Francuska seria Giganci zagościła na polskim rynku niemalże rok temu. Pierwszy tom zachwycił i dał nadzieję na więcej i więcej fabularnych przygód. Recenzowany tom – Célestin – to już czwarty i jak można domniemać – przedostatni. Chociaż… kto wie?
Nieustannie w przygodzie
Po lekturze Erin poznaliśmy przygody Siegfrieda, a następnie rodzeństwa: Bory i Leapa. Każdy z bohaterów został wybrany, aby poznać giganta i wraz z nim zawalczyć ze złem. W recenzowanym tomie – Célestin – tytułowy chłopiec pracuje z mamą w kopalni koltanu w Kongo. Jest on niezwykle uzdolniony i z łatwością naprawia wszystkie okoliczne sprzęty, należące do nadzorujących pracę. Czytelnik szybko dowiaduje się również, że ze znalezionych na wysypisku rzeczy Célestin buduje robota (niektóre elementy dostaje też w ramach podziękowania za wykonane prace). Wykończona maszyna, jak się pewnie domyślacie, ożywa i staje się najlepszym przyjacielem chłopca. Tyrl – bo tak mu na imię – jest gigantem metalu, który potrafi przejąć kontrolę nad maszynami i dowolnie zmieniać swoje ciało (jak to robot), ponadto uwielbia on olej silnikowy i… chętnie muzykuje. Tyrl nie znosi natomiast wody. Dzięki robotowi Célestin zaczyna lepiej rozumieć, jak działa każdy silnik i nabywa umiejętności rozkazywania wszelkim metalowym urządzeniom. Tymczasem połączony z gigantem Alypharem miliarder Calvin Crossland sieje zniszczenie, stwarzając tym samym zagrożenie dla całego świata.
Znani autorzy
Seria jest nadal współtworzona – na okładce widzimy nazwiska/pseudonimy aż czterech autorów. Za scenariusz odpowiedzialny jest Lylian, za rysunki James Christ, projekt okładki przygotował kierownik artystyczny Paul Drouin, natomiast komiks pokolorował Lorien. Znając te detale, nie powinno Was dziwić, że wnętrze tomu jest tak barwne! Grafiki zostały przygotowane z największą starannością, zawierają mnóstwo szczegółów i sprawiają, że najnowszy tom Gigantów chcemy czytać (oglądać) wielokrotnie. Pewną innowacją charakterystyczną dla serii jest również umiejscowienie strony tytułowej nieco dalej w komiksie – poprzedza ją wprowadzenie, przypominające niejako czytelnikowi, klimat poprzednich tomów, nie powtarza ono jednak treści. Znakomity przekład z języka francuskiego przygotowała Nika Sztorc. Gratulacje dla tłumaczki!
Refleksja
Autorzy przyzwyczaili nas do tematyki serii. Zachwycili nas również estetyką wizualną. W recenzowanym tomie mamy nagromadzenie wielu wątków i niemożliwe jest czytanie go bez znajomości poprzednich. Możemy próbować, ale – ostrzegam – nie będzie to zbyt komfortowe. Akcja czasem przyspiesza, czasem zwalnia – autorzy dopasowują tempo do długości komiksu i treści, jakie chcą w nim zawrzeć. Wskazówka dla rodziców młodszych czytelników: tematyka tomu Célestin wydaje się nieco bardziej złożona (oglądamy nawet konferencję członków ONZ…), poza tym jest dużo krwi, więc jeśli znacie wrażliwość swojego dziecka, oceńcie, czy to dla niego odpowiedni komiks. Finał historii w tym tomie również może zaskoczyć, zwłaszcza że na kolejną opowieść będziemy czekać kilka miesięcy. Życzę cierpliwości – również sobie.
Nasza ocena: 7,7/10
Tom bardziej krwawy niż poprzednie. Akcja pozostaje dramatyczna.
Fabuła: 4/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 9/10