Zamiast kolejnego Gothica czy też Risena, studio Piranha Bytes postanowiło zrobić coś tak bardzo innowacyjnego i świeżego, że aż porwali się z motyką na Słońce. Tym nowym “czymś” jest ELEX. Czuć w nim ducha starego dobrego Gothica, co daje produkcji dużego plusa. Niestety większość błędów tych gier także została przeniesiona.
Przyznam się, że przed rozpoczęciem gry byłem dość sceptycznie nastawiony do ELEXA. Jestem starym wyjadaczem fantasy, średnio przepadam za science fiction (chociaż postapo akurat lubię), dlatego też nie bardzo podobało mi się takie połączenie kilku gatunków w jednym produkcie. A jak wyszło to w praktyce?
Cześć, jestem Jax
Tradycji stało się zadość. Twórcy postanowili w ELEX-ie odejść od utartego schematu poprzednich gier i dać naszemu bohaterowi imię. W końcu mamy postać, która ma jakąś ciekawą historię i nie pojawia się znikąd jak bezimienni z wcześniejszych gier „piranii”. Jax przynależał do frakcji Albów – kosmicznych wojowników żywiących się Elexem. Substancja ta jest czymś na wzór narkotyku, który wyłącza emocje, uczucia oraz daje niesamowitą sprawność, energię oraz technologię. Ale nie na każdego działa tak samo. Większość ludzi po spożyciu Elexu po prostu głupieje i umiera. Inna część mutuje w różne monstra (również zwierzyna). Ci, którym się poszczęści, zostają supertechnologicznymi wojownikami i dołączają do Albów.
Dlaczego wyżej wspomniałem, że Jax przynależał do tej frakcji? Ano dlatego, że podczas jednej z misji rozbił się na Magalanie. Jego zadanie zostało przez to uznane za niewykonane. Do tego Albowie postanowili zabić Jaxa. Oczywiście chłopina uchodzi z życiem, bez jakiegoś większego szwanku na zdrowiu, i co najważniejsze pamięta wszystko w przeciwieństwie to Beziego. Jednakże gdy ten leżał nieprzytomny po próbie zabójstwa, jakiś jegomość postanowił go okraść i zabrać jego cudne technologiczne wdzianko i bajery – jakżeby inaczej! I tutaj do gry wkraczamy my, w samych gaciach od piżamy i podartej koszulce, a nasze zadanie polega początkowo na odnalezieniu skradzionego superekwipunku, a następnie dowiedzeniu się, o co tu wszędzie tak naprawdę chodzi.
Jax jest bardzo ciekawą i charyzmatyczną postacią z poczuciem humoru. Twórcy dali nam ogrom możliwości dialogowych, które mają wpływ na to, jak napotkane postacie będą postrzegać naszego bohatera. Z wyższością? Podziwem? A może będą się go bać? To wszystko zależy od tego, jak z nimi rozmawiamy oraz jak się zachowujemy podczas całej rozgrywki. Uwierzcie mi, wystarczy podczas jednego dialogu z jakimś NPC-em powiedzieć coś niestosownego, wygadać się na jakiś temat albo skłamać, a cała historia może przybrać całkowicie inny tor. Fajnym elementem, lecz nie do końca dopracowanym przez twórców, jest statystyka “oziębłość”. Rośnie ona wraz z ciągłym wybieraniem sarkastycznych czy też agresywnych opcji dialogowych. Statystyka ta powiększa się również dosyć szybko przy zażywaniu Elexu. Im bardziej oziębli jesteśmy, tym więcej gburowatych opcji dialogowych możemy mieć do wyboru. Twórcy nie dopracowali tego do końca, ponieważ zażywając ciągle Elex, Jax miał mutować, a napotkani ludzie powinni odnosić się do nas w całkowicie inny sposób. Ale niestety nie wyszło to tak, jak zamierzano.
Magalan, ach Magalan…
Trochę zacząłem nie od tej strony, co trzeba. Poznaliśmy już głównego bohatera. Czas przedstawić wam świat – o co tutaj chodzi oraz kto z kim rzepkę skrobie.
