The Surge 2 zaprasza nas ponownie do dystopijnego świata, wyróżniającego się unikalnym settingiem science fiction. Oferuje także wymagającą rozgrywkę, inspirowaną gatunkiem soulslike. Pierwsza odsłona została dobrze przyjęta przez graczy. Czy ekipie Deck13 udało się usprawnić solidny pierwowzór?
Niemieckie studio ma już niemałe doświadczenie w tworzeniu gier wzorowanych na serii Dark Souls. Z szacunkiem podchodzi do materiału źródłowego, czerpiąc najlepsze rozwiązania od FromSoftware. Ponadto dodaje od siebie szczyptę oryginalnych pomysłów, aby wyróżniać się na tle konkurencji.
Najpierw światło dzienne ujrzało całkiem niezłe, choć niedopracowane Lords of the Fallen. Następnie przyszła kolej na The Surge i odrzucenie konwencji fantasy na rzecz sci-fi, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Tytuł intrygował też innowacyjnym systemem odcinania kończyn. Gra otrzymała bardzo przyzwoite noty, więc kontynuacja stała się kwestią czasu.
Wizja dystopijnego świata z The Surge 2 może się podobać
Czy leci z nami pilot?
Warstwa fabularna nie jest mocną stroną The Surge 2 – chociaż widać, że tym razem próbowano położyć silniejszy nacisk na narrację. W efekcie historia jest bardziej rozbudowana i pojawia się w niej więcej postaci niezależnych. Z jednej strony to dobre posunięcie, z drugiej jednak brakuje przez to uczucia wyobcowania, tajemniczości i ciągłego napięcia znanego z poprzedniczki.
Omawiana produkcja ukazuje ponurą wizję przyszłości, w której wyczerpują się surowce naturalne, a planeta powoli umiera. Zmierzająca ku zagładzie ludzkość upatruje zbawienia w zaawansowanej technologii i sztucznej inteligencji. Jak zwykle nie wszystko idzie zgodnie z planem, a nasz protagonista ląduje pośrodku zamieszania. A raczej rozbija się, ponieważ jego samolot ulega katastrofie tuż nad Jerychem.
Kiedy stworzony przez nas w kreatorze postaci bohater budzi się ze śpiączki, zastaje miasto w chaosie. Niebezpieczeństwo czyha na każdym kroku, dlatego ratunkiem okazuje się znaleziony na początku przygody egzoszkielet, znacząco zwiększający szanse na przetrwanie w nieprzyjaznym środowisku. Próbujemy więc przetrwać, a także rozwikłać tajemnicę objawiającej się nam w wizjach dziewczynki, która może być istotną częścią fabularnej układanki.
Choć opowieść dotyka intrygujących kwestii jak chociażby transhumanizm, egzystencjalizm czy dekadentyzm, to żaden z wątków nie wykorzystuje w pełni potencjału. Historii brakuje głębi, postaci są bezpłciowe, a dialogi nie przyciągają. Znajomość wydarzeń z pierwszej części nie jest konieczna, ale nie brakuje nawiązań do niej.
Fabuła nie zachwyca, choć porusza ciekawe wątki
Futurystyczne Dark Souls
The Surge 2 nosi najważniejsze znamiona gatunku soulslike. To trzecioosobowa gra action RPG, której rdzeniem rozgrywki jest wymagająca walka, eksploracja i rozwijanie postaci. Druga odsłona serii wnosi szereg udogodnień, czyniących walkę bardziej dynamiczną, ale i łatwiejszą, dzięki czemu może trafić do większego grona odbiorców.
Podobnie jak w Dark Souls, starcia skupiają się na analizowaniu słabych i mocnych punktów wrogów oraz zapamiętywaniu ich zagrywek. Do dyspozycji mamy poziome i pionowe ataki, łączące się w efektowne kombinacje, a także standardowe bloki i uniki. Nowością są ładowane uderzenia, niezbędne do przebicia niektórych osłon. Twórcy na tym nie poprzestali i postanowili wprowadzić więcej nowych rozwiązań.
Najciekawszym jest kierunkowe parowanie ataków. Otóż, gdy w odpowiednim momencie zablokujemy cios z dobrej strony – sparujemy go, wytrącając przeciwnika z równowagi. Łączy się to z pewnym ryzykiem, niemniej wbrew pozorom czas na reakcję jest spory i gdy manewr wejdzie nam w krew, okazuje się niezwykle skuteczny. Należy także wspomnieć o ważnej mechanice, zapoczątkowanej w „jedynce”.
