20 lat temu do kin trafił film „Harry Potter i Kamień filozoficzny”. Nasi redaktorzy postanowili uczcić to wydarzenie i pochwalić się swoimi gadżetami związanymi z tym magicznym uniwersum!
Za każdym razem, gdy wchodzę do sklepu z różnymi gadżetami, książkami, klockami LEGO czy też grami, zwracam uwagę na rzeczy związane z konkretnymi uniwersami. Jednym z nich jest oczywiście świat stworzony przez J. K. Rowling. Potrzebowałabym sporych rozmiarów szafy, aby wszystko zmieścić – poduszki, pościel, koce, ubrania, buty, naczynia, figurki, zestawy LEGO, biżuteria i… wiele innych.
Kilka rzeczy podoba mi się szczególnie. Wśród nich jest poduszka, w której zakochałam się przechodząc przypadkiem obok witryny sklepu z gadżetami w wiedeńskim centrum handlowym. Pojechałam na zakupy do Austrii z okazji swoich 30. urodzin i czekoladowa żaba była jednym z bardziej uroczych prezentów, które sobie kupiłam. Natomiast z weekendowego wypadu do podlondyńskiego studia, w którym kręcono filmy o Harrym Potterze przywiozłam cztery kubki w kolorach domów Hogwartu. Nie pozwalam nikomu ich używać – mają stać i ładnie wyglądać. I moje dwie miłości – książki i gry. Oczywiście mam wszystkie tomy opowiadające historię młodych czarodziejów, ale znalazłam także nieoficjalną książkę kucharską, którą kupiłam, żeby móc zrobić własne piwo kremowe. A jeśli chodzi o planszówki, to doliczyłam się dziesięciu na licencji HP, ale jeszcze kilka mam na oku, więc kolekcja będzie się powiększała. – Katarzyna Satława
Zaczęło się od książek, które drukowała mi siostra i ze względu na to że kiepsko było z kasą nie będę się chwalił tymi egzemplarzami, bo trochę wstyd… Dopiero w dalszej przyszłości jak widać na zdjęciu kupiłem dwie ostatnie części, za własne ciężko zarobione pieniądze. 7 część to dosłownie świeżo wydrukowany egzemplarz w momencie publikacji książki. Od razu tego samego dnia poleciałem ją kupić. Dostałem bzika odnośnie Harry’ego Pottera i prosiłem o wszytko z nim związane. Wiele rzeczy nie przetrwało próby czasu, ale jak widać na zdjęciu jest tu parę perełek. Odnośnie książkę już wspomniałem.
W tle widać otwarte pudełko filmu na wersjach 2 DVD. Były one wersją premium i zawierały dodatkowa zawartość dotycząca opisu historii czarodziejów, hogwartu, domów, wyciętych scen. Trochę minigierek pokroju: „Do którego domu przydzieli Cię Tiara Przydziału?”, czy „Jak myślisz, czy znasz dobrze świat Harry’ego Pottera?”. Na zdjęciu po prawej również są filmy zawierające dwie płyty i tak samo jak w poprzednio, był tu dodatkowy kontent, tyle, że skupiał się wokół historii i rzeczy zawartych w danej części. Od 5 części zaczęto sprzedawać już wersje bieda tylko z filmem. Tak więc słabo…
Kubek i miska i talerz… Jak widać talerz nie przeżył. Jednak dwie pozostałe rzeczy liczą sobie 14 lat. Szczerze jestem do teraz zdumiony, że mimo ciągłej używalności produkty wyglądają idealnie, a rysunki i wizerunki nie starły się pod wpływem mycia naczyń, ani produktów pitnych, czy spożywczych. Kiedyś to robiono rzeczy dobrej jakości! – Szymon Włodarczyk
Lego herb Hogwartu. To chyba najlepszy zestaw jaki kiedykolwiek powstał i jest adresowany do … pełnoletnich użytkowników LEGO. Z tego oto zestawu możemy zrobić różne kombinacje, przedstawiające herby czterech domów Hogwartu. A jeśli kupimy cztery takie zestawy powstanie nam herb całej szkoły. Ciekawy zestaw zapewniający zabawę na długo. – Bartosz Stuła
Być może niektórzy z czytelników kojarzą mnie z tego, że jestem jednym z redaktorów Ostatniej Tawerny szczególnie ceniących sobie „Harry’ego Pottera” i najczęściej o nim piszących. Mało kto z nich jednak wie, że moje uwielbienie względem serii J. K. Rowling nie ogranicza się tylko do mówienia i pisania o niej. Jako ktoś, kto posiada duszę kolekcjonera, zbieram także związane z „Harrym” rzeczy.
Jak widać na załączonych obrazkach, moja kolekcja obejmuje repliki z filmów o nastoletnim czarodzieju. Nie są to jednak zwyczajne kopie – to oryginalne, licencjonowane repliki, dosyć wierne ekranowym pierwowzorom. W skład tego zbioru wchodzą trzy różdżki – Harry’ego, Voldemorta oraz Dumbledore’a – a także wszystkie „przedmiotowe” horkruksy Czarnego Pana, tj. Dziennik Toma Riddle’a, Pierścień Marvola Gaunta, Medalion Salazara Slytherina, Czarka Helgi Hufflepuff i Diadem Roweny Ravenclaw. Warto nadmienić, że wśród wymienionych artefaktów znajdują się również dwa z legendarnych Insygniów Śmierci. Różdżka Dumbledore’a to po prostu Czarna Różdżka, a Pierścień zawiera w sobie Kamień Wskrzeszenia, co jeszcze bardziej urozmaica tę kolekcję. Dodam jeszcze, że wszystkie przedmioty zdobyłem dzięki stronie noblecollection.com (o ile dobrze się orientuję, nadal można je tam nabyć).
