Starożytna Grecja – niepowtarzalny klimat świata, od którego dzielą nas całe wieki, zupełnie inna rzeczywistość i zwyczaje. Gra Assassin’s Creed: Odyssey oczarowała wielu wielbicieli starożytności, więc jak na jej tle prezentuje się książka autorstwa Gordona Doherty?
Przewrotny los
Życie Kasandry od samego początku nie było usłane różami. Przyjście na świat w Sparcie oznaczało ciągłe doskonalenie tężyzny fizycznej i powściągliwość w okazywaniu emocji. Nie było czasu na dzieciństwo, gdy już w wieku kilku lat musiała emanować dorosłą siłą i energią. Jednak to wszystko było niczym w porównaniu do tego, z czym musiała się zmierzyć po przepowiedni wyroczni delfickiej. Jednego deszczowego dnia straciła wszystko – brata, matkę oraz ojca, który własnoręcznie zepchnął ją z krawędzi góry Tajget, gdy ośmieliła się okazać żal wobec okrutnej woli bogów… Ale czy na pewno to oni przewidzieli dla niej tak okrutny los? Co jeśli całą Grecją rządzi skryta w cieniu siła czekająca na dogodny moment, by zaatakować osłabiony wojną peloponeską starożytny świat Hellady? Porzucona i zdana na siebie Kasandra będzie musiała stanąć przed olbrzymim wyzwaniem, ruszy na własną odyseję, by odnaleźć prawdę o sobie samej. W czasie swej podróży odwiedzi wiele miejsc, spotka znane postacie historyczne (Herodota, Sokratesa, Hipokratesa, Alcybiadesa oraz wielu innych) i stoczy niejedną bitwę.
Niby to samo, a jednak nie
Fabuła książki w całości bazowana jest na grze. Oczywiście z uwagi na zupełnie inne sposoby prowadzenia narracji książka pozbawiona jest „zadań pobocznych”, autor skupił się tylko i wyłącznie na głównej linii fabularnej. Pewne sytuacje przedstawione są inaczej, przykładem, zaserwowanym już na sam początek, może być chociażby to, że w powieści nasza bohaterka walczy ze zbirami Cyklopa dopiero po spotkaniu z Markosem w winnicy, natomiast w grze walka ta pojawia się praktycznie od razu, tuż przy domu Kasandry, pełniąc funkcję samouczka. Są to raczej drobne różnice, które nie wpływają negatywnie na odbiór książki, a wręcz przeciwnie – wszystko skonstruowane jest tak, by prezentować się jak najbardziej spójnie i logicznie. W grze możemy przecież wykonywać masę różnych czynności pomiędzy głównymi zadaniami (ktoś poprosi o zabicie polityka, inna osoba każe dostarczyć przesyłkę, czasem najdzie potrzeba przetrzebienia okolicznej populacji wilków, a ciekawy grobowiec aż kusi, by odkryć jego skarby oraz tajemnice), sami nadajemy tempo akcji, co oczywiście nie jest możliwe podczas obcowania z dziełem literackim.
W głowie Kasandry
Potężna misthios, nieustraszona wojowniczka, wnuczka samego Leonidasa ze Sparty – Kasandra – nakreślona jest grubymi liniami. W grze jawi się nam jako kobieta ze stali, niczego się nie obawia, a jej umiejętności podczas walki i skradania odbieramy jako pewnik. To główna bohaterka, zaprawiona w bojach heroina, musi być niesamowita, obdarzona nadnaturalnymi cechami! Czy aby na pewno? Produkcja Ubisoftu może nam pokazać wygląd i historię tej młodej kobiety, jednak co takiego dzieje się w jej umyśle, gdy udaje się na kolejną misję? My oczywiście prowadzimy ją za pomocą pada lub myszki i klawiatury jak profesjonaliści – pewni siebie, skupieni na używaniu odpowiednich przycisków, mający przednią zabawę z wyżynania wrogich jednostek. Growa Kasandra pod naszą opieką niczego się nie boi, zawsze zwycięża, natomiast ta książkowa wydała mi się zupełnie inną postacią. Czuć w niej ból spowodowany przykrą przeszłością, żal, gniew, napięcie, strach o własne życie. Jest przez to niesamowicie ludzka, a więc bliższa nam, śledzącym jej losy z zapartym tchem odbiorcom.
Grę widzę w tym książku
Znacie to uczucie, gdy najpierw zobaczyliście film na podstawie jakiejś książki, a potem podczas czytania w Waszej głowie automatycznie pojawiają się wcześniej wymyślone przez kogoś innego obrazy? Dokładnie tak samo jest w przypadku gier i powieści na ich podstawie. Podczas lektury nie wymyślałam nowego wyglądu postaci lub lokacji, mój umysł automatycznie sięgał po wcześniej zakodowane widoki oraz rysy poszczególnych bohaterów, a także historie z nimi związane. Z jednej strony jest to pewne udogodnienie, a z drugiej bardzo męczyły mnie niektóre zmiany, jakie po prostu nie pasowały (właśnie przez to, że wcześniej napatrzyłam się na grę). Tu posłużę się przykładem, który już na początku czytania wybił mnie z rytmu – Barnabasa przemianowano na Barnabę, a w dodatku jego siwe włosy nagle zrobiły się brązowe (i tylko gdzieniegdzie poprzetykane szarawymi kosmykami). Niby nic, szczegóły, a jednak kłóciły się z moją pierwotną wizją, narzuconą przez projektantów gry.
Przyjemna lektura
Książkę przeczytałam szybko i z przyjemnością. Autor bardzo płynnie łączy ze sobą poszczególne wydarzenia z gry, dodatkowo wplatając w treść greckie słowa opisujące elementy ubioru, bronie lub po prostu przedmioty codziennego użytku, co jest moim zdaniem bardzo ciekawym zabiegiem. Opisy w jego wykonaniu są bardzo czytelne, ale nie rozwlekane na kilka stron – duży plus, który sprawił, że nie czułam się tak, jakby autor próbował sztucznie przedłużać książkę. Fabularnie pozycja jest bardzo spójna, do tłumaczenia oraz korekty również nie można mieć zastrzeżeń. Podsumowując – jeśli liczycie na nowe przygody Kasandry, to niestety bardzo się rozczarujecie, jeśli natomiast macie ochotę na przypomnienie sobie rozgrywki lub spojrzenie na pewne wydarzenia z innej perspektywy, to zdecydowanie polecam tę książkę.
Nasza ocena: 8,5/10
Brak nowych przygód może być zniechęcający, ale warto przeczytać dla ciekawego stylu autora i po to, by przypomnieć sobie przygodę w starożytnej Grecji.Fabuła: 8/10
Bohaterowie : 8/10
Styl: 9/10
Wydanie i korekta: 9/10