Site icon Ostatnia Tawerna

Retrogranie: „Uncharted: Drake’s Fortune”

Uncharted to od lat jedna z najbardziej znanych marek PlayStation. Czy wciąż jednak warto dać szansę, już dość leciwej, pierwszej odsłonie serii?

Trudne generacji początki

PlayStation 3 od początku nie miało łatwo na rynku. Już samo pojawienie się konsoli w rok po premierze konkurencyjnego Xboxa 360, przy zawrotnej cenie 500 dolarów za podstawowy model (sprzęt Microsoftu od początku był 200 dolarów tańszy), stawiało Sony w trudnej pozycji. Co więcej, brakowało mocnych tytułów startowych, które by faktycznie pokazywały przewagę zauważalnie droższej platformy. Tym bardziej, że gdy PS3 debiutowało w Ameryce północnej, gracze z obozu „zielonych” mogli się już zagrywać w świetnie oceniane i wnoszące oprawę graficzną na nowy poziom, Gears of War. Pierwszy prawdziwy system seler pojawił się dopiero rok później, a więc w okolicach europejskiej premiery konsoli.

W pogoni za złotem

Uncharted: Drake’s Fortune kusiło obietnicą growego blockbustera: filmowo poprowadzonej przygody, pokazującej możliwość trzeciego PlayStation. Faktycznie w takie tony też uderzała linia fabularna. Skupia się ona na wyprawie młodego, samozwańczego poszukiwacza skarbów, Nathana. Bohater wraz z reporterką Elleną i przyjacielem Sullym, podążą śladami z zapisków swojego przodka, Francisa Drake’a, by odnaleźć zaginione miasto Eldorado. Jak jednak można się domyślić, nie stanowią oni jedynej grupy, której zależy na dostaniu się do legendarnego miejsca. Cóż, już w dniu premiery schemat Uncharted nie należał do najbardziej oryginalnych i tym bardziej nie jest tak i dziś. Jednocześnie nie był to duży problem. Przede wszystkim w 2007 roku nie trzeba było przejmować się zbyt liczną konkurencją w tej konwencji (w zasadzie ta rzecz nie zmieniła się z biegiem lat). Najbliżej produkcji Naughty Dog stał wówczas remake pierwszej części Tomb Raider, a więc tytuł mimo wszystko zbudowany na dość archaicznych fundamentach, a co więcej nieobecny na PS3. Przy takiej konfrontacji, jeśli chodzi o płynność doświadczenia i jakość prezentacji faktycznie mieliśmy do czynienia z pewną nową jakością. Co więcej sama historia mimo sztampowości została podana całkiem przyjemnie za sprawą lekkiego pióra scenarzystów oraz świetnej obsady głosowej, z Nolanem Northem na czele (wciąż pozostającą na najwyższym poziomie).

Prosta, klasyczna przygoda

Uncharted zdecydowanie było w pewnym stopniu inspirowane przywołaną tu już serią Tomb Raider, ale bezpośrednie porównanie z przygodami Lary Croft wskazuje początek trendu charakterystycznego dla ewolucji gier w trakcie siódmej generacji, jakim było tworzenie coraz to efektowniejszych, ale jednocześnie prostszych i bardziej przystępnych doświadczeń. Niestety na początku cyklu życia PS3 bardziej widoczne były te uproszczenia, jako że deweloperzy dopiero uczyli się wykorzystywać możliwości konsoli o bardzo skomplikowanej architekturze. Uncharted ewidentnie brakuje głębi, bo dziś eksploracja pozostawia sporo do życzenia. Przechodzenie z jednego do drugiego punktu przeplatane prościutkimi sekcjami platformowymi i zagadkami, nie jest czymś zbyt ekscytującym. W duch kina nowej przygody także niespecjalnie wpisują się bardzo duże ilości sekwencji strzelanych, zwłaszcza pod koniec kampanii. Tu natomiast Naughty Dog korzystało z zapożyczonego z Gears of War modelu prowadzenia walk dystansowych z naciskiem na chowanie się za licznymi osłonami. Choć Natan jako zwinny awanturnik jest też w stanie powalić wrogów na pięści. W założeniu nie brzmi to najgorzej, ale we znaki szybko daje się dość sztywny model strzelania, oraz dość wąski, jak na dzisiejsze standardy zakres przeciwników. Na szczęście, dość krótki czas potrzebny na ukończenie kampanii sprawia, że nuda nie jest realnym zagrożeniem. W końcu cały czas dość spore znaczenie odgrywa przy tym przyjemna historia.

Strzeż się starej generacji

Uncharted ogrywałem tak jak zostało oryginalnie wydane, czyli właśnie w wersji na PS3. Nie jest dziś trudno zaopatrzyć się we własny egzemplarz, jako że używane kopie są dostępne w sklepach i na portalach internetowych w naprawdę atrakcyjnych cenach. Niekoniecznie jednak jest to najlepszy pomysł. Mówiąc wprost, jeśli macie w domu PS4 lub PS5, to celem zapoznania się z historią Natana Drake’a dużo lepiej sięgnąć po wydany kilka lat temu remaster. Nie tyle oferuje płynną rozgrywkę w 60 klatkach na sekundę, ale też i znacznie usprawnioną warstwę wizualną. Nie znaczy to jednak, że oryginał prezentuje się brzydko. Byłem całkiem zaskoczony, bo jak na tytuł z 2007 roku (pomijając monotonne lokacje, bo tu żadne odświeżenie i tak by nie pomogło) całość potrafi cieszyć oko, a postaci są całkiem nieźle zainimowane. Należy jednak przy tym pamiętać, że standardem wówczas jakość obrazu 720p (stary telewizor może okazać się naprawdę pomocny), więc i grę najlepiej uruchomić na takim ekranie. Rozgrywka siedząc bezpośrednio przed monitorem 1080p może być więc dość bolesna.

Co ważniejsze, decydując się na grę na starszej konsoli Sony, warto sprawdzić, czy w ogóle będziemy w stanie komfortowo przejść całą kampanię. Uncharted: Drake’s Fortune jest bowiem jedną z niewielu gier na PS3, które w integralny sposób wykorzystywały żyroskop wbudowany w kontroler Sixaxis oraz późniejszy Dualshock 3. Natomiast z racji zaprzestania produkcji są to urządzenia coraz mniej dostępne. Korzystanie z zamiennika pozbawionego funkcji ruchomych może zdecydowanie potrafi napsuć krwi.

Zakurzony skarb.

Czternaście lat później Uncharted: Drake’s Fortune budzi mieszane uczucia. Jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć, czemu pierwszy poważny exclusive PS3 odniósł sukces. Liniowa kampania, skupiona wokół lekkiej historii wprawdzie sprawnie maskuje część problemów, ale nie da się ukryć, że proste i przestarzałe mechaniki nie robią już dziś szczególnego wrażenia. Szczerze mówiąc, nie wiem więc czy to dobry pomysł, by dopiero po latach zaczynać przygodę z serią Naughty Dog. Z pewnością jest to natomiast gra, która zasługiwałaby na remake z prawdziwego zdarzenia (w przeciwieństwie do nadal świetnej, pierwszej odsłony The Last of Us, a pojawiają się głosy, że to ten tytuł może być wkrótce odświeżony).

Exit mobile version