobrochoczy były dla mnie stworami nieznanymi, których pochodzenie musiałam sprawdzić podczas lektury. Dzięki temu książka Roberta Sochy ma także walory edukacyjne.

Nasza ocena: 8/10

Pięknie wydana książka mocno osadzona w słowiańskiej mitologii pełnej bóstw i stworów

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 8/10
Wydanie: 10/10
Exit mobile version