Na początku samej gry mamy wrażenie, jakbyśmy znów znaleźli się w Górniczej Dolinie czy Khorinis. Niestety to tylko chwilowe wrażenie, bowiem Elex to gra głównie z gatunku science fiction. Oczywiście jeśli chcemy, to możemy przez całą grę władać tylko magią czy też walczyć mieczami i łukami jako Berserkowie (jedna z głównych frakcji dostępnych w grze, o czym napiszę później), jednak zwiedzając odległe okolice, wyjdziemy z tej pięknej średniowiecznej krainy i wkroczymy do scenerii z typowego science fiction.
W Elexie widać dużo podobieństw do starszych tytułów od Piranha Bytes. Niekoniecznie uznaję to za plus. Walka jest toporna i sztywna. Mamy tutaj ten sam system pojedynków co w Gothicach i Risenach. Niestety nie jest to mój ulubiony typ. Trzeba dużo się namęczyć, żeby w końcu efektownie kogoś lub coś zabić. Oczywiście twórcy dodali trochę urozmaiceń, typu specjalne kombosy czy efektowne finisze. Ale odpowiada za to odpowiednia kombinacja klawiszy na klawiaturze. Ot po prostu podczas ciągłego klikania w LPM możemy też użyć specjalnego ciosu, który zazwyczaj wygląda dokładnie tak samo.
Animacja walki kuleje i jest nadzwyczajnie śmieszna. Pamiętacie, jak w Gothicu Bezi kilkoma podobnymi ciosami, raz z lewej raz z prawej ubijał wilka? Tutaj wygląda to podobnie. Fakt, trochę urozmaicenia jest, ale bez szału. Podczas pierwszej potyczki na Magalenie, gdy wyciągnąłem topór i zacząłem nim rąbać wielkie szczury, pierwsze skojarzenie, jakie przyszło mi na myśl, to właśnie Bezi walący kijem po głowie wilka. Dla innych to będzie fajne rozwiązanie, ot znów poczuć to, co kiedyś, dla innych (w tym mnie) nie do końca.
Gra jest bardzo trudna. Według mnie nie to minus. Gothic też nie był łatwy. I w Khorinis czy Górniczej Dolinie byle szkarada może nas powalić jednym atakiem. Na początku Lex jest zwykłym gołodupcem. Dlatego należy umiejętnie wybierać misje, które chcemy wypełniać na początku. Nawet główny wątek ciężko pchać do przodu bez ówczesnego rozwoju naszego bohatera oraz zebrania odpowiedniego ekwipunku. Dlatego, tak jak piszę, lepiej na początku wykonywać zadania poboczne typu: idź tam, nazbieraj tego tyle, przynieś i tego typu działania questy, niż pchać się w sam środek lasu, gdzie może nas czekać niechybna śmierć z rąk chociażby wielkiego trolla.
Świat przedstawiony w grze jest na swój sposób piękny. Postacie żyją własnym życiem i problemami, rozmawiają ze sobą, nasz bohater również może z nimi porozmawiać na różne tematy, dowiedzieć się ciekawych rzeczy. Możemy również je zabić. Przepraszam – możemy je też zabić, co na początkowym etapie gry jest niemożliwe. Warto tutaj wspomnieć jeszcze raz o różnych wyborach. Zabicie jakiejś postaci może nam niechybnie utrudnić całą rozgrywkę, wszak nie wiadomo, czy przez takie zabójstwo nie straciliśmy możliwości zdobycia przydatnych informacji na temat aktualnie wykonywanego zadania, albo otrzymania innego ciekawego zadania, w którym nagrodą był potężny miecz czy też blaster?
W tytule tej recenzji mogliście przeczytać „Mieczem i łukiem przeciw mechom?!”. Tak, to prawda, ale o tym, że ELEX będzie połączeniem kilku gatunków fantastyki było wiadomo już od pierwszej zapowiedzi tytułu. Jednak ta cała koncepcja świata jest dla mnie bardzo śmieszna. Nie mówię, że innym osobom nie przypadnie do gustu. Mnie jednak nie zachwyciło.
