Site icon Ostatnia Tawerna

Romantycznie i niestosownie – recenzja komiksu „Teoria miłości”, t. 3-5

Kenji wciąż marzy o Saki, a duch słynnego uwodziciela, Aiya, stara mu się pomóc z jego problemami z nieśmiałością. Czy nastolatek wreszcie dopnie swego? Uwaga, tekst przeznaczony jest dla osób pełnoletnich!

Pieskie życie? Znakomicie!

Kenji Yarahata to nastolatek, nad którym ciąży klątwa. Jeśli wkrótce nie przestanie być prawiczkiem to… zostanie nim już na zawsze! Aby uniknąć tego losu, zmarły dziadek wysyła wnukowi pomoc w postaci nauczyciela imieniem Aiya. Za życia był on świetnym podrywaczem i opracował kilkanaście różnych „teorii miłości”, które mają sprawić, że nawet najbardziej nieśmiały czy najmniej urodziwy mężczyzna zaciągnie kobietę do łóżka. Problem w tym, że Kenji ma już wybrankę swego serca, koleżankę imieniem Saki, i nie chce żadnej innej.

Tak oto w skrócie prezentują się pierwsze dwa tomy mangi z gatunku ecchi, Teoria miłości. W trzecim tomie główny bohater dalej stara się zdobyć ukochaną, choć jego nauczyciel liczy bardziej, że chłopak po prostu przestanie być prawiczkiem. Szuka mu więc kolejnych kandydatek i daje kolejne lekcje podrywu. Tymczasem zyskuje nowego ucznia – kolegę Kenjiego imieniem Waseda. Ten z kolei stara się poderwać niejaką Morishitę. Aby tego dokonać, wykładowca z zaświatów nie zawaha się zamienić nowego podopiecznego w psa!

Trzeci tom Teorii miłości nadal jest mocno zboczony, ale jednocześnie zabawny. Aiya i dziadek Kenjiego rzucają tekstami w stylu obleśnego wujka, a przy okazji korzystają z faktu, że dla większości osób są niewidzialni i zaglądają młodym dziewczętom w dekolty i pod spódniczki. Rysownik zaczyna także nieco przekraczać granice gatunku ecchi i zdecydował się na pokazanie nagiej pupy i sterczącego sutka jednej z bohaterek. To jednak nic w porównaniu z tym, co robi Waseda pod postacią psa. Spokojnie, nie dochodzi do zoofilii, ale jesteśmy od tego punktu dosłownie o krok. Mamy także niezręczny moment z robieniem przez niego kupki. Jest więc dziwnie, trochę niezręcznie, ale twórcy ostatecznie wychodzą ze wszystkiego obronną ręką.

Na plaży? Na plaży fajnie jest!

W czwartym tomie Teorii miłości bohaterowie udają się nad morze, gdzie dziewczyny w skąpych kostiumach kąpielowych kuszą do niegrzecznych myśli, a Aiya ma okazję, aby przekazać swemu uczniowi kolejne lekcje. Kanji dowiaduje się także sporo o przeszłości Saki. Co jednak najważniejsze ma wreszcie okazję, aby przestać być prawiczkiem!

Im dalej idziemy w fabułę mangi tym robi się poważniej. Oczywiście nadal towarzyszą nam żarty i podteksty seksualne, ale jest ich jakby mniej. Poza tym kilka z nich się powtarza, więc nie są już ani zaskakujące, ani zabawne. Nasz główny bohater coraz bardziej zbliża się natomiast do swej ukochanej. Mamy okazję dowiedzieć się, dlaczego jest ona wciąż zamknięta na wszelkie głębsze uczucia. Twórcy stawiają także Yarahatę w bardzo pozytywnym świetle. Na wyciągnięcie ręki ma on bowiem seks z pijaną koleżanką, ale udaje mu się powstrzymać i pokazać, że ma duszę romantyka i potrafi zachować się inaczej niż wielu innych mężczyzn.

I żyli długo i szczęśliwie?

Piąty tom Teorii miłości jest zakończeniem całej historii. Yarahata wreszcie wyjawia swe uczucia Saki, ale ta go odtrąca. Chłopak jednak nie poddaje się i wiedziony silnym uczuciem walczy o zdobycie serca ukochanej. Po raz kolejny jest też bardzo bliski swego pierwszego razu. Poznajemy także historię Aiyi, która okazuje się wcale nie taka piękna, jak to zwykł przedstawiać ten nauczyciel z zaświatów!

W ostatniej części mangi twórcy kontynuują trend robienia tytułu coraz bardziej poważnym. Dziwnych i niedwuznacznych sytuacji jest coraz mniej, za to zaczynamy być świadkami prawdziwej i romantycznej historii miłosnej. Na samym końcu bardziej wrażliwe osoby mogą się nawet wzruszyć. Tak oto ecchi zmienia nam się w komedię romantyczną z… czy do końca szczęśliwym happy endem? Nie chcę zdradzać co się tam dzieje, więc zostaje Wam sprawdzić osobiście!

Punkt widzenia zależy od tomu

Pierwsze tomy Teorii miłości pełne są podtekstów erotycznych, skaczących piersi i niezręcznych żartów, zarówno słownych jak i sytuacyjnych. Nie brakuje tu także tzw. sucharów. Niektóre fragmenty są wręcz obleśne lub ocierają się już o porno. Im dalej w fabułę, tym robi się poważniej. Zaczynamy rozumieć i doceniać głównego bohatera. Osoby nieśmiałe i z duszami romantyków mogą wręcz zacząć się utożsamiać z Yarahatą, a jego przygody mogą się nam wydać wyciągnięte z naszego życia. Wiem o tym z własnego doświadczenia. Zauważymy też jak wszystkie teorie Aiyi zostają przekręcone, wyśmiane i dają efekty, choć w sposób inny, niż twierdzi sam duch. Dostajemy wreszcie niezłą komedię romantyczną z całkiem niezłymi lekcjami, które docenimy po przeczytaniu całości. Jeśli więc myślicie, że to przerysowane ecchi dla nastolatków, to koniecznie doczytajcie do końca!

Posłowie

Autorami Teorii miłości są Mizuno Keiya i Satou Masaki. Pierwszy z nich jest autorem poradników dotyczących uwodzenia i działa pod pseudonimem Aiya. Drugi natomiast postanowił na zakończenie mangi napisać kilka słów od siebie i wyznać, że on sam długi czas był niezwykle nieśmiały, a postać Yarahaty tworzył na własnym przykładzie. Widać więc, że duet głównych bohaterów nie został stworzony przypadkowo. Warto też dodać, że list Masakiego skierowany do fanów wyjawia nie tylko tajniki samego tytułu, ale świetnie uzupełnia fabułę. Jego podziękowania także mogą chwycić za serce i sprawić, że jeszcze bardziej docenimy tytuł.

Nasza ocena: 7,2/10

Z erotyka do romantycznej komedii. Dobrze pomyślane, świetnie wykonane! Tylko po co ten pies...

Fabuła: 6,5/10
Bohaterowie: 8,5/10
Wydanie: 7/10
Oprawa graficzna: 7/10
Exit mobile version