Sweter i czapka w czerwono-białe paski, laseczka w ręku i okulary na nosie – o kim mowa? Oczywiście o Wallym, podróżniku, który w latach dziewięćdziesiątych gościł na ekranach w niejednym domu. Dzięki wydawnictwu Mamania zarówno nowe pokolenia najmłodszych poszukiwaczy, jak i ich rodzice mogą znów pobawić się w odnajdywanie tej postaci, a wszystko dzięki aktywizującym książkom z serii „Gdzie jest Wally?”.
Tę frustrację pamiętam do dzisiaj. Gdy tyko nadchodził moment pokazania ekranu, na którym powinnam była znaleźć Wally’ego, czekałam zawsze w pełni gotowa i skoncentrowana, a i tak rzadko kiedy udało mi się tego dokonać. Wbrew pozorom sprawiało mi to ogromną frajdę i z wielkim sentymentem wspominam owy czas. Gdy dotarła do mnie informacja, że jedno z moich ulubionych wydawnictw w Polsce zdecydowało się wypuścić na rynek serię książek o tym bohaterze mojego dzieciństwa, nie wahałam się i z miejsca zakupiłam pierwsze dwa tomy, z którymi spędziłam niezwykle przyjemne kilka godzin.
Komu w drogę, temu lupa do ręki!
W ostatnim czasie pokazał się kolejny tomik przygód Wally’ego. Tym razem przeniesieni zostajemy do fantastycznych światów pełnych rycerzy, smoków, driad czy nawet olbrzymów. Nasze podstawowe zadanie jest bardzo proste: odnaleźć w tym galimatiasie kolorów, istot i przedmiotów Wally’ego. Zabawa jednak nie kończy się wraz ze wskazaniem miejsca pobytu wspomnianej postaci! Autor zadbał o to, by do każdego dwustronicowego obszaru poszukiwań dołączyć nie tylko listę kontrolną z dodatkowymi rzeczami do namierzenia, lecz również na początku książki wspomniał o innych postaciach, które także gdzieś się skryły (np. 25 tropicieli Wally’ego). Jest więc co robić, a całą przyjemność można sobie odpowiednio dawkować.
Wspaniały oczopląs
Książka zawiera w sobie 12 dwustronicowych plansz z niesamowitymi, kolorowymi i pełnymi najdrobniejszych szczegółów ilustracjami. Mimo spędzenia z tą publikacją dłuższej chwili, za każdym razem, gdy na nie patrzę, nadal zdarza mi się odkryć na nich coś nowego. Przeniesieni zostajemy m.in. na wielką średniowieczną ucztę, w której uczestniczą nie tylko ludzie. Jest także ilustracja pokazująca starcie dwóch kultów (czerwonego i niebieskiego) czy scena z zamku wstrętnych paskud, w której biorą udział bawiące się na koncercie wiedźmy i wampiry. Doskonały oczopląs serwują nam strony poświęcone rycerzom spod magicznego sztandaru (gdzie – jak sama nazwa wskazuje – sporo dzieje się właśnie na sztandarach). Czujecie się zachęceni? A to tylko kilka z zawartych w książce obrazków!
Zabawa w dobrym wydaniu
Książka o Wallym jest formatu większego niż A4, przez co nawet drobne szczegóły są możliwe do odnalezienia. Twarda oprawa i styl, w jakim opracowano obwolutę, spójne są z wcześniejszymi częściami, dzięki czemu całość dobrze prezentuje się na półce. Jedyny malutki minusik ode mnie – strony mogłyby być sztywniejsze, ponieważ przy zabawie z dzieckiem łatwo można je niestety podrzeć podczas przewracania.
Gdzie jest Wally? W serduszku na zawsze!
Fantastyczna podróż dostarczyła mi rozrywki w doskonałej formie. Wraz z rodziną świetnie się przy niej bawiłam i – ponieważ lubię ilustracje pełne drobnych detali – podejrzewam, że nie raz z przyjemnością sobie ją jeszcze pooglądam (tak jak i wcześniejsze tomiki). Polecam z całego serca!
Nasza ocena: 9,8/10
Dziwię się, że jeszcze nie macie jej na półce!Fabuła: 10/10
Bohaterowie : 10/10
Styl: 10/10
Wydanie i korekta: 9,5/10