Przenieśmy się myślami do początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Był to okres wielu zmian i innowacji, także w świecie rozrywki. Wśród nich znalazła się 16-bitowa konsola od Nintendo – Super Nintendo Entertainment System (znana także jako SNES, Super NES lub Super Famicom). Tytułem startowym dla tego urządzenia była kolejna odsłona przygód słynnego hydraulika i to o niej wam teraz opowiem.
Na początek pozwolę sobie przytoczyć anegdotę, która objaśni tytuł tego tekstu. Kilka tygodni temu, gdy wyprowadzałem moje psy na nocny spacer, postanowiłem przy okazji wynieść śmieci. Po wyjściu z bloku i otwarciu drzwi śmietnika moim oczom ukazało się tajemnicze pudełko. Sterczały z niego jakieś kable, co trochę mnie zaciekawiło. Po bliższych oględzinach okazało się, że w środku znajduje się nieco brudny, ale kompletny SNES z padem i pięcioma grami (wśród nich był właśnie Mario). Zdziwienie moje i mojej mamy (która czekała z naszymi pupilami przed śmietnikiem) było niemałe – po co ktoś miałby wyrzucać oldschoolową konsolę w niezłym stanie. Postanowiłem zabrać urządzenie w drodze powrotnej do domu i sprawdzić, czy działa. Moja radość nie miała granic, gdy po podłączeniu do prądu i telewizora okazało się, że wszystko śmiga jak nowe. Skoro Nintendo jest sprawne, można się nim pobawić i podzielić wrażeniami.
Nintend.co.uk
Po staremu, a dobrze
Fabuła tej gry jest… jak większości innych z serii. Księżniczka Peach zostaje porwana przez straszliwego Bowsera, a nasz protagonista ma za zadanie ją uwolnić. Jeśli gramy z drugą osobą, to Mario w tej przygodzie będzie wspierany przez swojego brata – Luigiego. I tak zaczyna się nasza wędrówka po całym archipelagu różnych wysepek i walka z żołnierzami Bowsera oraz jego dziećmi. Zasadniczo twórcy z kraju kwitnącej wiśni przy tej produkcji postanowili zachować starą fabułę i wcisnąć ją w nowe (jak na tamte czasy) 16-bitowe ubranie. Później okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, bo gra została pozytywnie przyjęta – i rzeczywiście potrafi zapewnić mnóstwo rozrywki.
eteknix.com
Stare, ale jare
Mówiąc o Super Mario World należy mieć na uwadze jedną ważną rzecz – jest to stary tytuł. Od jego premiery minęło już prawie 30 lat (w Japonii trzydziestka mu stuknie w przyszłym roku). Jak to bywa z takimi grami, nie jest ona specjalnie skomplikowana, ale przy tym nie wybacza najmniejszego błędu. Na dzień pisania tego tekstu nie udało mi się jeszcze ukończyć fabuły; właśnie ze względu na wymagający poziom rozgrywki. Najlepszym przykładem niech będzie sytuacja z użyciem skorupy jednego z przeciwników. Po pozbawieniu łuskowatego sługusa jego odzienia, gracz ma możliwość wykorzystać je przeciwko innym wrogom. Jest to oczywiście bardzo zabawne i daje dodatkowe punkty, lecz potrafi się zemścić na naszym hydrauliku, gdy pancerz odbije się od ściany, a my nie zdołamy przed nim uskoczyć. Poza tym we znaki potrafią dać się również sami przeciwnicy. O ile zwykli Goomba czy żółwie nie stanowią problemu, o tyle bardziej złożeni wrogowie mogą stwarzać dodatkowe kłopoty. Nie mam tu na myśli bossów, bo to osobna kategoria, ale nawet wśród zwykłych stworków trafiają się takie, które wymagają od gracza sporego skupienia i zgrania ruchów w czasie. Wnioskując po starych zapisach gry, poprzedni właściciel tego SNESa także miał problemy z jej ukończeniem.
tfxbrasil,com
Słodka nostalgia
Estetycznie Super Mario World znacznie odbiega od obecnych standardów. Nie oznacza to jednak, że współcześnie wydawane tytuły są lepsze. 16-bitowa, dwuwymiarowa grafika ma swój urok, a jak przystało na jedną z odsłon serii Super Mario całość jest bardzo kolorowa. Choć gra jest już wiekowa, cały czas cieszy oko. Nawet zawarta w niej muzyka budzi uśmiech na twarzy. Osobie w moim wieku – urodzonej na samym początku lat 90-tych – elementy te przypominają czasy dzieciństwa. Wtedy mało kto miał dostęp do oryginalnych konsol Nintendo, ale z pomocą szły różne bazary gdzie można było dostać tzw. Pegasusy i inne tego typu maszynki do grania. Poza tym wyposażony w prostą oprawę graficzną i dźwiękową Mario jest bardzo podobny do wielu obecnie wydawanych gier niezależnych. Osobom lubiącym zabawę z takimi tytułami zdecydowanie mogę polecić sięgnięcie po coś starszego.
Vice
Warto bawić się w retro?
Sporo piszę o tym, jak bardzo ten Mario na SNESa jest “super”, ale ktoś może mi zarzucić, że to dlatego, iż konsole i grę zdobyłem za darmo. Na pewno ten czynnik jakoś wpływa na moją opinię, ale nie jest decydujący. Super Mario World to świetny wyzwalacz wspomnień dla osób w moim wieku i starszych, a dla młodszego pokolenia może stanowić nowe wyzwanie oraz inspirację. Pewnie teraz zadacie sobie pytanie “spoko, tylko co robić jeśli nie ma się szczęścia do znajdowania sprawnego retro sprzętu elektronicznego na śmietniku?”. Już służę pomocą. Zaraz po sprawdzeniu czy mój “nowy” SNES działa, zajrzałem z ciekawości na kilka stron w sieci, by dowiedzieć się jak jest z jego dostępnością na rynku. Jak się okazuje nie trzeba nawet zaglądać na zagraniczne serwisy, by dorwać tę konsolę. Już za 150-200 złotych można dostać pełny zestaw z kilkoma grami.
Podsumowując, Super Mario World na SNESa to świetna opcja na w miarę niedrogą zabawę i spojrzenie w przeszłość branży gier. Jeśli tęsknicie za dawnymi czasami gamingu lub chcecie po raz pierwszy posmakować, jak to kiedyś się grało, nie czekajcie dłużej. Pamiętajcie także, by czasem zajrzeć do pudełka, które ktoś zostawił przy śmietniku – może też znajdziecie jakieś skarby!