Oglądanie Diuny w reżyserii Denisa Villenueve’a w kinie jest jednym z lepszych doświadczeń dla kinomana. Nie dość, że trzyma w napięciu, cieszy oczy wizualną ucztą i grą aktorską, to jeszcze rozbudza ochotę, by oglądać ten film więcej niż raz, najlepiej sięgając po płytę z własnej filmowej biblioteczki.
Film Denisa Villeneuve’a ukazał się już na nośnikach i w streamingu. Ja sprawdzam wersję na DVD. Czy warto zdecydować się na to wydanie, czy może lepiej zapłacić trochę więcej za Blu-ray?
Wszystko piękne, reszta w beżach i brązach
To było trudne zadanie: zekranizować Diunę Franka Herberta tak, by oddać w pełni jej klimat, specyficzny świat, zawrzeć w niej odpowiednie dawki filozofii i religii, i nadać temu wszystkiemu rozmachu, jakiego godna jest ta klasyczna powieść science fiction. Jednocześnie należało sprawić, by kolejna — trzecia już przecież — filmowa Diuna odróżniała się nie tylko od poprzednich ekranizacji, ale też na tle pozostałych wielkich widowisk kinowych, jakie mieliśmy okazję oglądać w kinie przez ostatnie dwadzieścia lat.
Denis Villeneuve, w którym po Łowcy androidów 2049 wielu miłośników gatunku pokładało nadzieje, temu zadaniu — na całe szczęście — sprostał. Możecie zresztą więcej o filmowej Diunie poczytać w naszej recenzji.
A jak cały majestat i atmosfera Diuny, jej monumentalne sceny, intymne momenty, klimatyczna muzyka Hansa Zimmera, przełożyły się na kino domowe? Na wydaniu DVD Diuny nie dostajemy co prawda wersji rozszerzonej filmu (nie ma też usuniętych scen w dodatkach), ale w końcu nawet podstawowa wersja tej produkcji to prawdziwa uczta dla każdego kinomana.
Diuna jako film w wersji na DVD wygląda trochę gorzej, ale z tym trzeba się liczyć przy dostępności na rynku lepszych jakościowo nośników Blu-ray. Dodatkowo podczas seansu na domowym telewizorze starannie dobrana dla poszczególnych światów kolorystyka trochę psuje odbiór całości w kilku scenach. Świat książęcych sal, odmalowany w czerni, beżach i brązach robi zdecydowanie lepsze wrażenie na wielkim ekranie. Oczywiście, potem wychodzimy z pałacu na zielono-niebieskie wzgórza i klify planety Caladan, żegnamy się z ojczyzną księcia Leto oraz Paula Atrydów, przenosimy się na rozświetloną, jasną, błyszczącą od przyprawy Arrakis. Świat Diuny znów staje się niebezpiecznie wręcz piękny.
Dodatków tyle, co kwiatów na Arrakis
Niestety, jeżeli ktoś liczy na to, że na tym DVD znajdzie ciekawostki z planu zdjęciowego, specjalne materiały o bohaterach, historie poszczególnych rodów i plemion, to się naprawdę srogo zawiedzie. Powiedzieć, że to wydanie jest ubogie w dodatki specjalne, to jakby nic nie powiedzieć.
Jedyny materiał, jakie znajduje się na płycie to seria kilkuzdaniowych opowiastek o głównych bohaterach. Krótkie ujęcia z planu przetykane są jeszcze krótszymi wypowiedziami aktorów, wcielających się w konkretne role. Kilka słów o Atrydach, kilka o Harkonnenach, wspomnienie Fremenów. I to tyle. Niczego poza tym, co wiemy z samego filmu, nie dowiadujemy się o żadnej z głównych czy pobocznych postaci, ani o rodach, czy o światach, w których Diuna się rozgrywa.
Brakuje również czegoś o kulisach tworzenia tak wielkiego widowiska. A chciałabym zagłębić się w proces projektowania ornitopterów, fremeńskich filtraków, poznać inspiracje dla wyglądu Harkonnenów (szczególnie dla samego Barona, w którego wciela się wspaniały Stellan Skarsgård), wojskowych mundurów oraz przepięknych strojów lady Jessiki. Chętnie posłuchałabym osób odpowiedzialnych za techniczne aspekty powstawania Diuny, a nie tylko głównej obsady i reżysera.
Jeżeli zatem szukacie czegoś więcej, niż samego filmu, to wydanie DVD raczej Was nie porwie. Jeżeli Waszym celem był film Diuna sam w sobie, a nie poznanie odpowiedzi na pytania, skąd wzięli pomysły na te zbroje, sale i welony, to wydanie DVD będzie w sam raz do postawienia na półce. W innym przypadku sięgnijcie po Blu-ray, gdzie znajdziecie odpowiadające Wam dodatki.