Draftozaur to urocza gra rodzinna z mepelkami w kształcie dinozaurów i prostą mechaniką draftu. Planszówka zdobyła serca graczy, nic więc dziwnego, że Nasza Księgarnia zdecydowała się na wydanie dwóch dodatków.
Draftozaur bardzo dobrze przyjął się na moim stole i polecam go każdemu fanowi dinusiów i gier familijnych. Od początku liczyłam na kolejne plansze lub nowe figurki i na szczęście długo czekać nie musiałam.
Nasza Księgarnia nie mogła lepiej trafić, ponieważ plezjozaury i pterodaktyle to moje ulubione dinozaury – zawsze bardziej mnie ciekawiły te latające i pływające, niż te błąkające na lądzie. Dodatki są w osobnych pudełkach i mogą, ale nie muszą, być wprowadzone razem.
W przestworzach
Pterodaktyle zawierają 10 drewnianych osobników i dwustronne planszetki, które gracze umieszczają na planszy głównej z podstawki. Podczas przygotowania komponentów każdy losuje po dwa dinusie, które umieszcza w gniazdach z jajami. Następnie w zależności od liczby graczy wrzucamy do woreczka z figurkami pterodaktyle zgodnie z tabelą w instrukcji.
Rozgrywka przebiega według normalnych zasad. Latające gady mogą zostać wybrane tak jak inne dinozaury, ale można je umieścić tylko w gniazdach, zaczynając od strefy A. Zapełnianie legowisk daje nam oczywiście profity. Jeśli pterodaktyl przyleci na pole zajęte przez wylosowaną podczas przygotowania figurkę, od razu przenosimy ją na planszę główną na dowolne wolne miejsce. Inne gniazda mogą nam zapewnić dodatkowe punkty lub możliwość zignorowania wyniku rzutu kostką i umieszczenia kolejnych dinusiów na wybrane przez siebie pola bez ograniczeń.
W głębinach
Plezjozaury dają nam dokładnie taką samą liczbę komponentów jak Pterodaktyle, ale tym razem dostajemy tytułowe podwodne olbrzymy i dwustronne planszetki, które kładziemy pod planszą główną. Podczas przygotowania plezjozaury wkładamy do woreczka z resztą dinozaurów zgodnie z tabelą w instrukcji.
Jeśli w trakcie gry wybierzemy wodnego gada, umieszczamy go zawsze na rzece ponad konarami. W dalszej części rozgrywki, gdy położymy na dowolnym polu dinozaura, który znajduje się na najbliższej kłodzie, mijamy go i zatrzymujemy się przed kolejną. Jeśli spełnimy warunek następnego pniaka, znowu możemy go minąć. Oczywiście im dalej dotrzemy plezjozaurami, tym więcej punktów nam one przyniosą.
Jeszcze więcej dobroci
Dwa rozszerzenia do Draftozaura są ciekawą opcją na dodatkowe punkty i optymalne ułożenie na planszy. Bardziej podobają mi się Plezjozaury, ale Pterodaktyle po kilku partiach też zaczęłam doceniać. Urocze mepelki są równie ładne co te z podstawki, a nowe planszetki nie komplikują rozgrywki, ale dają nam nowe możliwości kombinowania. Musimy też wybierać, czy bardziej zależy nam na spełnieniu warunków punktowania na planszy głównej, dopłynięcia jak najdalej, czy zapełnienia gniazd. Nie wszystko uda nam się zrobić i nie każdy dobrany dinozaur wpasuje się w nasze plany, ale ta losowość jest w odpowiedniej dawce.
Wykonanie stoi na tak samo wysokim poziomie co wcześniej. Planszetki są ładne i naturalnie przedłużają obszar gry w górę i dół. Plezjozaury i pterodaktyle dołączają do wcześniejszych porządnie wykonanych dinozaurów i całość wygląda naprawdę ładnie.
Jeśli posiadacie podstawową wersję i chcecie trochę podnieść jej poziom trudności, to zaopatrzcie się w dodatki. Plansze również posiadają łatwiejszą i trudniejszą stronę i można je dołączać pojedynczo lub w pakiecie, więc na graczy czeka wiele różnych opcji do rozegrania. Wpływa to dobrze na regrywalność i świeżość rozgrywek.
Nasza ocena: 8,3/10
Plezjozaury i Pterodaktyle to jeszcze więcej przyjemności z grania w Draftozaura.Grywalność: 8/10
Jakość wykonania: 9/10
Regrywalność: 8/10