Site icon Ostatnia Tawerna

Psychodeliczny atak – recenzja komiksu „Astonishing X-Men: Człowiek zwany X” t. 2

Nowa grupa X-Men, z Psylocke na czele, uwolniła się z astralnego wymiaru. Wraz z nim wrócił odmieniony Charles Xavier i pewien stary wróg. Czy mutanci poradzą sobie z kolejnym zagrożeniem?

Powrót Proteusa

W poprzednim tomie z serii Astonishing X-Men mogliśmy poznać odmienioną grupę mutantów i zobaczyć, jak ratują Londyn przed Shadow Kingiem. Na koniec udało im się przywrócić do życia Charlesa Xaviera, którego umysł przeniósł się do ciała Fantomexa. W Człowieku zwanym X szybko dowiadujemy się, że z wymiaru astralnego wydostał się nie tylko Profesor X, ale także Kevin MacTaggert, znany bardziej jako Proteus. Udaje mu się uciec przed bohaterami i przenieść do małej szkockiej wioski, Fetters Hill. Tam też wciela w życie swój diaboliczny plan, pozwalający jego mieszkańcom na to, aby każde ich marzenie się urzeczywistniło. Coś, co mogłoby się wydawać cudowne, szybko wprowadza chaos i zniszczenie. Psylocke, Gambit, Roque, Bishop, Mystique, Staruszek Logan oraz Xavier muszą go powstrzymać, nim zaatakowany zostanie cały świat. Szybko okaże się, że Proteus to nie jedyne zagrożenie.

Pomysł godny szaleńca

Scenarzystą odpowiedzialnym za Astonishing X-Men: Człowiek zwany X jest Charles Soule, którego fani najbardziej kojarzą pewnie z serią Daredevil. Trzeba przyznać, że miał on niezwykle ciekawy pomysł, dotyczący historii zawartej w drugim tomie przygód homo superior, choć został on nieco zmarnowany. Zacznijmy jednak od początku. Chyba nikt nie spodziewał się, że przeciwnikiem mutantów będzie Proteus. W pierwszej części nie było bowiem o nim choćby wzmianki. Miło, że autor nie zrobił z tej postaci jedynie wroga bohaterów, ale przypomniał czytelnikom pokrótce jego historię i relacje z matką – Moirą MacTaggert. Jeszcze lepiej zaprezentowany został jego szalony pomysł. Najpierw udaje mu się bardzo sprytnie wykiwać grupę, a następnie uciec do Fetters Hill, gdzie obiecuje mieszkańcom spełnienie ich najskrytszych życzeń. Brzmi cudownie? To wyobraźcie sobie, że Kevin pojawia się w Waszym mieście, a życzenie każdego mieszkańca, nawet to najskrytsze, spełnia się. Być może ktoś chciałby się Was pozbyć czy przejąć Waszą własność? Już brzmi gorzej. Ale przecież są i tacy, co pragnęliby bezkarnie zabijać, a nawet robić gorsze rzeczy. I wszystko się spełnia. Do tego marzenia dwóch osób mogą być zupełnie sprzeczne i oba nagle się spełniają. To prowadzi do zupełnego chaosu, a rzeczywistość zamienia się w psychodeliczny świat, niczym z wizji narkomana. I nagle przestaje być pięknie. A nasz „bad guy” dopiero zaczyna zabawę. Zamierza rozprzestrzenić swój pomysł na cały świat. Szaleństwo nie znające granic mogą powstrzymać już tylko X-Meni. Kolejny plus dla autora należy się za ciekawy twist fabularny. Niespodziewanie pojawia się drugie zagrożenie, którego odbiorca także się nie spodziewa. Taki zwrot akcji jeszcze bardziej wciąga. Niestety, komiks ma też spory minus – jest zbyt krótki. Z tego też powodu wszystko dzieje się szybko i nie ma czasu na rozwinięcie akcji. Wstęp, szybka walka, zakończenie i rozpoczęcie kolejnego wątku. Brakuje budowania napięcia i momentu, w którym zaczynamy martwić się o los bohaterów. Ledwo wpadną w kłopoty, a już z nich wychodzą, by wpaść w kolejne. Szkoda, bo pomysł Soule’a wart jest rozbudowania i kilku dodatkowych stron.

Uchwycić chaos

Astonishing X-Men: Człowiek zwany X to zeszyt składający się ze 136 stron. Jak na niezbyt obszerną pozycję, ma naprawdę wielu rysowników. Nad jego powstaniem pracowali bowiem Phil Noto, Paulo Siqueira, Matteo Buffagni, Ron Garney, Gerardo Sandoval oraz Aco. Wszyscy artyści dali popis swoich umiejętności, tworząc piękne ilustracje. Zastosowano w niej szeroko różnorodność barw i wyraźną kreskę. Jest więc kolorowo i przejrzyście. Dodatkowo udało im się odpowiednio przyciemniać czy rozjaśniać tło, aby uchwycić bardziej dramatyczne i mroczne sceny. Na największe uznanie zasługuje jednak to, jak pokazali nam wspomniane już psychodeliczne momenty. Chwila, w którym Proteus scala ze sobą ciała Psylocke i Xaviera jest niepokojący i budzący grozę. Z kolei wydarzenia z Fetters Hill to już prawdziwy majstersztyk. Narkotyczne wizje prosto z umysłu szaleńca przerażają i fascynują. Na każdą trzeba poświęcić kilka chwil, aby dostrzec, co właściwie dzieje się na poszczególnych kadrach, a i tak nie zawsze się to udaje. Dzięki temu możemy poczuć klimat i emocje, jakie towarzyszą bohaterom w ich walce z wrogiem.

Nie tak szybko!

Astonishing X-Men: Człowiek zwany X to drugi tom opowiadający o przygodach złożonej na nowo grupy mutantów. Mamy tu bardzo ciekawy pomysł i szalonego antagonistę, który psuje nieco krwi bohaterom. Powinien napsuć jej zdecydowanie więcej, ale niestety dostaje na to zbyt mało czasu. Ponadto na uwagę zasługuje ciekawy twist fabularny, a wielkie brawa należą się rysownikom, którzy znakomicie oddali niecodzienny i abstrakcyjny klimat zeszytu. Szkoda, że akcja przez cały czas gna jak na złamanie karku. Ledwo pojawia się problem, a już mamy walkę, rozwiązanie i kolejny wątek. Szkoda, bo warto byłoby rozwinąć to, co już mamy. A tak nie możemy do końca wczuć się w fabułę i zżyć z mutantami. Mimo wszystko warto sięgnąć po tę pozycję, choćby dla samych rysunków oraz przygotowania się do kolejnej przygody z homo superior w roli głównej. A będzie nią zapowiedziany już przez wydawnictwo Egmont Phoenix Zmartwychwstanie: Powrót Jean Grey.

Nasza ocena: 7,6/10

Człowiek zwany X to niewykorzystany potencjał na ciekawą przygodę. Wszystkie wrzucone w niego wątki toczą się zbyt szybko, by odbiorca mógł się w nie bardziej wciągnąć.

Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 7,5/10
Exit mobile version