Site icon Ostatnia Tawerna

Przeklęte źródła, czyli o tym jak kąpiel może jednak zaszkodzić – recenzja komiksu „Ranma 1/2”, t. 1

Na polski rynek wróciła jedna z bardziej komediowych mang, które było mi dane w życiu poznać. Jest to prawdziwa gratka dla fanów starszych tytułów, gdyż JPF zdecydowało się nie tylko odświeżyć dawno niewidzianą przez czytelników historię, lecz również opatrzyć ją pięknym wydaniem, spójnym z innymi publikacjami również autorstwa Rumiko Takahashi.

Kasumi, Nabiki i Akane to trzy siostry, które kształciły się pod czujnym okiem swego ojca i właściciela dojo (szkoły sztuk walki) Soun Tendo. Ich życie jest dość spokojne i posiada swój stały rytm. Kasumi jest tą grzeczną, poukładaną kobietą, która dba o porządek i kuchnię w domu. Nabiki cechuje przedsiębiorczość, asertywność i umiejętność chłodnej kalkulacji; rozważa, jaka decyzja będzie dla niej najkorzystniejsza. Najmłodsza z sióstr to z kolei charakterna nastolatka poświęcająca swój wolny czas na rozwój umiejętności z zakresu sztuk walki. Soun Tendo zdaje sobie sprawę, że aby dojo zostało w rodzinie, jedna z jego córek musi wyjść za mąż za syna jego przyjaciela. Decyzja o zamążpójściu Akane zapada szybciej niż ktokolwiek jest w stanie powiedzieć: „To chyba nie jest najlepszy pomysł by swatać obcych sobie ludzi”.

Ale skąd tutaj ta panda?

Manga Ranma 1/2 gościła już na polskim rynku (wydało ją wydawnictwo Egmont). Aktualnie jednak licencję na jej publikację (a także Rumik World i Inuyashy) posiada JPF. Jako starego fana zarówno Rumiko Takahashi, jak i przygód rodziny Tendo niezwykle cieszy mnie ta sytuacja, gdyż wspomniana manga zdecydowanie zasługuje na ładne wydanie i nowe grono fanów.

Pierwszy tom to 338 stron zabawnej lektury, która dodatkowo opatrzona została dwoma kolorowymi stronami początkowymi. Estetykę okładki Ranmy 1/2 zaprojektowano tak, by zgrywała się z tomikami pozostałych dwóch serii od Takahashi, więc zdecydowanie ułożenie ich obok siebie na półce cieszy fanowskie oczy.

Tatuś chciał dobrze

Podstawowym źródłem humoru jest w tej mandze sytuacja, w jakiej znalazł się narzeczony Akane Tendo, czyli Ranma Saotome. Nastolatek cierpi bowiem z powodu dość zabawnej klątwy. Podczas treningu w Chinach, na który namówił go ojciec, chłopak wpadł do przeklętego źródełka, a w nim lata wcześniej utopiła się dziewczyna. Od tego momentu za każdym razem, gdy zostanie on zmoczony zimną wodą, zmienia się we wspomnianą żeńską ofiarę (żeby było zabawniej, jego ojciec zmienia się w wielką pandę, gdyż wpadł do stawu, w którym utonął miś). Dodajmy jeszcze do tego fakt, że Akane nie znosi facetów i mamy piękną komedię przeplataną scenami walk. Takahashi nie poprzestaje jednak wyłącznie na zabawnej relacji między dwójką głównych postaci i co rusz stawia na ich drodze nowych mniej lub bardziej absurdalnych bohaterów. Jeśli zaś chodzi o umiejscowienie akcji, to pierwszy tom przedstawia sceny typowe dla daily life, więc bywamy przede wszystkim w dojo Tendo, w szkole Akane oraz u bliskiego rodzinie kręgarza.

Panie, dawaj wrzątek. Ten chłop to baba!

Powrót do świata Ranmy i Akane, który znam z czasów, gdy byłam nastolatką (i oglądałam anime na RTL2) to ten typ podróży, jaki potrzebowałam odbyć w te wakacje. Bez wychodzenia z domu w pełni się zrelaksowałam i zwyczajnie odpoczęłam. Pięknie wydana manga z zabawnymi wątkami, nieszablonowymi postaciami oraz delikatną nutką młodzieżowego romansu to w wydaniu Rumiko Takahashi bardzo dobry miks, który mimo upływającego czasu w ogóle się nie starzeje.

Nasza ocena: 9/10

Porusza retronutkę, lecz rozbawi również i nowych czytelników.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 9/10
Oprawa graficzna: 9/10
Wydanie: 9/10
Exit mobile version