Site icon Ostatnia Tawerna

Pora na dyktatora – zestawienie z okazji rocznicy czerwcowych wyborów

„Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” – te słowa, które padły z ust Joanny Szczepkowskiej na antenie Telewizji Polskiej bardzo głęboko zapadły w świadomość obywateli. Wkrótce cała Europa miała się przekonać jakie zmiany przyniosą pierwsze, częściowo wolne wybory w powojennej Polsce.

Historia zna wiele przykładów reżimów i stających na ich czele dyktatorów. Współczesny świat nie jest wolny od tego zjawiska i pewnie jeszcze długo się z nim nie upora. Niech ta dzisiejsza rocznica oraz poniższe zestawienie tyranów dadzą nam trochę do myślenia.

Sauron z Władcy Pierścieni (1961)

Któż inny mógł się oprzeć potędze Władcy Ciemności, wielkiego nieprzyjaciela, mistrza czarnej magii. W sumie… Nie musiał się sam nigdzie fatygować. Nazgule, czarni numeryjczcy, bestie, trolle i hordy orków. Liczba sług przekracza wszelkie wyobrażenie. Jak każdy miał swoją piętę Achillesową. Pomyśleć, że zgubiła go biżuteria… – Mateusz Zelek 

Król Galbatorix z Eragon (2003)

Nie wiem czemu, ale z każdym tomem serii Eragon coraz bardziej lubiłem Galbatorixa. Nie tylko dzięki własnej sile zyskał władzę, ale również stworzył dobrze działające państwo. Nie mówiąc jak potężnym był magiem i jak łatwo złamał głównego bohatera serii. Budził strach i szacunek. I tak szalonego króla  pokonało całkowicie przypadkowe zaklęcie. – Mateusz Zelek

Khan Noonien Singh ze Star Trek (1966)

Mające ponad pięćdziesiąt lat na karku uniwersum Star Treka pełne jest wyrazistych bohaterów w tym także antagonistów. Nie będzie pewnie zaskoczeniem, że szczególnie szanuję postać Khana. Oczywiście mowa tu o klasycznej wersji tej postaci sportretowanej Ricardo Montalbána, a nie samotnym terroryście z Into Darkness J.J. Abramsa.

Khan został stworzony w ramach eksperymentu pod koniec XX wieku. Jednak wbrew oczekiwaniom, zaczął widzieć własną wyższość i przewodząc grupie pozostałych super-ludzi w rok przejął władzę nad czterdziestoma ziemskimi państwami. Wkrótce, w trakcie Wojen Eugenicznych armia została rozbita i dyktator z resztą ocalałych musiał uciec w kosmos. Prawie trzysta lat później Khan ze swą zahibernowaną załogą spotkał się USS Eterprise. Doszło przez to do niemalże udanej próby przejęcia statku, jednak finalnie „nadludzie” musieli zgodzić się na porzucenie na bezludnej planecie Ceti Alpha V. Najważniejsze wydarzenia obserwować można z kolei w filmie pełnometrażowym Star Trek II: Wrath of Khan. Wtedy to właśnie tytułowy tyran realizuje swój plan odwetu na Jamesie T. Kirku. Kreacja bohatera również stanowi jeden z najjaśniejszych punktów produkcji. To właśnie tu Khan zostaje przedstawiony jako okrutny, ale i charyzmatyczny i przebiegły dowództwa. Szczegółów intrygi nie będę zdradzać, bo każdy powinien sam się przekonać, że “Zemsta to potrawa, która najlepiej smakuje na zimno”… – Krzysztof Olszamowski

Imperator  Sheev Palpatine z Gwiezdnych Wojen (1977)

Kto oglądał Gwiezdne Wojny ten wie kim jest ten pomarszczony człowieczek. To Lord Sithów, Dark Sidious, pierwszy Imperator Imperium Galaktycznego. Takich wielkich tytułów nie zdobywa się jednak pstryknięciem palców a morderstwem, zdradą i jeszcze oszustwem. Nauka u Mistrza Plagueisa sprawiła, że zdrada to było drugie imię Palpatina (bo który uczeń zabija swojego mentora?). Pierwszym pupilem Pana „o jaki ja jestem zły” był nie kto inny jak Dark Maul, młody, wytatuowany od stóp do czubka głowy, Zabrak z Iridonii, który został później pokonany przez Obi-Wana Kenobiego. A dzięki machlojkom w polityce, z senatora planety Naboo, stał się Wielkim Kanclerzem i razem z jednym ze swoich podnóżków, w tej roli hrabia Dooku, doprowadził do wybuchu wojny klonów, w której wymordowano Jedi i ustanowiono Imperium. Facet chyba na prawdę lubił władzę i wojnę bo na stołku władzy zasiadał przez dwadzieścia trzy lata. Po tym jak stracił Dark Maula, znalazł sobie nowego ucznia i z jasnej strony wytargał młodego Anakina Skywalkera, który ochrzcił imieniem Darth Vader. Jednak Palpatine nie przewidział jednego – że zostanie zabity przez swojego ucznia. – Anna Wiśniewska

