Site icon Ostatnia Tawerna

Przygraniczne niepokoje, jakich świat nie widział – recenzja książki „Północna granica”

Przez wiele lat Księga całości rozpalała umysły miłośników fantasy. W ostatnim czasie książki z  tego cyklu nie były wznawiane. Jednak od roku 2020 za sprawą wydawnictw Stalker Books oraz Fabryka Słów kolejne pokolenie czytelników będzie się mogło zapoznać z tą historią. Co więcej – seria w końcu, po latach, doczeka się domknięcia. Jednak, zanim do tego dojdzie, spójrzmy ponownie na jej początek.

Niepokoje na granicy

Akcja pierwszego tomu Księgi całościPółnocnej granicy – rozgrywa się w okolicy linii dzielącej Armekt od Aleru. Jednak nie jest to po prostu miejsce oddzielające dwa państwa. Pierwsze z nich znajduje się pod pasmami Szerni, nad drugim zaś królują wstęgi Aleru. Z powieści nie do końca dowiadujemy się czym są te siły, ale to właśnie one obdarzyły mieszkańców swoich ziem intelektem. W Armekcie dar ten otrzymali ludzie, koty i sępy. W drugim państwie jednak trafił on do tak zwanych srebrnych i złotych plemion. Pierwsze są nieco bliższe człowiekowi, drugie zdecydowanie dzikim bestiom. Jednak i jedne i drugie stanowią śmiertelne zagrożenie.

W związku z powyższym granicy musi strzec wojsko. W normalnych czasach radzi sobie ono dość dobrze jednak w powieści spotykamy się z sytuacją, która dalece odbiega od tego, do czego przywykli bohaterowie. Choć początkowo wydaje się, że wszystko ma szansę odbywać się zwyczajnie, relatywnie szybko orientujemy się, że tym razem zagrożenie przewyższa to, czego się można było spodziewać. Zwyczajni ludzie (i koty!) zostają wplątani w wydarzenia większe, niż którekolwiek z nich mogło przypuszczać.

Wojsko i polityka

Autor dość sprawnie opisuje jak polityka i wojsko się przeplatają. Rozgrywki o władzę potrafią wpływać na decyzje, a sukcesy lub porażki wybranych postaci mogą w nadmiernie znaczący sposób decydować o ich przyszłości. Feliks W. Kres nie poświęca tym aspektom zbyt wiele uwagi, ale pomimo tego dobrze przedstawia działanie mechanizmów.

Więcej uwagi autor skupił na przedstawieniu samego wojska. Co prawda imperium Armektańskie nie toczy wielkich wojen, to jednak musi posiadać żołnierzy, a Północna granica – jedyne miejsce gdzie wciąż tli się konflikt – szkoli najlepszych specjalistów. W armii znajdują się nie tylko ludzie, ale także koty. Te ostatnie nie są zbyt karne, ale posiadają wybitne zdolności i doskonale sprawdzają się w pracy wywiadowczej. Co więcej, pomimo braku karności, potrafią całym sercem oddać się sprawie – jednak dowódca musi przywyknąć do ich specyficznego zachowania.

Jeśli idzie o ludzkich żołnierzy, to w armii służą zarówno kobiety jak i mężczyźni. Podzieleni są na trzy formacje – jazdę, łuczników i toporników. Na pierwszy plan w powieści wybijają się zdecydowani przedstawiciele kawalerii, ale dowiadujemy się co nieco także o pozostałych. Autor mógłby ciut lepiej opisać konflikty czy konkurencję pomiędzy formacjami, ale mimo tego braku książkę czyta się dobrze.

Powrót do klasyki

Północną granicę pierwotnie opublikowano w 1995 roku. Od wielu lat wśród miłośników fantastyki uchodzi ona za klasykę. Powrót do lektury po latach zostawia pewien niedosyt. Powieść jest sprawnie napisana, a fabuła dość ciekawa. Świat przedstawiony zachęca do tego, by się weń zagłębić. Jednocześnie czegoś tu brakuje. Być może to kwestia upływu czasu, ale powieści nie czyta się z wypiekami na twarzy. To naprawdę porządne fantasy, ale wydaje się mu brakować tego czegoś, co uczyniłoby zeń pozycję wybitną. Mimo wszystko warto sięgnąć po tę książkę, a sam z niecierpliwością czekam na ukazanie się kolejnych tomów.

Nasza ocena: 7,5/10

Północna granica otwiera Księgę całości, czyli bodaj najlepiej poza Wiedźminem znany polski cykl fantasy. Autor wprawnie operuje słowem i zabiera czytelników na pogranicze pomiędzy Armektem i Alerem, gdzie właśnie zaczyna się poważny konflikt.

Fabuła: 7/10
Bohaterowie: 7/10
Styl: 8/10
Wydanie i korekta: 8/10
Exit mobile version