Ostra polityka w uniwersum Marvela? Jasne, dlaczego nie! Tym razem Nick Spencer serwuje nam zamieszanie na arenie międzynarodowej, w którego środku ląduje oczywiście sam Peter Parker. Gdyby tego było mało, Pajączka odwiedzi też jego odpowiednik z roku 2099. Będzie się działo.
Zacznijmy od tytułu
No więc tak… Czego tu nie ma? Dodatkowy Spidey, Doktor Doom, wizje przyszłości. Dzieje się dużo, a Spencer wspina się na wyżyny kreatywności. Może jednak dzieje się tu zbyt wiele? Gdyby tego było mało, pojawia się też postać Teresy Parker, zaginionej siostry Petera, która jednak służy tu jako swojego rodzaju spoiwo fabularne. Bez niej bowiem zapanowałby tu już kompletny chaos. Nieco żałuję, że mimo zatytułowania tego tomu 2099, Miguel O’Hara (Spider-Man z przyszłości) nie odgrywa tu żadnej znaczącej roli. Szkoda.
Wszystkiego po trochu
Siłą scenariuszy Nicka Spencera od zawsze było umiejętne mieszanie wątków dotyczących prywatnego życia Petera Parkera z jego superbohaterszczyzną. Tutaj znów dostajemy momenty, w których Pajączek skupia się na studiach i swoich relacjach z najbliższymi, ale już niebawem musi rzucać wszystko, aby ratować Nowy Jork przed niszczycielskimi planami Doktora Dooma. Wiele osób uwielbia te historie właśnie przez te codzienne problemy Parkera, dlatego ogromny plus dla scenarzysty za to, że nawet w tak dramatycznych tomach jest w stanie umieścić prozaiczne elementy życia młodego chłopaka skazanego na wielką odpowiedzialność.
Stosunki międzynarodowe w wersji komiksowej
Jak wspomniałem na początku, w tym tomie przygód Pajączka najważniejsze są stosunki międzynarodowe. Latveria i Symkaria zwaśnione są od lat, teraz jednak ich relacje aż buzują. Na scenę wchodzi cała plejada znanych postaci, takich jak Kameleon, Hitman, a nawet Silver Sable! Tym razem jednak, co nie dzieje się często, taki natłok bohaterów działa na korzyść przedstawionej opowieści. Mimo nieudolnego wątku Spider-Mana z przyszłości, reszta fabuły prowadzona jest naprawdę dobrze. Intrygę poznajemy stopniowo, zaś rozwiązanie z pewnością zaskoczy wielu czytelników.
Złota sekwencja
Tak właściwie cały ten tom można by przeczytać dla jednej niesamowicie udanej sekwencji. W pewnym momencie bowiem Spider-Man rozpoczyna rozważania na temat różnych sposobów walki z szalejącym po Nowym Jorku Doktorem Doomem. Sprawdza on je za pomocą pewnego urządzenia, dowiadując się, jakie są realne szanse powodzenia różnorodnych działań. Możemy dzięki temu obserwować śmierć Pajączka na wiele różnych sposobów. Świetne zagranie scenarzysty i mistrzowskie wykonanie rysowników. Tutaj należy też wspomnieć, że prace Patricka Gleasona i Jana Bazaldua są do siebie bardzo podobne stylistycznie. Kolejny plus, bowiem zmiana wyglądu rysunków w trakcie opowieści zwykle nie wychodzi na korzyść całości.
Wątki warte kontynuowania
Nie jest źle, ale nie jest też do końca dobrze. Dla fanów idealnie – dużo rozwałki, dwóch Spider-Manów, trochę przygód Petera „w cywilu”. Przyjemna przygoda do poczytania, jednak to nic rewolucyjnego. Najmocniejszy punkt to jedna sekwencja dotycząca przewidywania przyszłości. Zobaczymy, co będzie dalej, bowiem ciekawy wątek doktora Dooma zaczyna się rozkręcać.
Nasza ocena: 7/10
Zawiłe intrygi polityczne w świecie Marvela. Nowy Jork w opałach, Doktor Doom w szale, Peter Parker jak zwykle w epicentrum tego wszystkiego.Fabuła: 6/10
Bohaterowie : 7/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 7/10