Imperator Ludzkości z Warhammer 40000 (1987)

Wśród czytających na pewno znajduje się wielu, którzy mieli w swoich rękach Warhammera 40000. Ten oto jegomość, Wielki Imperator, jest czczony niczym Bóg rasy ludzkiej. Jednak istotną informacją jest to, że… nie żyje. W sumie to nie całkiem. Od bagatela dziesięciu tysięcy lat siedzi on na Złotym Tronie w Terrze, który dzięki starożytnej technologii i siły swojej woli utrzymuje ciało nietknięte. Taki trochę naciągany cud ale niesamowicie skuteczny! Ale aby nie było aż tak kolorowo, stan ten podtrzymywany jest przez dusze ofiar milionów psykerów. Takie poświęcenie ma też swoje plusy – Astronomican (kierowany przez wolę Imperatora), który prowadzi statki przez Osnowę (podróże międzygwiezdne, takie fajne) czy ochrona przed mocami Chaosu. Jednak kiedy cesarz żył, był niczym Mystique – mógł zmienić wizerunek zależnie od kaprysu. To dobry władca, obdarzony niezwykłą inteligencją i bezwzględnością, który wiedział w którą stronę pchnąć ludzkość by przetrwała w dłuższej perspektywie. – Anna Wiśniewska

Ojciec z Equilibrium (2002)

Wcielający się w niego Sean Pertwee teraz znany jest najbardziej ze swojej roli Alfreda Pennywortha w serialu Gotham (i faktu, że jest synem Trzeciego Doktora, Johna Pertwee), ale kilkanaście lat temu mogliśmy oglądać go w filmie Kurta Wimmera.

Ojciec, w scenach rodem z powieści Orwella, przemawiał do obywateli z wielkich ekranów, opowiadając górnolotnie o świecie bez emocji. To on był twórcą systemu, w którym ludzi pozbawiano wszystkich emocji, by uniknąć wojen i przestępstw. Koniec końców, stworzył coś równie okropnego, degradującego ludzi do instrumentów i donosicieli, a tych, którzy emocji się nie wyzbyli, do ofiar ściganych i mordowanych na okrutne sposoby.

Prawda o nim była jednak o wiele mroczniejsza i dziwniejsza, niż przedstawiały ją władze. Była też dowodem na to, że władza wykorzystuje nawet tych, którzy byli u jej szczytu. – Karolina Małas

Skaza z Króla Lwa (1994)

Przede wszystkim niezwykle przebiegły i podstępny. Obdarzony inteligencją i dyplomacją – potrafił zjednać najbardziej zaciekłych wrogów przeciwko jednej postaci. Jeśli coś zaplanował, osiągał to – nawet, żeby miał kroczyć po trupach. Właściwie robił to bardzo skutecznie. Manipulował swoim bratankiem, w wyniku czego zginął jego ojciec. Przejął władzę i rządził twardą i bezlitosną… łapą. A wszystko przez brak wiary we własne możliwości, niedocenienie i spychanie na dalszy plan. Właśnie dlatego stał się tyranem. A o kim mowa? O znanym z bajki Disneya bracie Mufasy, Skazie. Tak, to on według mnie jest idealnym przykładem dyktatora. Od samego początku był zawistny i  planował przejęcie władzy na Lwiej Ziemi. Przez wypracowaną charyzmę nastawił hieny przeciwko lwom, dzięki czemu osiągnął chwilowy sukces. Tak samo zrobił z wygnanymi lwicami, które były mu fanatycznie oddane. Jednak Skaza nie osiągnął w pełni sukcesu, ponieważ był psychopatą i tchórzem. Pomimo chęci przejęcia władzy był leniwy i nie dbał o poddanych. W obliczu przegranej uciekał i uległ. Mimo to, dla mnie pozostanie inteligentnym i przebiegłym dyktatorem. – Paulina Kapuścińska

Arcymistrz z Thor: Ragnarok (2017)

