Site icon Ostatnia Tawerna

„Ród Smoka” ponownie wznieca ogień – recenzja pierwszego sezonu

Reakcja fanów na 7. i 8. sezon Gry o tron była dokładnie przeciwna niż przedpremierowe oczekiwania. Dlatego na spin-off Ród smoka wyczekiwałam z rezerwą. Prequel Gry o tron to historia rozgrywająca się 200 lat przed czasami, w których osadzony jest serial oryginalny. Fabułę oparto o powieść George’a R.R. Martina Ogień i krew. Serial ukazuje krwawą wojnę domową w Westeros, która niemal doprowadziła do upadku rodu Targaryenów.

Ród smoka, który zawiera 10 odcinków, właśnie dobiegł końca. To oznacza, że użytkownicy platformy HBO Max mogą w każdej chwili zobaczyć pierwszy sezon nowej produkcji w całości. Jednak czy rzeczywiście warto śledzić losy Targaryenów?

Powrót do Westeros

Westeros pozostało brutalnym, bezwzględnym światem. Pierwszy sezon szczególnie ukazał tragizm kobiecych postaci, w którym porody zazwyczaj kończyły się śmiercią matki lub dziecka. Dzięki tym scenom życie kobiet w Westeros przypomina mi nieustanne pole bitwy. Wiele osób zastanawiało się, jak zostaną w tym patriarchalnym świecie pokazane sceny erotyczne. W Grze o tron pojawiały się bardzo obrazowe momenty, które nie zdobyły przychylności wśród widzów i krytyków. W Rodzie Smoka twórcy nie uciekli od tych scen, lecz przedstawili je w sposób roztropny i sensowny.

Olivia Cooke jako Alicent Hightower i Emma D’Arcy w roli Rhaenyry Targaryen. Źródło: HBO

Zdaje się, że polityka, intrygi dworskie oraz spiski stanowią główny element pierwszego sezonu. Każda historia potrzebuje wprowadzenia, która zarysuje widzom strony konfliktu, sytuację polityczną i siły obu stron. Nie oznacza to jednak, że nowa produkcja jest nużąca. Warto sobie przypomnieć, że Gra o tron również nabierała tempa stosunkowo powoli. Miejmy nadzieję, że gdy wojna domowa rozkręci się już na dobre, będziemy świadkami wysokobudżetowych bitew i świetnie napisanych scen walk.

Ród smoka jest znacznie mniej skomplikowany pod względem fabularnym niż Gra o tron. Zabrakło mi wątków pobocznych, które mogłyby urozmaicić oraz ubarwić całą historię. Z chęcią dowiedziałabym się czegoś o siostrach Triarchii oraz Karmicielu Krabów. Być może twórcy planują rozbudować świat w przyszłych sezonach.

Rhys Ifans jako ser Otto Hightower, Olivia Cooke jako królowa Alicent Hightower oraz Fabien Frankel w roli ser Cristona Cole’a. Źródło: HBO

Pewne kwestie w serialu wymagały większego dopracowania, które mogłoby zapobiec błędom logicznym. Przykładem może być scena, w której sir Criston zabija kochanka Laenora na weselu. Dlaczego nie poniósł żadnych konsekwencji, skoro był odpowiedzialny za nieuzasadnioną śmierć wysoko urodzonego mężczyzny? Alicent nie miała tak wielkiej władzy, by go obronić. Kolejna scena, która nie powinna mieć miejsca to wejście Rhaenys na smoku podczas koronacji Aegona II. Jakim sposobem wydostała smoka pilnowanego przez straż i ubrała zbroję? Dlaczego nie spaliła Zielonych, skoro mogła w ten sposób zapobiec wojnie? Momentami showrunnerzy odlatywali do krainy wyobraźni, by stworzyć spektakularne, zapierające dech w piersiach sceny, a logikę spychali na boczny plan.

Serial z pewnością można nazwać widowiskowym. Wszelkie rekwizyty w postaci zbroi, szat i broni zostały świetnie wykonane. Podobnie jak otoczenie, plenery i krajobrazy wzbudzają zachwyt, jednocześnie zachowując realizm i surowość. Wydaje mi się jednak, że HBO nie jest w stanie poradzić sobie z jednym problemem od czasów Bitwy o Winterfell — mam na myśli ciemność. Czasami przez mrok mogłam dostrzec na swoim ekranie jedynie srebrno-białe włosy bohaterów.

Nowi gracze

Postacie są bardzo złożone i nie można jednogłośnie stwierdzić, czy są dobre, czy złe. Komu w takim razie kibicować? Każdy wywołał we mnie zarówno pozytywne, jak i negatywne odczucia, więc nie jestem jeszcze przychylna nikomu. Bardzo podoba mi się taki zabieg twórców, ponieważ świat nie jest czarno-biały, a ludzka natura bywa skomplikowana. Brakowało mi jedynie w bohaterach charyzmy, jaką mieli w sobie Tyrion i Cersei Lannister.

Matt Smith jako książę Daemon Targaryen. Źródło: HBO

Książę Daemon Targaryen (Matt Smith) jako niezrównany wojownik początkowo wzbudził moje zainteresowanie. Jednak po kilku odcinkach przestałam śledzić jego wątek z wielkim zaangażowaniem. Odnoszę wrażenie, że na przestrzeni lat (a serial ma wiele przeskoków w czasie) jego postać wcale się nie rozwinęła — wciąż pozostała niejednoznaczna i niespójna. Pomijając nieuzasadnione wybuchy złości oraz agresji Daemona, trudno jest odczytać jego intencje oraz myśli. To sprawia wrażenie, jakby twórcy nie do końca wiedzieli, jak poprowadzić jego postać. Brakuje mi w nim inteligencji oraz sprytu na miarę Gry o tron.

