Site icon Ostatnia Tawerna

Poszukiwań ciąg dalszy – recenzja komiksu „Kapitan Ameryka: Czerwony Łajdak”

Po wielkim sukcesie, jakim okazał się Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz Ed Brubaker nie zwolnił tempa i stworzył ciąg dalszy przygód Steve’a Rogersa. Czy Czerwony Łajdak jest jednak równie udany?

Nowi starzy wrogowie

Po wydarzeniach przedstawionych w Zimowym Żołnierzu, Kapitan Ameryka kontynuuje poszukiwania swojego przyjaciela, Bucky’ego Barnesa. Nie przeszkadza mu nawet fakt, że jego kumpel miał wyprany mózg, służył sowietom i stał się ich maszynką do zabijania. Aby zrealizować swoją misję, Steve Rogers, wraz z agentką Sharon Carter, wyrusza do Londynu, gdzie do drużyny dołączają także Union Jack i Spitfire. Tymczasem choroba psychiczna generała Aleksandra Lukina pogłębia się i ten coraz bardziej przybiera tożsamość Red Skulla. Udaje mu się nawet zwerbować do swojej grupy Crossbonesa i Sin, a także odnowić organizację zwaną Rasą Panów. Co więcej, zdobywa on plany dotyczące Śpiocha – robota, z którym podczas II wojny światowej mieli do czynienia Kapitan Ameryka i oddział komandosów Nicka Fury’ego.

Szpiegowski klimat

Kapitan Ameryka: Czerwony Łajdak to przygoda osadzona między dwoma fantastycznymi komiksami. Jest kontynuacją uznanego na całym świecie i przełomowego dla serii Zimowego Żołnierza (tytuł ten wygrał także w Plebiscycie Ostatniej Tawerny, gdzie został wybrany najlepszym zagranicznym komiksem 2019 roku) oraz poprzedza Śmierć Kapitana Ameryki. Chociaż zarówno poprzednik, jak i kontynuacja są bardziej popularne wśród fanów, to Czerwonemu Łajdakowi także niczego nie brakuje. Za scenariusz odpowiada tu Ed Brubaker, twórca, którego nie trzeba specjalnie przedstawiać. Jak zwykle stworzył on nietypowy komiks, w którym znacznie mniej jest akcji superbohaterskiej, a więcej kryminalno-sensacyjnej. Steve Rogers ponownie wciela się w rolę detektywa, którego zadaniem jest odkrywanie kolejnych elementów układanki i rozwiązanie zagadki związanej z nowym wcieleniem Red Skulla. Oczywiście od czasu do czasu da komuś po gębie, ale częściej przyjdzie mu się skradać, przesłuchiwać świadków czy znajdować kolejne dowody w sprawie. Nie brakuje tu także typowego dla autora mrocznego klimatu. Choroba psychiczna Lukina, tortury Synthii Schmidt czy zabójstwa z zimną krwią, to tylko kilka przykładów tego, co zawarto w zeszycie.

 

Bank twarzy

Za rysunki zawarte w Czerwonym Łajdaku odpowiadają Mike Perkins i Steve Epting. Obaj panowie postanowili skupić się głównie na pokazywaniu nam twarzy bohaterów. Dostajemy więc bardzo dokładne ukazanie mimiki postaci, dostrzeżemy też każdą ich zmarszczkę. Niestety, wypada to nieco dziwnie i wręcz nienaturalnie. Dodatkowo w wielu miejscach brakuje nam tła. Za osobami często widać jedynie rozmazane kształty i kolory, będące zarysami miasta, lasu czy obrazów na ścianie. Zbyt często nie zobaczymy też nóg czy nawet tułowi. Sylwetkom herosów możemy przyjrzeć się jedynie podczas scen walki, które ogląda się dużo lepiej, niż kolejne dialogi i oblicza.

Wydawca na plus

Kapitan Ameryka: Czerwony Łajdak to komiks zbiorczy, wydany w Polsce przez Egmont. Został on opublikowany w twardej oprawie i na specjalnym, kredowym papierze. Jednak to nie jedyny plus. Nie zapomniano, aby umieścić w nim specjalny numer, opublikowany na 65-lecie stworzenia postaci Kapitana Ameryki. Udajemy się w nim w przeszłość, w czasy II wojny Światowej, gdzie Steve Rogers, Bucky Barnes, Nick Fury i oddział komandosów walczą w Niemczech z Red Skullem. Ta część została narysowana w retrostylu i tłumaczy nam, kim był Śpioch. Ale i to jeszcze nie wszystko. Na końcu zeszytu znajdziemy sześciostronicowy wywiad z twórcą, czyli Edem Brubakerem. Wszyscy fani jego twórczości powinni więc być zachwyceni takim dodatkiem.

Podsumowanie

Ed Brubaker nie zwykł tworzyć złych komiksów. I tak jest też w przypadku Czerwonego Łajdaka. Choć jego fabuła nie jest tak dobra, jak w przypadku Zimowego Żołnierza, to nadal mamy tu szpiegowską atmosferę z nutką dreszczyku. Całość czyta się bardzo dobrze, a przygoda naprawdę wciąga. Na pochwałę zasługuje także Egmont, który zadbał o ładne wydanie oraz ciekawe dodatki. Całość psują niestety rysunki. Nieco dziwna kreska i skupienie się jedynie na twarzach bohaterów zaburza odbiór. Na szczęście dostajemy także sceny akcji, które w pewien sposób rekompensują nam słabsze momenty.

 

Nasza ocena: 8,2/10

Kapitan Ameryka: Czerwony Łajdak to przygoda osadzona między dwoma bardzo ważnymi wydarzeniami związanymi ze Stevem Rogersem. Choć nieco odstaje od swego poprzednika, to nadal warto się z nią zapoznać.

Fabuła: 8,5/10
Bohaterowie: 9/10
Warstwa wizualna: 5,5/10
Wydanie: 10/10
Exit mobile version