Po tym, co Rebecca F. Kuang zaprezentowała w Wojnie makowej, pierwszej części trylogii, z miejsca zyskała spore grono fanów. Przy okazji wzrosły też oczekiwania względem drugiego tomu. Czy Republika Smoka trzyma poziom poprzedniczki?
Fang uderza!
W Wojnie makowej poznaliśmy Fang Runin, znaną także jako Rin. To młoda, silna i niezależna kobieta, która nie zważa na przeciwności losu i idzie po swoje. Zamiast zostać potulną żoną, wstępuje do elitarnej szkoły wojskowej, aby zostać dowódcą armii. I nawet jeśli po drodze traci przyjaciół, to nie zraża się tym i zmierza do wyznaczonego sobie celu.
Republika Smoka to kontynuacja przygód wspomnianej już bohaterki. Po tym, jak została zdradzona przez cesarzową Su Daji, planuje na niej odwet. A ma ku temu całkiem dobrą sposobność. Wraz z resztkami swojego oddziału zostaje bowiem pojmana przez żołnierzy z prowincji Smoka. Tutejszy władca również nie pała miłością do Pani Żmii. Co więcej, zamierza ją obalić i zająć jej miejsce. Rin staje przed wyborem – wesprzeć Yin Vaisrę w jego działaniach lub zginąć na jego dworze. Dla dowódczyni oddziału Cike wybór jest prosty.
Debiut, o którym każdy marzy
Autorką trylogii Wojen Makowych, wydanej w Polsce przez Fabrykę Słów, jest Rebecca F. Kuang dla której cykl jest debiutem literackim. Ta zaledwie 24-letnia pisarka nie mogła wymarzyć sobie lepszego startu kariery. Pierwszy tom został przyjęty przez czytelników bardzo ciepło, a i krytycy docenili młodą twórczynię. Powieść była nominowana do kilku nagród, w tym Locus czy World Fantasy Award, otrzymała nagrodę Crawford Award, a Time i Guardian umieściły ją na liście najlepszych powieści 2018 roku. Tym sposobem Kuang sama sobie zawiesiła poprzeczkę bardzo wysoko. Szybko powiększające się grono fanów liczyło bowiem, że druga część będzie równie dobra, co pierwsza. Od razu mogę zdradzić, że nie rozczarują się, choć jest kilka niedociągnięć, o których wspomnieć trzeba. Ale po kolei. Jeśli polubiliście Rin i jej niezwykły charakter to w Republice Smoka dostaniecie niemal niezmienioną bohaterkę. Poprzez stratę swego najlepszego przyjaciela, poddaje się ona rozpaczy, przez co popełnia masę błędów, prowadzących do licznych nieszczęść, ale i zwrotów akcji. Dziewczynę jednak nadal cechuje niezłomny charakter i pomimo niepowodzeń nie poddaje się i walczy o swoje. Jej determinacja w dążeniu do celu, jakim jest zemsta na cesarzowej, jest godna podziwu. Autorka oczywiście skupia główny wątek właśnie wokół Fang Runin, ale bardzo umiejętnie przedstawia też innych bohaterów. A tych ubywa z każdym kolejnym rozdziałem. W drugim tomie spotkamy wszystkich, którzy przeżyli w pierwszej części, ale nie możemy się do nich przywiązywać. Mamy do czynienia z okrutnym światem, w którym panuje wojna, a z pola bitwy nie wszyscy wracają. Pisarka pokazuje to bardzo dobitnie i chwała jej za to. Dzięki takiemu zabiegowi cała historia jest bardziej realistyczna, mimo tego, że przenosimy się do świata fantasy.
A może byśmy się ruszyli?
Republika Smoka to powieść niezwykle obszerna. Liczy bowiem blisko 780 stron. Nie mówię, że to źle. Znamy przecież przykłady dużo dłuższych tytułów, a i tom pierwszy był niewiele krótszy (636 stron). Niestety w tym przypadku autorka trochę przedobrzyła. O ile przez większość czasu jest ciekawie, a akcja potrafi odpowiednio zwalniać i przyspieszać, a tym samym trzymać czytelnika w napięciu, to kilka fragmentów zdaje się być zupełnie niepotrzebnych. Kuang zdarza się zbyt wiele miejsca poświęcać opisom miejsc. Kiedy chcielibyśmy, aby Rin znów ruszyła do boju, musimy wpierw przebrnąć przez sprawdzenie jak kształtuje się teren wokół niej. Poza tym, nasza bohaterka, ubolewając nad stratą Altana Trengsina rozmyśla nad śmiercią i własnym jestestwem. Pisarka chciała wyeksponować jej smutek po śmierci przyjaciela, jednak mogła go nieco bardziej streścić, a i tak odbiorca czułby ten sam żal, który przeżywa Fang. Na szczęście to jedyne przestoje, niepotrzebnie spowalniające fabułę. Sprawiają, że historia jest mniej dynamiczna niż ta przedstawiona w Wojnie makowej, ale ogólnie nie wypadają źle. Przy okazji są to jedyne rzeczy, na które mogę ponarzekać w drugiej części trylogii.
Kocyk, herbatka i Rin
Republika Smoka to powieść w sam raz na długie jesienne czy zimowe wieczory. Czyta się ją bardzo przyjemnie, a Rebecce F. Kuang udaje się trzymać nas w napięciu i (przez większość czasu) nie zanudzać. Odwiedzamy niezwykle niebezpieczny świat pogrążony w wojnie, pełen zdrad i nienawiści, a w samym jego środku widzimy Fang Runin, walczącą z przeciwnościami losu. Dzięki temu, że popełnia ona mnóstwo błędów, za które słono płaci, nie sposób jej nie kibicować. Sama pisarka z kolei stawia na realizm, więc przygotujcie się, że nie spotkacie tu herosów rodem z Władcy Pierścieni, którzy pokonają tysiące wrogów bez zadrapania. Prędzej już zginą, gdy tylko się do nich nieco przywiążecie. To sprawia, że drugi tom trylogii ma w sobie to coś, przez co nie sposób się oderwać od lektury. Na koniec warto dodać, że wewnątrz książki znajdziecie też kilka obrazów stworzonych przez Przemysława Truścińskiego, jeszcze bardziej wprowadzających nas w klimat powieści. Zostaje więc zdecydować Wam który wariant okładki wybierzecie i zasiąść do czytania!
Nasza ocena: 8,5/10
Republika Smoka ma kilka drobnych błędów, które sprawiają, że jest nieco gorsza od poprzedniczki. Nadal jednak trzyma bardzo wysoki poziom i warto po nią sięgnąć. Fani Kuang nie będą zawiedzeni!Fabuła: 8,5/10
Bohaterowie: 8/10
Styl: 7,5/10
Wydanie: 10/10