Kiedyś fani Flasha mogli tylko marzyć o tym, żeby dostać jakiś film lub serial o tym superszybkim bohaterze. Ich modły zostały wysłuchane, w latach dziewięćdziesiątych XX wieku rozpoczęto emisję telewizyjnego serialu z Johnem Wesley Shippem w głównej roli. Ostatnio moda się jednak zmieniła na korzyść miłośników speedstera z DC Comics.
Rok 2014 i rok 2017
Trzy lata temu amatorzy serialu Arrow otrzymali jego spin-off, produkcję z przygodami Szkarłatnego Sprintera, którego na małym ekranie sportretował Grant Gustin, dość łatwo odnajdujący się w „nowej roli”. Aktor zyskał uznanie większości koneserów seriali The CW oraz pasjonatów komiksów o Flashu. Podkreślano głównie, że mimo równie niebezpiecznych przygód co Oliver Queen, ekranowy Barry zachowuje swój oryginalny charakter, przy występującej czasami w obrazie mieszanki refleksji oraz smutnych momentów. Jednakże kiedy Warner Bros. ogłosił, że to Ezra Miller będzie kolejnym wcieleniem Flasha (i to w tym samym momencie, kiedy premierę miał pilot serialu), fani poczuli się mocno skonfundowani, a część nawet wręcz rozgoryczona, w tym Stephen Amell odtwórca roli Arrowa. Oznaczało to bowiem odmienną politykę niż ta, którą prowadził do tej pory Marvel. Mieliśmy się zmierzyć z dwoma osobnymi uniwersami egzystującymi jednocześnie.
Pomimo że obecnie wyświetlana Liga Sprawiedliwości nie jest najgorszym filmem, nie zbiera też żadnych pochwał od krytyków, to Miller okazał się faworytem publiczności przez swoje mocno dziwaczne, acz bardzo radosne, podejście do odegrania roli najszybszego człowieka na świecie. Również twórcy serialu w aktualnym czwartym sezonie telewizyjnej opowieści skłonili się ku bardziej jasnym i pogodnym motywom niż sezon drugi czy trzeci. Dwóch różnych Flashów, dwie różne opowieści, dwa różne media, które dzielą pewne detale.
Samotnik, a może współpraca?
Podstawowa różnica w prezentowanych dwóch Flashach sytuacja, powiedzmy, czysto rodzinna. Serialowy Barry po tragicznych wydarzeniach ze swojego życia został przygarnięty przez Joego Westa, który stał się drugim ojcem dla młodego chłopca. Superbohater grany przez Gustina posiada też łatwość w zdobywaniu przyjaciół, o czym świadczy choćby Team Flash zjednoczona w STAR Labs. Allen z pełnometrażowego filmu Zacka Snydera to zupełne przeciwieństwo serialowego. Na razie mało co wiemy o jego przeszłości, jednakże kiedy pojawia się w filmie, widać, że to swoisty pustelnik nie umiejący nawiązać bliższych relacji z innymi osobami. Do Ligi dołącza, by poznać ludzi, którzy są do niego podobni, i nawiązać z nimi przyjacielskie relacje.
Ezra, ty geniuszu!
Kluczowy element stanowi też wiedza. Barry z DC Extended Universe jest swoistym samoukiem, który stale sam doskonali swoją znajomość o własnych umiejętnościach i prawie poznał ją w całości. Udowadnia to poprzez użycie wyładowania elektrycznego podczas sceny „powrotu Supermana”. Ponadto opanowuje wiele innych umiejętności niezwiązanych z jego mocą, w tym język migowy goryli, co… kiedyś może być bardzo przydatne. Z kolei Grant Gustin jest pilnym studentem pobierającym nauki od innych. Jego przyjaciele, a zwłaszcza Cisco wciąż poddają go ciężkiemu treningowi, by jak najwięcej wycisnąć ze speed force. Istotna pozostaje też kwestia stroju. Ten, który możemy zobaczyć obecnie na ekranach kin, to coś wyjątkowego – połączenie tradycji z nowoczesnością, gdzie Barry Ezry zadbał o wszystkie detale – istotne przy poruszaniu się z olbrzymią szybkością. Niestety Gustin jest biernym użytkownikiem swojego wdzianka, co prawda o oldschoolowym designie, jakie co jakiś czas ulepsza Cisco, ale nadal gorszym niż te noszone przez Ezre.
Barry, mamy problem?
Jak widzimy, w tych dwóch różnych interpretacjach możemy odnaleźć coś, co nam się spodoba. Oba Flashe mają też coś wspólnego – traumę po incydencie, podczas którego zginęły ich matki , a ich ojcowie zostali wtrąceni do więzień. Zarówno postać grana przez Millera jak i Gustina chce pracować w policji, by dowieść niewinności swego ojca (lecz tu mamy też różnice: serialowy Flash wszedł do pracy na komisariacie prawdopodobnie dzięki znajomościom Westa, zaś ten filmowy dostał posadę najprawdopodobniej przy pomocy Bruce’a Wayne’a).
Obydwie interpretacje tej szybkiej komiksowej figury są bardzo dobre. Niemniej jednak, mimo że życie młodego Allena z Ligi Sprawiedliwości wydaje się, że obfituje w więcej problemów, to sam bohater jest bardziej pogodny od swojego odpowiednika w serialu, ale też mniej doświadczony w boju. Wiedząc, że w komiksach oraz ich adaptacjach wszystko się może zdarzyć, i całkiem prawdopodobne, że kiedyś zobaczymy, jak tych dwóch Flashów spotyka się w jednym z równoległych światów. Jednak do tej pory przyjdzie żyć im osobno, w innym Central City, w innej Ameryce, na innej Ziemi. Na zakończenie dodam, że możliwe jest to również w odniesieniu do pozostałych postaci – Supermanów czy Slade’ów Wilsonów. Jednak aby do tego doszło, potrzebujemy jakieś anomalii czasoprzestrzennej, którą uzyskamy tylko przy udziale Szkarłatnego Sprintera.