Site icon Ostatnia Tawerna

[RETROGRANIE] Wcale nie jestem taki poważny – przypominamy grę „Serious Sam”

Sam „Serious” Stone to bohater serii gier Serious Sam wydanej przez chorwacką firmę Croteam. Każdy, kto miał do czynienia z tym tytułem, dobrze wie, że nie ma w niej dużo powagi. Jest za to mnóstwo zabawy i rozwałki.

To był tylko test

Serious Sam to gra z gatunku FPS. Jej pierwsza część, zatytułowana Pierwsze starcie, została wydana 22 marca 2001 roku. Polska edycja, w której głosu naszemu bohaterowi użyczył, znany także z dubbingowania takich gier jak Twierdza czy Ultimate Spider-Man, Krzysztof Gadacz, zadebiutowała z kolei 10 maja tego samego roku. Dzięki ogromnej popularności oraz wysokim ocenom recenzentów już rok później ukazało się także Drugie starcie, które dla wielu było jeszcze lepsze od poprzednika. Zadecydowała o tym przede wszystkim bardzo ładna, jak na tamte czasy, grafika, świetna grywalność, mnóstwo sekretów i ciągłe żarty. Mogliśmy także podzielić ekran na kilku graczy lub połączyć się z innymi przez Internet i walczyć przeciwko sobie. A początkowo wydawca, firma Croteam, wydała grę tylko po to, aby przetestować możliwości programu Serious Editor, który miał służyć bardziej programistom niż graczom.

Idę po ciebie

Jak już wspomniałem, w grze wcielamy się w postać Sama Stone’a. Akcja pierwszej część rozgrywa się w starożytnym Egipcie, do którego to wysłano naszego bohatera. Musi on stawić czoła niejakiemu Mentalowi, złemu stworzeniu, które dla zabawy niszczy cywilizację. Oczywiście naszego głównego bossa spotkamy dopiero na samym końcu, a wcześniej przyjdzie nam walczyć z całymi zastępami najróżniejszych stworzeń, których jedynym celem jest zlikwidowanie nas.

Momentami dochodzi do starć, w których mierzymy się nawet z pięćdziesięcioma przeciwnikami w jednym momencie! Do pokonania mamy natomiast obszar 1000 mil kwadratowych. Na szczęście, to, że jesteśmy w przeszłości, nie sprawi, że przyjdzie nam się bić na łuki, miecze czy oszczepy. Nasz arsenał wciąż będzie rósł, zaczynając od noża i rewolweru, poprzez shotgun i minigun, a na wyrzutni rakiet i broni laserowej kończąc. Z pomocą przyjdzie nam też nasz komputer NETRIAWAB, który chętnie przedstawi nam analizę znalezionych broni, przedstawi nam dane dotycząc zabitych wrogów i udzieli informacji o aktualnie przemierzanym terenie. Z kolei w Drugim starciu zwiedzać będziemy miasta Majów, Babilon, a także średniowieczną Europę. Dostaniemy też kilka nowych rodzajów broni, jak chociażby miotacz ognia. Pojawią się też nowi przeciwnicy.

Czas na rozwałkę!

Zarówno pierwsza jak i druga część Seriousa Sama nie ma jakiegoś wyszukanego scenariusza. Dostajemy broń do ręki, zastępy wrogów przed sobą i mamy gnać ile sił w nogach, tnąc, strzelając, paląc i wysadzając wszystko na swej drodze. Przyjdzie nam też rozwiązać kilka łamigłówek, jednak są one na tyle proste, że wystarczy wcisnąć kilka przycisków, a drzwi staną przed nami otworem. Po drodze odkryjemy też mnóstwo sekretnych rzeczy, przejść, broni i dodatkowych rywali, którzy urozmaicą naszą grę.

Wydaje się więc, że gra jest prosta, a nawet nudna, ale w żadnym wypadku tak nie jest. Jej urok polega właśnie na tym, że nie musimy się niczym przejmować tylko gnać przed siebie i kłaść trupem kolejne stwory. Aż trudno uwierzyć, ile daje to frajdy. Do tego dostajemy świetną muzykę, ładną grafikę, ale co najlepsze – humor.

Wspominane już przeze mnie żarty są kwintesencją gry. Przykładowo, w drugiej części nasz Sam może znaleźć budkę telefoniczną, z której jest w stanie zadzwonić do samego siebie z pierwszej części. Odnaleźć też możemy karykatury twórców gry, którzy mają wielkie głowy, rogi, aureolki i wydają dziwne dźwięki. Na jednej z gór widnieją także wielkie litery tworzące napis CROLEYWOOD. Najlepsze są jednak teksty samego bohatera, który po znalezieniu armaty mówi „Haha, zagrajmy w kręgle” do jednego z wrogów „Wyglądasz znajomo, chyba zabiłem twojego brata w poprzedniej części” czy śpiewa radośnie „Jestem sobie drwal i równy chłop”. Czasami zdarza mu się nawet zakląć, chociażby mówiąc do dwugłowego węża: „Mówią, że co dwie głowy to nie jedna, ale jak to sra?”. Tu na brawa zasługuje więc polski dystrybutor, który znakomicie dopasował dubbing do gry.

Sam nigdy nie znudzi

Serious Sam to jedna z gier ponadczasowych. Owszem, po latach grafika nie wygląda tak piękna, ale pozostałe elementy wciąż trzymają się dobrze. Najważniejsze jest jednak to, że można się przy niej zawsze świetnie bawić likwidując zastępy przeciwników, szukając sekretów i słuchając tekstów bohatera. Miło też spróbować zagrać w większym gronie i zafundować sobie szybki Deathmatch. Ci, którzy mieli okazję zasiąść niegdyś do tytułu, niech śmiało odpalą go i teraz, aby przywrócić miłe wspomnienia. Tym, którzy Sama jeszcze nie poznali, polecam przetestowanie gry. To prawdziwy klasyk, który warto znać.

Exit mobile version