Serial Netflixa niewątpliwie sprawił, że Daredevil stał się bardziej rozpoznawalny, dzięki czemu trafił do pierwszej ligi adaptacji komiksów, zajmując zasłużone miejsce na podium. Ale nie wszyscy zapewne pamiętają, jak zwykły prawnik stał się samozwańczym mścicielem. Duet Jeph Loeb/Tim Sale postanowił więc opowiedzieć światu o początkach kariery jednego z najsłynniejszych marvelowskich superbohaterów.
Daredevil: Żółty jest pierwszym inspirowanym kolorami albumem wydanym przez Marvel Comics. W Polsce ukazał się on nakładem wydawnictwa Mucha Comics. Diabeł z Hell’s Kitchen wspomina początki swojej kariery, ale przede wszystkim koncentruje się na dwóch niezmiernie ważnych mu osobach – Karen Page i ojcu.
Ostatnie pożegnanie
Historia zawarta w komiksie opowiedziana został w formie wspomnień Matta Murdocka, który po śmierci ukochanej Karen Page nie potrafi skupić się na swoich obowiązkach i próbuje rozliczyć się z przeszłością. Pomóc ma mu w tym napisanie listu do swojej tragicznie zmarłej miłości, w którym zdradza, co zmotywowało go do założenia żółtego kostiumu i przyjęcia przydomku Daredevil. Nie jest więc to tradycyjna geneza postaci, ale w pewnym sensie forma autoterapii, która przybliża nam kluczowe wydarzenia z życia naszego protagonisty. Dowiadujemy się wiele o ojcu Matta, Walczącym Jacku Murdocku i jego szczególnych relacjach z nim; o początkach działalności kancelarii prawniczej Nelson i Murdock, a także o tym, jak rodziło się uczucie między Daredevilem a Karen.
Diabelnie odważny
Daredevil: Żółty jest emocjonalną historią, pokazującą, że zamaskowani mściciele mimo talentu i umiejętności często bywają równie samotni i przygnębieni, co zwykli obywatele. Śmierć kochanki głównego bohatera staje się fundamentem do stworzenia melancholijnej opowieści, w której Matt stara się oswoić z trawiącym go żalem i złością. Widać również, jak duży wpływ na życie protagonisty miała śmierć ojca – tęsknota za nim popycha go do działania na granicy prawa, często w zasadzie dla osiągnięcia własnych celów niż potrzeby zwalczania przestępczości jako takiej. Jeph Loeb stworzył bardzo osobistą i kameralną opowieść o człowieku skrywającym się pod maską, którym targają takie same emocje, jak zwykłym śmiertelnikiem.
Źródło grafiki: Mucha Comics
Idealny duet
Czy istnieje przepis na wyśmienity komiks? Ależ oczywiście! Wystarczą do tego dwie osoby, które są absolutnymi mistrzami w swoim fachu. Rysunki Tima Sale’a i kolory w wykonaniu Matta Hollingswortha, od samego początku przyciągają oko. Mamy tutaj do czynienia z lekką kreską i pastelowymi odcieniami. Sale przecudownie ilustruje miasto, jego uliczki, zakamarki i architekturę w stylu lat sześćdziesiątych, korzystając przy tym ze wszystkich dostępnych trików kina noir. Wyraźnie widać, że Nowy Jork jest tutaj równoprawnym bohaterem. Z tej wizji skrzętnie skorzystali twórcy netflixowego Daredevila, który bez noirowych elementów nie byłby tak udanym tworem. Dlatego, jeżeli podobał się Wam serial, to koniecznie sięgnijcie po ten komiks.
Chcę więcej!
Daredevil: Żółty to moje osobiste odkrycie w tym roku. Jeph Loeb w swojej historii pozwala spojrzeć na superbohatera targanego wewnętrznymi rozterkami po stracie ukochanej osoby, a nie jako człowieka toczącego codziennie walki i goniącego za kolejnymi kłopotami. Matt Murdock oprócz chowania się za maską, jest również człowiekiem z krwi i kości, któremu zdarzają się chwile zwątpienia w swoją działalność. Z pewnością każdy fan marvelowskich bohaterów powinien sięgnąć po ten komiks, jak i po inne z tej serii: Hulka, Kapitana Ameryki i Spider-Mana, opowiadające równie nostalgiczne historie.
Nasza ocena: 7,7/10
Daredevil: Żółty znajdzie w Polsce liczne grono odbiorców, których zachwyci ta prosta, ale jednak wyjątkowa historia. Na pewno fani serialowego Daredevila powinni zainteresować się tym komiksem.Fabuła: 8/10
Oprawa: 8,5/10