Zacznijmy od dostępnych w grze frakcji. Pierwsza, z którą przyjdzie nam się spotkać, to Berserkowie. Frakcja ta wzorowana jest na gatunku fantasy. Mamy tutaj miecze, mamy łuki, znajdzie się i magia napędzana maną oraz średniowieczne klimaty typu drewniane chatki ze skrzyniami z kosztownościami i słomianymi dachami. Ale znajdziemy też dwie inne frakcje, do których możemy przynależeć. Są to Banici (postapo) oraz Klerycy, czyli czyste science fiction – mechy, roboty, blastery, odrzutowce i tego typu inne cacka napędzane Elexem. I teraz zapytacie, co jest w tym wszystkim śmiesznego? Do czasu aż zaczniemy bratać się z jedną frakcją nic się nie dzieje. Jednak gdy przedstawiciele innych grup się spotkają, to… no kontrast wygląda bardzo śmiesznie. Najlepsze jednak czeka na nas wtedy, gdy obie frakcje zaczną ze sobą walczyć. Goście strzelający z łuków i walczący mieczami przeciwko żołnierzom ubranym w najnowszy technologicznie sprzęt i posiadającym w swoim arsenale pistolety maszynowe, blastery, drony i wielkie mechy. Na dodatek średniowieczna armia wygrywa. Coś tutaj nie gra!
Nieciekawie wyglądają też terytoria wspomnianych frakcji, gdy zestawimy je obok siebie. Chodzi mi tutaj o szybki przeskok wizualny. Znajdując się na terenach Berserków, zwiedzamy zielone rozległe krainy, na swój sposób oddające klimat średniowiecza. To nic że tu i tam znajdziemy ruiny domów i samochodów. Nie zwracałem na to zbytnio uwagi i nie przeszkadzało mi to. Nieciekawie się robi dopiero, jak nagle z ciepłej, pustynnej i porośniętej palmami lokacji przeskoczymy na skute lodem, zimne terytorium, na którym Albowie wznieśli konwerter do wydobywania Elexu. Według mnie powinno być to lepiej przedstawione, stopniowo.
I wziuuum! Bardzo przydatny plecak odrzutowy. Podczas spadania odpalamy nad ziemią i… no i żyjemy.
Na plus zasługuje dodanie od samego początku (znajdujemy w pierwszym bunkrze) plecaka odrzutowego, dzięki któremu eksplorowanie świata ELEX jest sporo ułatwione. Również w walce przydaje się bardzo ten gadżet. Na mapie znajdziemy też sporo porozmieszczanych portali, dzięki którym w szybki sposób możemy dostać się do różnych miejsc. oczywiście portale te wcześniej trzeba znaleźć i aktywować – nie ma tak łatwo. Wierzchowców, czy też w przypadku frakcji Kleryków – pojazdów, niestety nie uświadczymy. Nie wiem czego przyczyną to jest, że jeszcze we wszystkich do tej pory wydanych serii gier, Piranha Bytes nie udostępniła żadnego środka transportu w rozgrywce.
Grafika, muzyka, dubbing i bugi
Graficznie gra wygląda dobrze. Nie jest to poziom, jaki mogliśmy zobaczyć chociażby w rodzimym Wiedźminie 3. Niektóre tekstury są bardzo niskiej jakości. Najgorzej prezentuje się tutaj woda. Roślinność została bardzo ładnie skonstruowana, jednak zobaczyłem sporo dubli, identycznych drzew i krzaków. Rośliny, które zbieramy, wyglądają prawie identycznie. Jednak nie przeszkadzało to w rozgrywce. Dodam jeszcze, że tytuł był testowany w ustawieniach ultra przy rozdzielczości 2560×1440.
Na pomstę zasługuje interfejs całego ekwipunku i statystyk. Sporo czasu zajęło mi aż załapałem, gdzie się wszystko znajduje. Ekwipunek nadal działa na takiej samej zasadzie jak w Gothicu czy też Risenie. Tam, aby wyposażyć naszego bohatera w jakąś broń czy ubrać w elementy zbroi, wystarczyło kliknąć na dany przedmiot. Tutaj należy odpowiednim klawiszem go osadzić. Nadal nie mamy podglądu postaci z danym element zbroi na sobie, co uważam za duży minus. Często wydawało mi się, że wybrałem nowo zdobytą broń, a ta jednak nie była umieszczona w ręku Jaxa. Z czasem się do tego przyzwyczaiłem, lecz na początku mocno mnie to irytowało.
