Site icon Ostatnia Tawerna

Podziemia Władzy – recenzja gry planszowej „Władcy podziemi”

Ponad 10 lat temu premierę miała gra, już wtedy uznanego, Vlaady Chwatila. We Władcach Podziemi wcieliliśmy się w mrocznych władców lochów, by budować swoje groty i odpierać najazdy bohaterów. Niedawno wydawca (Rebel) odkurzył ten tytuł i mamy okazję wrócić do znanych nam podziemi. Czy jest to powrót króla?

Moje pierwsze podziemia

Dla wielu osób będzie to pierwsza okazja do zapoznania się z grą. Władcy Podziemi odnieśli co prawda sukces na rynku, ale tytuł przez lata był niedostępny w sprzedaży. Graczy zachwyciła tematyka i wykonanie gry. Oto bowiem, zamiast wcielać się w dzielnych wojowników i czarnoksiężników, stawaliśmy po drugiej stronie barykady, jako tytułowi Władcy Podziemi.

Celem gry jest rozbudowa systemu lochów w taki sposób, aby – w przeciągu dwóch lat czasu gry – zasłynąć jako najokrutniejszy posiadacz najstraszliwszych podziemi w okolicy. W tym celu wysyłamy nasze sługi do okolicznej wioski, gdzie zdobędą potrzebne nam zasoby i środki ochrony przed bohaterami (czyli pułapki i potwory). W międzyczasie kopiemy nowe tunele i wydobywamy złoto. Po etapie rozbudowy podziemi przychodzi czas próby.

Panoszące się zło przyciąga uwagę bohaterów, którzy z chęcią wybiorą się na wyprawę, aby spuścić nam łomot. Jeśli nie zadbamy o odpowiedni PR, do drużyny dołączy Paladyn, którego pokonanie jest już niemałym wyzwaniem.

Plan działania

We Władcach Podziemi wykorzystanych jest kilka, pozornie daleko leżących od siebie, mechanik – przez wyraźny podział gry na etapy budowania i walki, mamy wrażenie, że gramy w dwa tytuły naprzemiennie.

Przy rozbudowywaniu lochów wybieramy akcje z kart i umieszczamy robotników na odpowiednich polach. Ruchy musimy optymalizować, aby nasi słudzy zajęli odpowiednie pole w odpowiednim czasie. Im dłużej zwlekamy z wysłaniem robotnika, tym większy koszt akcji, zysk z niej, ale też i większe ryzyko, że inni gracze zajmą nam upatrzone miejsce. Musimy więc być czujni i uważać na wiele czynników.

Podczas etapu walki zmierzymy się z atakującymi wrogami. W naszym arsenale są różnorodne pułapki i potwory, ale bohaterowie mają swoje sztuczki. W trakcie walki, na różne sposoby, przydzielamy obrażenia drużynie, a wynik w dużej mierze zależy od tego, jak dobrze przygotowaliśmy się do starcia.

Gra ma więc ciekawą dynamikę – musimy znaleźć balans pomiędzy wieloma elementami ruchomymi, co daje sporą satysfakcję, gdy nam wychodzi.

Podróż tam i z powrotem

W pudełku znajdziemy żetony dodatku, do których, według instrukcji, „jeszcze nie wymyślono zasad” – sęk w tym, że w kilku językach, zasady do nich są dostępne już od wielu lat. Do gry wyszedł też duży dodatek i parę promek, a kilka lat temu Władcy Podziemi doczekali się wersji jubileuszowej z ulepszonymi komponentami.

Stąd dziwi mnie forma wydania dodruku – w niezmienionej szacie graficznej, bez dodania choćby tych małych dodatków i zasad do żetonów obecnych w pudełku. Dodruk był również okazją do przeredagowania tekstu instrukcji i dostosowania jej do współczesnych standardów. Układ sekcji, niestety, przeszkadza w szybkim przyswojeniu sobie zasad gry.

Mam wrażenie, że sama gra nie zestarzała się zbyt dobrze. Gracze, którzy pierwszy raz wcielali się w rolę Władców Podziemi, często mieli pytania do zasad i narzekali na niepotrzebnie rozbudowane mechaniki. To, co 11 lat temu było świeże i ciekawe, dziś jest toporne i szorstkie. Przez ten czas ukazały się gry o podobnej trudności i satysfakcji płynącej z podejmowanych decyzji, które działają sprawniej i wykorzystują mniej komponentów.

Jeden, by władać wszystkimi

Granie we Władców Podziemi wywołuje wiele emocji. Budowa lochów i walka sprawiają przyjemność, jesteśmy nagradzani za przemyślane decyzje, mamy odpowiedni balans pomiędzy realizacją planu, a reagowaniem na zmieniające się warunki, posypane szczyptą losowości. Dominuje jednak sentyment – widzimy, jak gry planszowe były projektowane dekadę temu oraz, jak były wydawane. Wykorzystane grafiki i mechaniki oddają ducha czasu. Dla wielu graczy może być to lekcja, dla poszukiwaczy nowości – przedłużająca się wizyta w antykwariacie. Dla mnie była to podróż sentymentalna – przyjemna, acz bez planu na kolejne powroty.

Nasza ocena: 6/10

Sentymentalna podróż – przyjemna, acz bez planu na kolejne powroty.

Grywalność: 7/10
Jakość wykonania: 6/10
Regrywalność: 7/10
Exit mobile version