Site icon Ostatnia Tawerna

[Retrogranie] Rzadko wspominany spadkobierca Gothica – „Risen”

Po kultowych przygodach Bezimiennego nadeszła pora na przygody… kolejnego Bezimiennego! Jak Risen broni się 10 lat po premierze i dlaczego nie wzbudza sentymentu w taki sposób, w jaki robią to Gothiki?

Zerwij kajdany, połam bat

Bogowie odeszli, a dokładniej zostali przepędzeni przez zjednoczoną ludzkość, zmęczoną życiem pod ich uciskiem, żądzą czci oraz darów. Miał to być początek nowej ery, złotej ery, która wyprowadziłaby człowieka na szczyty własnych możliwości. Utopijne plany zostały jednak pokrzyżowane przez następstwa pozbycia się bogów. Zatrzęsła się ziemia, a z niej wyłoniły się starożytne ruiny, które skrywają wielką moc, ale i niespotykane dotąd zagrożenie. Wraz z odejściem bogów, zniknęły również kajdany więżące tytanów, czyli gigantyczne potwory o mocy wykraczającej ponad ludzkie wyobrażenie. Gra rozpoczyna się, podczas pojedynku Inkwizytora Mendozy z jednym z morskich tytanów. Najwyższy zwierzchnik inkwizycji zrozumiawszy, że jest bez szans w starciu z potworem, teleportuje się ze statku w bezpieczne miejsce tym samym pozwalając, by bestia zatopiła łódź i wszystkich, którzy się na niej znajdowali. Tak się też złożyło, że całkowicie przypadkiem na pokładzie statku był nasz bezimienny bohater, któremu udało się przeżyć katastrofę. Morze wyrzuciło go na brzeg wyspy Faranga. Od tej pory będzie walczył o przetrwanie z wrogo nastawioną fauną, a każde jego działanie przybliży go do ponownego spotkania z Inkwizytorem, by wspólnie podjąć próbę ratowania świata przed tytanami.

Steam

Bandyta, Mag, czy Wojownik Inkwizycji?

Podczas swojej podróży Bezimienny musi wstąpić do jednego z trzech obozów. Brzmi znajomo, co? Są to bandyci Dona Estebana, okupujący bagna, Inkwizycja prowadzona przez Inkwizytora Mendozę oraz magowie z klasztoru przy wulkanie. Każda z frakcji oferuje różne ścieżki rozwoju, których w Risenie jest  mnogość. Specjalnością bandytów jest walka toporem i mieczem oraz szkolenie w posługiwaniu się broniami dystansowymi, czyli łukami i kuszami. Główna siedziba Magów i Inkwizycji znajduje się w klasztorze i oferuje te same misje, jednak nieco zmienione możliwości rozwoju. Mag będzie bardziej ćwiczony w używaniu magicznych kryształów i czarowaniu za pomocą run, lecz nie ominie go trening bronią drzewcową. Z kolei adept inkwizycji jest mocniej trenowany pod kątem walki, a umiejętności magiczne stanowią jedynie dodatek do szkolenia. Twórcy gry zastosowali bardzo ciekawy zabieg, gdyż przebywanie poza murami jedynego miasta jest na Farandze zabronione z powodu zagrożenia ze strony tytanów. Prawo to ustanowił sam Inkwizytor Mendoza, przejmując władzę na wyspie. Z tego też względu, jeśli Bezimienny na początku napatoczy się na patrol inkwizycji, ci zaatakują go i siłą wyślą na szkolenie do klasztoru. Tym sposobem nie będzie możliwości zostania magiem, lecz wyłącznie wojownikiem na usługach Mendozy. By móc zgłębiać arkana magii, trzeba udać się wpierw do miasta, a tam zapracować sobie na list polecający od komendanta Carlosa oraz miejscowego emisariusza magów. Rozwiązanie to jest mało oczywiste i podejrzewam, że rzadko wybierane przez początkujących graczy. Bohater staje się coraz silniejszy wraz z wydawaniem kolejnych punktów umiejętności, otrzymywanych poprzez zdobywanie doświadczenia. Zdobycie nowych lub ulepszenie już posiadanych wymaga nauczyciela, a żaden nie podzieli się wiedzą za darmo. Same punkty nauki można wydawać w różnoraki sposób. Ulepszyć można podstawowe statystyki takie jak: siła, zwinność, wiedza, punkty życia i punkty many lub zdobyć  nowe talenty w postaci otwierania zamków, czy pisania zwojów. Sam mag ma możliwość wyboru między trzema kryształami magii, które mają swoje zalety i wady, i pasują do różnych taktyk. Energia polega na bardzo szybkim miotaniu pociskami, zadającymi małą ilość obrażeń w zbliżających się wrogów, jednocześnie ich odpychając i uniemożliwiając kontratak. Lód chwilowo zamraża przeciwnika, alewtedy nie można go zranić kolejnym czarem, dopóki się nie rozmrozi. Jest to bezpieczny sposób gry, jednak bardzo czasochłonny. Kule ognia są skoncentrowane na zadaniu każdorazowo dużych ilości obrażeń. Jak widać, Risen oferuje szeroki wachlarz umiejętności, ścieżek rozwoju i możliwych taktyk.

