29 stycznia 1959 roku w Stanach Zjednoczonych ukazała się „Śpiąca królewna” na podstawie francuskiej baśni Charles’a Perraulta o tym samym tytule. W Polsce po raz pierwszy ukazała się trzy lata później.
Film został wyprodukowany przez wytwórnię Walt Disney Pictures. Jego fabuła skupia się na postaci tytułowej księżniczki, córki Króla Stefana i Królowej Lei. Gdy po wielu latach starań para doczekała się dziecka, z okazji chrzcin Aurory urządzili wielką zabawę. Zaproszono wszystkich mieszkańców królestwa oraz władcę sąsiedniego kraju, Króla Huberta i jego syna Filipa, który podczas uroczystości miał zostać ogłoszony przyszłym mężem nowonarodzonej królewny.
Zjawiły się również trzy dobre wróżki: Flora obdarowała Aurorę urodą, Hortensja pięknym głosem. Zanim jednak swój prezent dała Niezabudka, na sali pojawiła się zła Czarownica, której nie zaproszono. W ramach zemsty przeklęła ona dziewczynkę, która miała umrzeć w dniu swoich 16. urodzin po zranieniu się o wrzeciono. Nie mogąc zdjąć tak silnej klątwy, trzecia wróżka zdołała ją jednak osłabić, by Aurora jedynie zapadła w sen, z którego wybudzi ją pocałunek prawdziwej miłości.
By zminimalizować ryzyko spełnienia się klątwy, wróżki wychowywały księżniczkę z dala od pałacu. Jednak splot niefortunnych zdarzeń i nieporozumień spowodował, że w dniu swoich urodzin Aurora powróciła do domu i, zahipnotyzowana przez Czarownicę, zraniła się o wrzeciono. Jednak wróżki, z pomocą księcia Filipa, zdołały odwrócić czar, a zakochani biorą ślub.
Tę historię, jednak z perspektywy Czarownicy, postanowiono opowiedzieć jeszcze raz, w wyniku czego w 2014 r. powstał reboot filmu z Angeliną Jolie w tytułowej roli. To podejście ukazało Maleficentę i Króla Stefana w całkiem innym świetle, narzucając pytanie kto tak naprawdę zawinił losowi Aurory. Tu postawię pytanie Wam, Drodzy Czytelnicy – która wersja baśni brzmi dla Was bardziej przekonująco? Czy uważacie początkowe przedstawienie Diaboliny za niesprawiedliwe? Napiszcie, co o tym sądzicie.