Mianowicie, w trakcie potyczek wybieramy, którą kończynę obrać za cel. Jeśli jest opancerzona trudniej pokonać wroga, ale i nagroda jest większa, albowiem mamy szansę otrzymać nową broń, schematy pancerza lub części do ulepszeń. Jeśli natomiast zaatakujemy odsłoniętą kończynę, szybciej rozprawimy się z petentem. Dekapitacje ozdobione są efektownymi finisherami, które nie nudzą się nawet po wielu godzinach.
Odcinanie kończyn to ważna i zarazem efektowna mechanika gry
Bunt maszyn
Walki nabierają często szybkiego tempa, wymagają ciągłego skupienia i refleksu, ale także taktycznego podejścia. Ich istotnym aspektem jest ciągłe kontrolowanie poziomu wytrzymałości – gdy spadnie do zera, jesteśmy bezbronni. Często jeden błąd dzieli nas od śmierci i utraty cennego złomu, będącego główną walutą. Jednak nic straconego, ponieważ – jak to bywa w gatunku soulslike – możemy go odzyskać, jeśli dotrzemy w określonym czasie na miejsce zgonu.
Gdy znajdziemy się w pobliżu złomowej mogiły, punkty życia bohatera ulegają regeneracji, co jest pomocne w trudniejszych fragmentach gry. Swoją drogą, The Surge 2 umożliwia częstsze leczenie odniesionych ran dzięki specjalnym implantom niemal od samego początku zabawy. Znacznie ułatwia to zmagania z oponentami, których jest teraz więcej. Są rozmieszczeni bliżej siebie i częściej prowadzi się starcia z kilkoma jednocześnie. Cieszy fakt, że poprawiono sztuczną inteligencję przeciwników.
Potrafią oni być przebiegli, a do tego używają różnego rodzaju robotów lub automatycznych wieżyczek strzelniczych. Duży nacisk położony został na walkę z regularnymi wrogami – wtedy najmocniej błyszczy przemyślany system walki. Być może dlatego nie poświęcono należytej uwagi bossom. Co prawda zostali nieco lepiej zaprojektowani względem pierwowzoru, ale można odnieść wrażenie, że są jedynie dodatkami, a nie daniem głównym.
Poza tym mogłoby być ich więcej. Część z nich się powtarza lub występuje w ulepszonych wersjach. Tylko nieliczni „szefowie” stanowią prawdziwe wyzwanie, skłaniające do bluzgów i rzucania kontrolerem. Większość starć sprowadza się do stosowania podobnych rozwiązań i wyuczonych schematów działania. W takiej sytuacji warto podnieść sobie poprzeczkę i rozprawiać się z bossami w określony sposób, za co premiowani będziemy specjalną bronią.
Niestety niewiele starć z bossami przynosi satysfakcję
Krótkie spięcie
W licznych konfrontacjach z nieprzyjaciółmi wspomagają nas drony, które wyraźnie nabrały na znaczeniu. Rzekłbym nawet, że są nieocenione w podbramkowych sytuacjach. Zadają większe obrażenia, są także bardziej wszechstronne i możemy używać ich częściej. Atakują różnego typu amunicją, obezwładniają wrogów, a nawet odholowują nas do stacji medycznej. W walce wykorzystamy także wieżyczki strzelnicze. Daje nam to duże pole do manewru, a kilka asów w rękawie bywa zbawiennych, gdy jesteśmy przyparci do muru.
Chwilę wytchnienia w trudach podróży – a zarazem bezpieczną przystań – znajdziemy przy stacjach medycznych, pełniących funkcję punktów kontrolnych (na podobieństwo ognisk z Dark Souls). Rozwijamy tam postać i ulepszamy ekwipunek. Są lepiej rozlokowane niż w pierwszej części, co zmniejsza frustrację po śmierci w odległym miejscu, przed odblokowaniem upragnionego skrótu.
Kluczowym elementem rozwoju postaci jest podnoszenie mocy rdzenia. Od tego zależy, ile i jakich implantów oraz części pancerza można używać. Jednak tym razem z każdym poziomem, przyznajemy też punkty życia, wytrzymałości oraz wydajność baterii (swoista mana). Wspomniane implanty mają wiele zastosowań, podnoszą statystyki, uzupełniają zdrowie czy zwiększają ilość gromadzonego złomu.
