Site icon Ostatnia Tawerna

Powrót Niesia! – recenzja komiksu „Ku twej wieczności” t. 7-9

W poprzednich tomach Ku twej wieczności poznaliśmy wiele fascynujących postaci, a protagonista zyskał bezcenne umiejętności. Czy w kontynuacji również pojawią się tak barwni bohaterowie?

Przyjaciel czy wróg?

W poprzednim tomie zmarła Pioran, osoba bardzo ważna dla Niesia. Protagonista zdecydował, że nie chce więcej narażać innych ludzi na ataki kołatników, a ponadto nie zamierza ponownie przeżywać cierpienia związanego z utratą kogoś bliskiego, dlatego też zamieszkał na bezludnej wyspie. Po kilkudziesięciu latach przybyła do niego wnuczka Hayase i zaproponowała mu pomoc w walce z kołatnikami. Jednakże – czy można jej zaufać? Z drugiej strony Niesio dość szybko przekonał się, że w pojedynkę nie będzie w stanie pokonać swoich wrogów. I oto natrafił na ekscentrycznego księcia Bonchiena, który po śmierci ojca ma przejąć władzę w królestwie Uralis. Na dodatek okazało się, że Niesio ma również sporo przeciwników na czele z dostojnikami kościoła Benetta, którzy uważają go za wcielenie diabła. Na przestrzeni tych trzech tomów naprawdę wiele się dzieje.

Bonchien i jego armia

Ku twej wieczności to przede wszystkim interesujący bohaterowie. W poprzednich tomach całkiem sporo ich się przewinęło. Natomiast w najnowszych woluminach warto jedynie wspomnieć o dwóch nowych postaciach, a są to Bonchien i Kahaku, czyli kolejny potomek Hayase. Bon to intrygujący bohater, nie tylko przez wzgląd na swoją zdolność (widzi zmarłych), ale może przede wszystkim z powodu swojego usposobienia. Wygląd, gesty, zachowanie względem Niesia i własnych podwładnych – to wszystko czyni go postacią niejednoznaczną i jedną z lepszych w całej serii. Niestety po przemianie, jaka w nim zaszła w tomie dziewiątym, utracił wiele ze swojego uroku. Ponadto szkoda, że jego rodzina nie została jeszcze bardziej wyeksponowana. Natomiast Kahaku również jest bohaterem nieoczywistym, przez wzgląd na jego rodowód nie sposób do końca wierzyć w czystość jego intencji, a z drugiej strony szczerze zakochał się w Paronie, jednej z wielu form Niesia.

Kolejne starcia z kołatnikami

Główny bohater znacznie się zmienił na przestrzeni tych trzech tomów. Niestety jego rozwój nie jest już tak spektakularny jak wcześniej. Kolejne formy, jakie zyskuje, nie budzą już większych emocji. Choć fabuła i nowe wątki przyniosły wiele intrygujących nowości, na przykład rzuciły więcej światła na głównych antagonistów serii, to mam poczucie, że czegoś mi tutaj brakuje, zwłaszcza większego dramatyzmu podczas starć z kołatnikami. Niestety w pewnym momencie te potyczki stały się jedynie kolejnymi dynamicznymi konfliktami, które przestały w zasadzie zaskakiwać.

Zachwycające piękno królestwa Uralis

Wydanie i oprawa graficzna trzymają poziom poprzednich tomów. Szczególnie dobrze Yoshitoki Oima przedstawiła Bona, wszystkie jego gesty, nietypowe zachowania. Oczywiście i tym razem natrafiłem na dwie drobne literówki.

Czy warto dołączyć do Niesia i jego towarzyszy w dalszej podróży?

Po sześciu dobrych tomach wiele się zmieniło. W końcu protagonista nie musi uczyć się już podstawowych czynności. Po raz pierwszy w serii widać większą ciągłość, wcześniej miało się wrażenie obcowania z epizodami, których głównym elementem spajającym był Niesio. Teraz jest inaczej – fabuła zmierza do punktu kulminacyjnego, czyli do wielkiej bitwy, która została zapowiedziana w tomie dziewiątym. Nic dziwnego zatem, że z niecierpliwością będę czekał na kontynuację. Chociaż główny bohater stracił trochę na swoim uroku, pojawiło się też niewiele intrygujących nowych postaci (oczywiście poza Bonem), ale i tak jest to oryginalna, fascynująca opowieść.

Nasza ocena: 8,1/10

Ku twej wieczności nadal potrafi zaskoczyć ciekawymi pomysłami i intrygującymi postaciami.

Fabuła: 7,5/10
Oprawa graficzna: 8,5/10
Wydanie: 8,5/10
Bohaterowie: 8/10
Exit mobile version