Steam

Nowa gra, nowy świat, nowy bohater, te same błędy

Czym byłyby gry studia Piranha Bytes bez typowej dla ich produkcji toporności i masy bugów? Podstawowym błędem Risena jest sztuczne przedłużanie rozgrywki, poprzez zmuszanie gracza do chodzenia tam i  z powrotem, podczas wypełniania misji. Przykładowo, komendant Carlos zleca Bezimiennemu znalezienie tajemnego wyjścia z miasta, którego używają przemytnicy. Szybko dowiaduje się, że cała sprawa ma związek z domem uciech Madame Sonyi, która po krótkiej rozmowie wyjawia, że przejście znajduje się za szafą. Tam urzęduje Scordo, koordynator przemytu artefaktów z miasta i trzeba go pokonać w pojedynku. Po zwycięskim starciu należy wrócić do komendanta Carlosa, jednak to nie jest koniec zadania. Naczelnik inkwizycji nakazuje poinformować Scordo, o wysłaniu go do klasztoru, więc znowu konieczne jest wybranie się do tunelu przemytników i rozmowa z bandytą. Natomiast aby ukończyć misję, trzeba ponownie wrócić do komendanta Carlosa. Całe zadanie nie jest skomplikowane, ale trzeba się sporo nabiegać po mieście. Innym przykładem jest zniknięcie druida Eldrica. Przed jego chatą spotyka się Cyrusa informującego o zniknięciu pustelnika. Mag kieruje nas do chatki na południu, gdzie znajduje się łowczyni. Kobieta zgadza się użyczyć swojego wilka Rufo i jego „najlepszy nos w okolicy”. Czworonóg idzie za zapachem druida i najpierw prowadzi gracza z powortem do chatki, następnie do miejsca rytuału, później do kostura, a na koniec do ruin, które chroni magiczna bariera. W tym momencie potrzebujemy pomocy Cyrusa, który jest przy chatce druida i tam też należy się udać. Po rozmowie z Cyrusem trzeba go zaprowadzić od ruin, by usunął barierę. Po uwolnieniu Edrica z rąk jaszczuroludzi trzeba udać się z nim z powrotem do jego chatki, a następnie do miejsca rytuału. Jedna misja, a bezsensowanego chodzenia jest na kilkadziesiąt minut. Niesamowicie komicznie wyglądają przy tym skoki Bezimiennego, sprawiające wrażenie jakby ten znajdował się na księżycu i tam skakał nad kraterami. Najwidoczniej studio Piranha Bytes nie wyciągnęło wniosku ze swoich poprzednich produkcji, w których susy bohatera wyglądały podobnie. Komiczny wygląd to nie jedyny problem z mechaniką skoków w Risenie. W ruinach często bohater niczym Superman wykonywał super podskok, wywalający go ponad tekstury gry. Nie dało się go sprowadzić na dół, włączyć ekwipunku ani ekranu menu. Jedynym znanym mi sposobem na wyjście z tej sytuacji było wyłączenie gry za pomocą menedżera zadań oraz ponowne jej uruchomienie. Ten uciążliwy błąd doprowadził do tego, że nawet najmniejsze przeszkody pokonywałem za pomocą zaklęcia lewitacji.  Oprócz tego występowały też standardowe bugi w stylu znikania postaci i tekstur.

Steam

Nektar dla oczu i uszu

Oprawa graficzna mogła zachwycić podczas premiery Risena w 2009 roku i z zadowoleniem muszę przyznać, że czas był dla niej łaskawy, a barwne pejzaże Farangi nadal cieszą oko. Na szczególne wyróżnienie zasługuje tryb pogodowy. Agresywne i groźne grzmoty piorunów doskonale wpasowywały się w powagę rozgrywki i niczym bębny wojenne zagrzewały do kolejnych starć z przeciwnikami. Muszę przyznać, że pogoda niejednokrotnie zmieniała się zbyt dynamicznie, przez co nienaturalnie, jednak tłumaczę to sobie klimatem panującym na wyspie. Jak zawsze mocną stroną produkcji studia Piranha Bytes jest udźwiękowienie, które zachwyca w każdej z ich gier. W Risenie możemy posłuchać kompozycji Kaiego Rosenkratza,  pozwalających się wczuć w rolę bezimiennego bohatera i pogłębiających immersyjność rozgrywki. Nie można narzekać na wygląd modeli postaci, stworzonych z sześciu tysięcy wielokątów, wspomaganych technologią HDR. W grze może podobać się także wysoki poziom dubbingu. Genialnie spisał się Andy Serkis podkładając głos pod Inkwizytora Mendozę, tworząc niezwykle charyzmatyczną postać, prawdziwego lidera, za którym idzie się w ogień. W Risenie niestety nie usłyszymy dialogów po polsku. Co więcej, wydawcy nie postarali się o napisy w naszym rodzimym języku. Podejrzewam, że jest to jeden z głównych powodów tego, że gra nie doczekała się takiego kultu, jak kolejne części Gothica. Całkowite zignorowanie Polski, czyli kraju, w którym ich poprzednie tytuły sprzedawały się rewelacyjnie, było jak policzek wymierzony w naszą społeczność.