Wielu pewnie ucieszy wiadomość, że w The Surge 2 znajdziemy nowe rodzaje oręża, jak chociażby transformująca się broń (czyżby inspiracja Bloodborne?). Ogólnie rzecz biorąc, liczba zdobywanych elementów wyposażenia robi wrażenie. Zachęca to do eksperymentów z różnymi buildami, sprawdzającymi się w odmiennych sytuacjach. Pomaga w tym możliwość ustawienia kilku schematów, którymi łatwo żonglować.
Ilość oraz różnorodność elementów ekwipunku zasługuje na pochwałę
Nowy wspaniały świat
Pod względem oprawy graficznej nie zmieniło się zbyt wiele, więc serii w dalszym ciągu sporo brakuje do najładniejszych tytułów obecnej generacji. Słabo wypada jakość tekstur, które lubią się doczytywać, niemniej na pochwałę zasługuje kreacja świata przedstawionego. To dystopia pełną gębą, gdzie wszechobecny brud i chaos ciekawie kontrastują z nowoczesną technologią oraz sterylnymi wnętrzami pomieszczeń. Deweloperzy zdecydowali się na większą różnorodność lokacji, co zdecydowanie zaliczam na plus.
Zwiedzimy nie tylko ulice zdewastowanego miasta czy mroczne podziemia, ale także nieco zielonych obszarów, co stanowi miłą odmianę. Przyłożono się również do projektowania poziomów, które są naszpikowane znajdźkami oraz umiejętnie rozplanowanymi skrótami. Dzięki temu rzadziej błądzimy po omacku w plątaninie korytarzy, a backtracking nie jest już tak uciążliwy.
Nadmierna ilość skrótów może wyglądać momentami sztucznie, jednak trudno wyjść z podziwu, jak sprytnie łączą się ze sobą wszystkie odwiedzane miejsca. Szczególnie gdy drogę do bossa odblokowujemy tuż przy stacji medycznej. Natomiast jeśli chodzi o warstwę muzyczną, to… po prostu jest. Czasem uaktywnia się jakaś ścieżka dźwiękowa, mająca zapewne spotęgować napięcie podczas starć, ale zwykle nie zwracałem na to większej uwagi, bo i same utwory nie wpadały w ucho.
Warto wspomnieć o namiastce trybu wieloosobowego, wnoszącego kilka skromnych elementów społecznościowych. Niestety nie spróbujemy swych sił z innymi śmiałkami, ale możemy zostawiać znaki w świecie gry, będące czasem cennymi wskazówkami. Poza tym istnieje szansa na zdobycie dodatkowego złomu i przedmiotów, dokonując pomsty na przeciwniku, który wcześniej skrócił męki jednego z graczy.
Rozmieszczenie skrótów i punktów kontrolnych jest tym razem dużo lepiej przemyślane
Dla każdego coś dobrego
The Surge 2 poprawia większość niedociągnięć pierwszej odsłony. Fabuła została mocniej nakreślona, lokacje są dobrze rozplanowane i różnorodne, a walka płynniejsza. Nie zauważyłem też problemów z optymalizacją lub rażących błędów technicznych; jedynie kamera potrafi płatać figle. Jednak co najważniejsze – rozgrywka jest niezwykle absorbująca i wystarcza na kilkadziesiąt godzin.
Widać, że twórcy chcieli wprowadzić pewien balans, aby zadowolić zagorzałych miłośników gatunku, jak i zachęcić nowych graczy. Moim zdaniem w pewnym stopniu się to udało, choć część weteranów będzie narzekać. Zastosowano kilka ułatwień w mechanice gry i próg wejścia jest zdecydowanie niższy, niemniej w dalszym ciągu chwila nieuwagi kończy się śmiercią. Jeśli ktoś zastanawiał się nad spróbowaniem tego typu produkcji, jest to wręcz idealna okazja.
Za udostępnienie kopii recenzenckiej gry na konsolę PS4 dziękujemy firmie CDP.
Nasza ocena: 7/10
Satysfakcjonujący, a zarazem przystępny przedstawiciel gatunku soulslike.Grafika: 7/10
Udźwiękowienie: 6/10
Fabuła: 6/10
Grywalność: 9/10