Najważniejszą bohaterką Rodu Smoka jest niewątpliwie księżniczka Rhaenyra Targaryen, którą poznajemy na różnych etapach życia. Zbuntowana, energiczna nastolatka w wykonaniu Milly Alcock przemienia się w dojrzałą, pełną godności królową i matkę kilku dzieci. Początkowo nie mogłam się przekonać do wersji Rhaenyry w wykonaniu Emmy D’Arcy. Ostatecznie jednak uważam, że ta osoba świetnie odegrała silną postać, niezwykle pragmatyczną i kierującą się logiką. Nie jest żądna rozlewu krwi i chciała uniknąć wojny za wszelką cenę.

Król Viserys I (Paddy Considine) jest dobrym człowiekiem, co okazało się dla niego zgubne. Pragnie zadowolić wszystkich, przez co nie jest najlepszym władcą królestwa. Podczas jego władania panował pokój, lecz nie mógł spodziewać się, że jego czyny wywołają w przyszłości wojnę. Po jego śmierci walka o sukcesję była nieunikniona.

Paddy Considine jako król Viserys. Źródło: HBO

W serialu pojawia się również ród Hightower, do którego należą: namiestnik króla Otto Hightower (Rhys Ifans) oraz córka Alicent Hightower (Emily Carey/Olivia Cooke). Po Targaryenach to jeden z najstarszych, najbogatszych i najpotężniejszych rodów w Westeros. Wspierana przez przebiegłego ojca Alicent jest w moim odczuciu niewymiarową i zagubioną postacią. Z pewnością stara się uchronić siebie i swoje dzieci. Miewa ataki histerii, lecz wciąż kieruje się dobrem — nie chce zabić Rhaenyry, Zaproponowała jej pewne warunki, by uniknąć konfliktu.

Kolejnym niejednoznacznym bohaterem okazał Aemond Targaryen. Jako drugi syn pozostał niezauważony przez rodziców i dorastał w cieniu brata Aegona, który naśmiewał się z niego. Jako młody chłopak odważył się dosiąść największego smoka na świecie, co przypłacił „tylko” okiem. Aemond ma tendencję do okrucieństwa, lecz poprzez jego trudne dzieciństwo jestem w stanie go zrozumieć. Powoli staje się antagonistą, który cechuje się niezwykłą inteligencją, siłą i walecznością.

Ewan Mitchell jako Aemond Targaryen. Źródło: HBO

Twórcy zdecydowanie zmarnowali potencjał sir Cristona Cole’a, który jest z pewnością postacią dramatyczną. Trudno jest nie rozumieć jego nienawiści do Rhaenyry. W jedną noc odebrała mu jego najwyższe wartości — honor i godność rycerza dla własnej, ulotnej przyjemności. Jednak wraz z kolejnymi odcinkami jego postać nieco „przycichła”,  stopniowo tracąc na znaczeniu i nie wnosiła niczego nowego do fabuły. Zamiast tego, stał się on żądnym zemsty brutalem, który chyba zapomniał o swoich dotychczasowych ideałach.

Ognisty oddech smoków

Targaryenowie rządzili Westeros za pomocą potężnych latających bestii. W pierwszym sezonie mogliśmy podziwiać 9 smoków, a w całym spin-offie pojawi się ich aż 17, o czym wspomniał sam George R.R. Martin. W Grze o tron widzieliśmy jedynie Viseriona, Rhaegala i Drogona, które należały do Daenerys Targaryen.

Źródło: HBO

W najnowszym serialu smoki nie stanowią swoich kopii w innych kolorach, tylko znacząco różnią się od siebie. Choć były inspirowane Drogonem, wszystkie charakteryzują się czymś szczególnym – jeden z nich ma chorą nogę, a inny przypomina orła. Każdy jest innej wielkości i posiada własną osobowość. Są bardzo inteligentne, a smoczy jeźdźcy nie mają nad nimi pełnej kontroli. Smocze bestie prezentowały się przepięknie, lecz animacja ich lotu i poszczególne efekty specjalne pozostawiały wiele do życzenia. Gdy rozpocznie się wojna, będziemy mogli ujrzeć wiele bitew w locie i żywię nadzieję, że będą już wyglądać efektownie i autentycznie, bez rażącej sztuczności.

Ród smoka godnym następcą tronu?

Pomimo wysokich oczekiwań, smoczy ogień zdecydowanie rozpalił na nowo moją miłość do Westeros. Emocjonujący finał zapowiedział krwawy konflikt, a ostatni kadr pokazał, że nikłe szanse na pokój rozwiały się wraz z wiadomością o śmierci Lucerysa. Reakcja czarnej królowej na stratę syna była jednoznaczna, aczkolwiek nieprzesadzona, co jest rzadko spotykane u wybuchowych Targaryenów. Czarni, popierający królową Rhaenyrę, będą hulać smoczy taniec wraz z Zielonymi, zwolennikami Aegona II.

Emma D’Arcy jako Rhaenyra Targaryen. Źródło: HBO

Ród smoka absolutnie wzbił się na wyżyny. Pozostaje już tylko cierpliwie czekać na dalszy rozwój walki o Żelazny Tron pomiędzy członkami rodu Targaryenów.

 

 

 

 

 

Exit mobile version