Steam

Gothic 4?

Podobieństw Risena do serii Gothic jest mnogość i wcale nie dziwi to, że twórcy czerpią garściami ze swoich sprawdzonych i lubianych przez graczy rozwiązań. Już sam brak imienia dla bohatera jest zabiegiem mającym wzbudzić sentyment wśród częstych bywalców Górniczej Doliny i Khorinis. W obu seriach dostajemy także czystą kartę, czyli wcielamy się w bohatera, który początkowo ma dwie lewe ręce i potyka się o własne nogi. Ikoniczna jest też możliwość wyboru między dokładnie trzema frakcjami, którego w pewnym momencie gry po prostu nie da się ominąć. W przypadku Risena są to wcześniej wspominany obóz bandytów na bagnach, magowie oraz wojownicy inkwizycji. W pierwszej części Gothica wybór mamy między starym i nowym obozem oraz bractwem śniącego, w drugiej odsłonie możemy dołączyć do straży miejskiej, najemników Onara lub magów ognia. Piranha Bytes postarało się, aby każda frakcja miała osobne misje i motywacje, jednak w Risenie różnice fabularne pojawiają się tylko w pierwszych dwóch aktach i są raczej kosmetyczne. Co więcej, w późniejszych etapach rozgrywki niemal nie ma misji pobocznych, przez co gra zmusza do brnięcia w wątek główny. Nie doświadczymy tu też tak zapadających w pamięć postaci jak Diego, Gorn, Lester, Xardas i wielu innych. Bezimienny z Farangi jest raczej samotnikiem, który wchodzi z innymi w jedynie chwilowe interakcje bez zawierania przyjaźni.  Warto powiedzieć, że taka gra jak Risen mogłaby nigdy nie powstać gdyby nie rozstanie studia Piranha Bytes i ich poprzednich wydawców Jowood. Przyczyną konfliktu były odmienne zdania odnośnie produkcji Gothica 3. Piranha Bytes chciało przesunąć premierę gry ze względu na to, że produkt nie został dokończony, jednak Jowood naciskało na utrzymanie pierwotnego terminu. Skutkiem tego było zakończenie współpracy między firmami i tym samym prawa do marki Gothic otrzymało studio Jowood, zatem Piranha Bytes nie mogło wydać następnych części o skazańcu z Górniczej Doliny.

Tytuł wart Twoich dwudziestu godzin

Mimo bugów i kilku niedociągnięć Risen jest produkcją wartą polecenia. Grę cechuje przystępny system walki oraz przejrzysty schemat zdobywania doświadczenia i nowych umiejętności. Nie wolno zapomnieć o ciekawych postaciach takich jak Patty i Inkwizytor Mendoza, które posiadają własne cele i ambicje. Angielski dubbing jest wykonany na najwyższym poziomie, a do podkładania głosów zostali zaangażowani aktorzy światowego formatu jak choćby John Rhys-Davies znany z roli Gimliego we Władcy Pierścieni czy Lena Headey, czyli serialowa Cersei Lannister z Gry o tron. Ukończenie całej gry zajęło mi osiemnaście godzin i starałem się wykonać każdą dostępną misję. Nie było to moje pierwsze ani drugie podejście do Risena, zatem bezpiecznie należy założyć, że mniej wprawnemu graczowi ukończenie tytułu może zająć nieco więcej czasu. Aktualnie grę można  kupić za grosze, dlatego też jeśli ktoś nie zapoznał się z tą produkcją, to nie będzie problemem zdobycie taniego egzemplarza. W rozgrywce nie brakuje intryg ani zwrotów akcji, choć nie są jakoś szczególnie rozbudowane. Risena polecam nie tylko fanom Gothica czującym niedosyt po trzech częściach lub zawiedzionych trzecią odsłoną, lecz także każdemu sympatykowi trzecioosobowych gier RPG.

Exit mobile version