Filmowy władca planety Sakaar (grany przez niezwykle wyluzowanego Jeffa Goldbluma) hołduje zasadzie mówiącej, że jeśli przyjdzie nam żyć wśród szczurów, to trzeba zostać ich królem. Z nonszalancją roztapia swoich wrogów, a gdy poczuje się zbytnio znudzony, spędza czas na orgiach, ogląda walki gladiatorów lub tworzy „tłuste bity” na kosmicznym keyboardzie podczas dekadenckich potańcówek. Jak przystało na złego dyktatora, pławi się luksusach, nie zważając na biedę swoich poddanych. Ze zblazowanym wyrazem twarzy, odziany w złotą szatę i sandały, zdaje się całkowicie ignorować fakt, że jego pełen przepychu pałac wznosi się na planecie stanowiącej wysypisko śmieci. I jak tu go nie wielbić? – Damian Lesicki

Thanos z Marvel Universe, Avengers (2012)

Dobry villian musi być przekonany o swojej boskości i nieomylności. Natomiast żeby być jednym z najlepiej wykreowanych złoczyńców, trzeba mieć solidnie ugruntowaną ideologię. Tego nie można odmówić filmowemu Thanosowi, wierzącemu w słuszność swojego postępowania.

W Avengers: Infinity War prezentacja antagonisty nie jest tylko tłem dla opowiadanej historii. Momentami odnosiłam wrażenie, że to on jest głównym bohaterem filmu. Tym razem czarny charakter nie skończył jako wymóg fabularny, który trzeba umieścić, by protagonista miał swojego przeciwnika – a więc, żeby akcja się toczyła. Poznajemy przeszłość Thanosa i jego motywacje, którym tak naprawdę trudno odmówić racjonalności. Chwilami okazywał się tak przekonujący, że zaczynałam mu kibicować. Byłam jednak w wielkim szoku, gdy pstryknął. Kto to widział, żeby plan „złola” się powiódł!?

Thanos to jeden z najlepiej stworzonych złoczyńców. Zaprezentowany został jako przerażające bóstwo niosące wszechświatowi po swojemu rozumianą pomoc, a zarazem niczym bohater o przyziemnych pobudkach i całkiem ludzkim obliczu.  W tym oraz w jego prostej logice postępowania tkwi sukces kreacji tej postaci. – Adrianna Michno

Prezydent Coriolanus Snow z Igrzysk Śmierci (2012)

Zarówno w filmowej serii Igrzysk śmierci, jak i książkowej, postać ta sprawiała, że przez moje plecy przechodziły ciarki. To bezwzględny dyktator, który władzę przejął w młodym wieku i, by ją utrzymywać, wymordowywał przeciwników politycznych, przypominając tym samym innych tyranów znanych z kart naszej historii.

Jego sposobem na eliminację domniemanych wrogów było podanie trucizny, którą sam również zażywał, lecz razem z antidotum. To przez Snowa przestałam też lubić białe róże. Nosił przy sobie zawsze jedną taką w kieszonce – spokojnie można ją było oznaczyć etykietką „GMO”. Miała maskować zapach krwi w jego oddechu – ciągłe trucie się sprawiało, że miał pokaleczony przełyk. Okazał się  jednak gotów na takie poświęcenie, by zostać u władzy.

W  zasadzie Prezydent Snow był trochę jak ten, który wchodzi cały na biało, lecz po to, by mrozić swoim uśmiechem, nie by sprawiać innym radochę. Wykreowany został także na postać niezwykle tajemniczą – niewiele o nim wiemy. Jednak niedopowiedzenia sprawiają, że wyobraźnia odbiorcy ma pole do popisu, przez co temu prezydentowi można przypisać same najgorsze cechy. – Adrianna Michno

Królowa Kier z Alicji w Krainie Czarów (1951)

Skrócić o głowę! Bo przecież ma być tak jak chce królowa! Jeśli taka jej wola to masz bez zająknięcia się pełnić rolę podnóżka, bramki do krykieta, dywanu czy obiektu do wyładowania agresji. Z Królową Kier nie ma żartów. Jest zadufana w sobie, uparta i władcza. Gdy tylko coś idzie nie po jej myśli, bez wahania skazuje kogoś na dekapitację! Na domiar złego ma piskliwy, aczkolwiek donośny głos, więc absolutnie nie da się udać, że się jej nie słyszy… Co tu dużo gadać, to dyktatorka idealna! – Wiktoria Mierzwińska 

 

Exit mobile version