Na koniec wypada mi jeszcze wspomnieć o suwenirach z krakowskiego sklepu „Dziórawy Kocioł”, które dostałem jakiś czas temu w prezencie na święta od siostry oraz naszyjniku Insygniów Śmierci, wzorowanym na tym, jaki w ekranizacji przygód Harry’ego nosił Ksenofilius Lovegood (ojciec Luny), nabytym na poznańskim Pyrkonie w 2018 roku.
Zapraszam do obejrzenia galerii! – Michał Siciński
Może fotka z peronu to nie do końca gadżet, ale jeśli weźmiemy pod uwagę, iż jest to fizyczna rzecz to – dla mnie ujdzie. Najpiękniejsze wspomnienie z 2013 roku to zdecydowanie moja wizyta na peronie 9 3/4 w Londynie. Miałam szalik jednego z domów (niestety nie mojego), wózek i …oczywiście spróbowałam przejść przez ścianę. Niestety, nie udało mi się, więc jak widać na drugim zdjęciu zdecydowałam się na drastyczny krok i zdobyłam jeden z insygniów. Nie chcieli mnie wpuścić do pociągu i szkoły- to będą musieli się zmierzyć z moją inteligencją i sprytem! Krukoni górą! – Jarosława Trzpis
Uniwersum stworzone przez J.K. Rowling jest z pewnością jednym z moich ulubionych. Pamiętam jak nie mogłem doczekać się kolejnych przygód Pottera i z wypiekami na twarzy czytałem kolejne książki. Również na filmowe premiery starałem się chodzić niemal w dniu premiery, a i przy okazji powtórek odwiedzałem kina. Jednak jakoś nigdy nie zbierałem gadżetów z tego magicznego świata. Nie mogę powiedzieć, że nie jestem gadżeciarzem, ale jednak znacznie bardziej zależy mi na przedmiotach związanych z twórczością Tolkiena, komiksami Marvela, grą World of Warcraft czy też figurkami do Dungeons and Dragons. Dlatego w mojej kolekcji znajdują się właściwie tylko książki należące do serii oraz kilka dodatkowych jak Baśnie Barda Beedle’a. Można rzec taki standard, który ma każdy fan. Pochwalić się natomiast mogę specjalną różdżką. Nie należy ona do żadnych zbiorów, nie pochodzi z licencjonowanego sklepu, nie jest ona repliką żadnej z tych, którą władali bohaterowie. Zrobiła ją dla mnie moja żona. Pomysł znalazła w Internecie, poświęciła trochę czasu i oto jest mój własny, magiczny artefakt. Posiada nawet specjalną moc – otóż można nią pisać! Dla mnie to jeden z najlepszych gadżetów jakie posiadam. – Piotr Markiewicz
Choć zapewne znajdą się jakieś łatki, które można by mi przykleić, „gadżeciarz” raczej nie będzie jedną z nich. Co za tym idzie, akcesoriów związanych z młodym czarodziejem nie mam wielu, mimo że fanem serii jestem od dzieciaka. Co nieco jednak udało się znaleźć!
Kto oglądał filmy, ten wie, że uczniów Hogwartu najłatwiej rozróżnić po charakterystycznych szalikach w barwach herbowych poszczególnych domów. Większość fanów z tego czy innego powodu identyfikuje się z konkretnym domem i należącymi do niego postaciami lub cechami, a więc taki szalik będzie dla nich łakomym kąskiem. Nie inaczej jest ze mną – kilka lat temu „jedyny prawdziwy i oficjalny” test osobowości z Pottermore (obecnie przemianowanego na Wizarding World) uznał, że odpowiednim miejscem dla mnie będzie Ravenclaw. Taki też szalik (licencjonowaną replikę filmową) dostałem niedługo później w prezencie bożonarodzeniowym od mojej ówczesnej partnerki i w sezonie zimowym zdarza mi się go nosić do dziś – w końcu przynależność do domu inteligentnych i kreatywnych to coś, co do mnie przemawia!
A skoro szalik ociepla mnie od zewnątrz, może by tak rozgrzać się też czymś od środka? Na przykład gorącą herbatą wypitą z patronusowego kubeczka? Czemu nie! Jak widzicie, moje gadżety mają raczej charakter użytkowy i jest to nieprzypadkowe. Nie lubię rzeczy, które po prostu kurzą się na półce i ich obecność prawie wcale nie przebija się do mojej świadomości. Kubek tymczasem towarzyszy mi na co dzień – zwłaszcza teraz, w dobie home office – gdy popijam z niego różne płyny w czasie pracy. Naczynie reaguje zresztą na ciepło, więc po napełnieniu herbatą czy kawą odsłania scenę z Więźnia Azkabanu, w której to Harry po raz pierwszy wyczarowuje pełnoprawnego patronusa. A że praca czasami działa na mnie podobnie do dementora, obecność srebrzystego jelenia na biurku jest bardzo mile widziana!
Co natomiast robi tu książka (oprócz tła oczywiście)? Jeśli się przyjrzycie, dostrzeżecie na pierwszej stronie okrągłą pieczątkę. Głosi ona: Harry Potter i Insygnia Śmierci, premiera, 25/26 stycznia 2008, północ. Przybijano je w Empiku podczas premiery te trzynaście lat temu, kiedy to byłem niecierpliwie czekającym na zwieńczenie serii gimnazjalistą, który zdołał namówić mamę, by w zimową noc zawiozła go razem z kolegą i koleżanką z klasy do Warszawy po ostatni tom Harry’ego Pottera. To były czasy! – Krzysztof Dzieniszewski