Site icon Ostatnia Tawerna

Pluskwa milenijna i ważne konfrontacje – recenzja komiksu „Paper Girls” t. 4

Rok 2000 miał być przełomowy pod wieloma względami. Latające deskorolki, widmo Y2K, któryś z kolei koniec świata oraz ogólna radość z wejścia w nowe tysiąclecie. Brian Vaughan w czwartej części Paper Girls bezlitośnie rozlicza się z rozkoszną wizją magicznego millenium.

Czasoprzestrzeń to nie żarty

Przyszedł moment, by zastanowić się trochę nad zjawiskiem podróżowania w czasie. Czy dotychczasowe wojaże naszych bohaterek przyczyniały do narastania tego całego bałaganu i na skutek przeskakiwania między epokami, mnożyć zaczęły się kolejne wymiary? Czy może wszystkie wydarzenia musiały mieć miejsce, bo istnieje jedna pętla czasowa? I wreszcie, czy czas, aby na pewno jest względny?

Pytania o naturę czasu to nie wszystko. Trzeba będzie się zmierzyć również z konsekwencjami niekontrolowanych przeskoków. Jaka jest naczelna zasada podróżowania w czasie? Otóż to! Nie możemy wpaść na samych siebie, gdyż może się to okazać brzemienne w skutkach. Pytanie, dla której wersji nas? Może chodzi po prostu o refleksję wynikającą z konfrontacji? Zawiedzione oczekiwania?

Konflikt pokoleń?

„Efekt motyla” to nie tylko zgrabna alegoria. Jest to przede wszystkim początek dyskusji czy wpływanie na przyszłość lub teraźniejszość, poprzez cofanie się do tego, co było można nazwać moralnym? Czwarta część historii o „papierowych dziewczynach” pokazuje ten problem z perspektywy międzypokoleniowego sporu o zmiany. Młodzi chcą modyfikować rzeczywistość, starzy boją się utraty stabilizacji. Modernizm kontra fundamentalizm, a pamiętajmy, że nadal mowa jest o komiksie dla młodzieży. Uważam, że wszystkie metafory zawarte w tej opowieści są ogromnym plusem i niejako nawiązują też do tego, że główne postaci stają się, coraz bardziej dojrzałe.

Były pytania, są odpowiedzi

Zeszyt czwarty zostawi nas z naręczem egzystencjalnych konstatacji, ale też sporo się wyjaśni. Konkrety wypluwane z pasją i zaangażowaniem mogą być nie lada zaskoczeniem. Zarówno dla nas, jak i protagonistek. Oczywiście można odnieść wrażenie, że wszystko jest zbyt proste. Na szczęście w momencie, kiedy ów wrażenie zacznie stawać się nieprzyjemne, nastąpi KABOOM! Znowu trzeba będzie zebrać szczękę z podłogi i popędzić wraz z fabułą w nieznane.

Ekipa nadal w formie

Czerwień i granat dominują. Przetykane pastelami, lecz nadal mocne i kontrastowe połączenie, które idealnie oddaje mrok epoki, a raczej wizji tejże, jaką miała większość społeczeństwa przed wybiciem północy w 1999 roku.

Jest tu wiele klasycznych obrazów lub jak kto woli, klisz. Chociażby walka wielkich robotów i nastrojowe zbliżenia mające na celu pokazanie skrajnych emocji lub pozornie nieważnych elementów, które później okażą się istotne. Wszystko to znamy, z całego cyklu oraz innych dzieł popkultury. Ciekawe jest wykorzystanie wielu perspektyw do uwypuklenia charakteru danej sceny. Według mnie majstersztyk.

Nie mam oporów, by mówić o Paper Girls jak o komiksie ponadczasowym – dosłownie i w przenośni.

Nasza ocena: 7,7/10

Część czwarta to Terminator i Goonies. Mniej chaotyczne kadry i chyba najbardziej dziwaczna narracja jak dotąd.

Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 7/10
Oprawa wizualna: 8/10
Wydanie: 7/10
Exit mobile version