Reżyser Mike Flanagan wrzucił niedawno na Twitter’ze dodatkowe informacje odnośnie kluczowego, szóstego odcinka Nawiedzonego domu na wzgórzu od Netflix. Serial luźno oparty jest na powieści Shirley Jackson z 1959 roku.
Fabuła serialu prowadzona jest w dwóch liniach czasowych. Opowiada o przerażającym lecie pewnej rodziny, która zamieszkała w nawiedzonym domu oraz o traumatycznych efektach, które się ciągnąc nawet dekadę po wydarzeniach. Pierwsza połowa przedstawia piątkę rodzeństwa Crain, ich zwyczaje, życie oraz moment zamieszkania w nietypowym domu. W szóstym odcinku Two Storms, spotykają się razem, jako dorośli, w domu pogrzebowym, by opłakiwać osobistą stratę. Jest to odcinek, który jest jednocześnie krytykowany oraz chwalony. Większość epizodu składa się z kilku długich, nieprzerwanych ujęć.
Mike Flanagan, twórca, scenarzysta i reżyser serialu, napisał na swoim koncie jak powstawał szósty odcinek:
Epizod był częścią pierwszego spojrzenia na show. Obiecywał epizody, które miały wyglądać jak nagrywane ciągle jedną kamerą.
Opisał długą drogę produkcyjną, która opiera się na założeniach oraz procesie zza kulis. Przeszkody były różne: równoczesne projektowanie Hill House oraz domu pogrzebowego. Oba pomieszczenia musiały pomieścić całą obsadę. Trik polegał na możliwości przenoszenia, według uznania, obsady do kadru i poza nim. Trzeba było znaleźć unikalną metodę do ukrycia czegokolwiek co musiało się znaleźć poza kadrem.
I've gotten a lot of questions about ep 106 of @haunting . Netflix released an awesome little BTS video, but for those that want more information, here's a little thread: Episode 6 was part of the very first pitch for the show, promising an episode that would look like one shot.
— Mike Flanagan (@flanaganfilm) November 4, 2018
Mimo obszernych prac przygotowawczych, Flanagan opisuje wyzwania związane z kręceniem scen, od pracy z wieloma jednostkami, miejscami dla aktorów, po niedziałającą kamerę, która zepsuła się zaraz po zakończeniu kręcenia dłuższej sceny. Różne efekty specjalne przyprawiały o ból głowy. Efekt jednak jest najlepszy: godzinny odcinek nakręcony dzięki pięciu ujęciom. Flanagan powiedział:
Produkcja była mordęgą i prawie nas zabiła, ale obróbka była najłatwiejszą w moim życiu. Zajęła mi tylko 10 minut.
Jeśli wyniki nie mówią same za siebie, to odbiór odcinka już tak. Podczas godziny można spotkać się z dramatem, strachem, które są zbudowane wokół świetnych wystepów aktorskich i dobrej wiedzy produkcyjnej. Na Rotten Tomatoes epizod osiągnął 92 procent. Będzie ciężko go przebić w drugim sezonie. Nie wiadomo czy obsada się na to zdobędzie. Flanagan jeszcze nie potwierdził oficjalnie kolejnego sezonu, ale już zasiał ziarno ciekawości.