Animacje w niektórych momentach psują się, ale mam nadzieję, że w finalnej wersji gry, która ma premierę już jutro, zostało to jakoś poprawione. Tak jak wspominałem parę akapitów wyżej, animacje pojedynków oraz sama walka są mocno przeciętne. Nie raz, nie dwa, pomimo tego, że robiłem uniki przed ciosami nieprzyjaciela, ten, skacząc gdzieś w bok, i tak mnie trafił, często krytycznie.
Oprawa audio prezentuje się bardzo dobrze. Muzyka dopasowuje się automatycznie do sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Gdy jesteśmy w mieście, ta jest sielankowa i przyjemna, a gdy wszyscy śpią, cicha i melancholijna. Natomiast jak zostaniemy zauważeni przez wroga, muzyka staje się dynamiczna i złowieszcza, wiadomo wtedy, że coś nie gra i trzeba mieć się na baczności.
Dubbing w grze jest dosyć dobrze zrobiony. Wielkie brawa dla firmy CDP.pl za zrealizowane zadanie. Pomimo że nie ustrzegli się mniejszych błędów, całość jest OK. Artur Dziurman wypada bardzo przekonująco jako twardy Jax. Ponadto wydawca zatrudnił też takie gwiazdy, jak chociażby Jarosław Boberek czy Mirosław Zbrojewicz.
Czas opuścić Magalan
Czy Elex jest grą dobrą? Postaram się na to pytanie odpowiedzieć tak: jeśli jesteście fanami gier od Piranha Bytes, jeśli pokochaliście serię Gothic oraz tak samo spodobał wam się Risen, to nie powinniście być zawiedzeni. Bugi, mechanika czy też walka stoją na identycznym poziomie w tych trzech produkcjach. Otrzymacie do tego bardzo rozbudowane dialogi, możliwość wybrania, jakim Jax ma być bohaterem oraz ciekawą historię. Jednak jeśli nie lubicie klimatów rodem z science fiction, możecie czuć się lekko zawiedzeni tak jak ja..
Natomiast jeśli jesteście starymi wyjadaczami gier z gatunku cRPG, ale nie graliście z jakiegoś powodu w Gothica czy też Risena, może wcześniej pograjcie u kogoś w Elexa, potestujcie i zdecydujcie zanim kupicie. Albo zagrajcie po prostu w dwie poprzednie serie od “pirani” i sprawdźcie, czy taki system walki i prowadzenia gry wam odpowiada.
Elex nie jest złą grą. Jest produktem przeciętnym, trochę nudną i momentami monotonną. Gdyby wywalić frakcje technologiczne, zostawić samą frakcję Berserków, i może jeszcze postapokaliptycznych Banitów, w końcu zmodyfikować interfejs ekwipunku i statystyk i ciut poprawić system walki, to tytuł byłby naprawdę bardzo dobry – taki podrasowany Gothic 2, serio! Niestety twórcy, tak jak wspomniałem na początku, porwali się z motyką na słońce, chcieli w produkcie upchać wszystko, co się da, nie poprawiając elementów, które zawsze trochę zgrzytały w ich tytułach.
Tytuł do recenzji przedpremierowej dostarczył nam wydawca: CDP.pl
Nasza ocena: 7,3/10
Jeśli jesteś fanem gier z serii Gothic czy też Risen, ELEX przypadnie Ci do gustu pomimo pewnych niedociągnięć. Ja sam bawiłem się dosyć dobrze, pomimo co raz częstej w późniejszych etapach rozgrywki monotonii i nudy. Ale czy wrócę drugi raz do tej przygody? Raczej nie.Grafika: 7,5/10
Dźwięk: 8,2/10
Fabuła: 7,7/10
Grywalność: 5,8/10