Site icon Ostatnia Tawerna

Piorunująco średnia misja – recenzja serialu „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”

Pojawienie się nowej produkcji z serii o młodym półbogu rozpaliła serca fanów literatury Riordana, a także sympatyków dwóch filmów sprzed lat. Niestety, serial potyka się zbyt często, by móc uznać go za satysfakcjonujący.

Dzieciaki idą na front

Tytułowemu bohaterowi (Walker Scobell) raczej daleko do dzielnego i odważnego młodziana. To raczej wrażliwy chłopak, mocno przywiązany do matki, w szkole trzymający się tylko z Groverem (Aryan Simhadri), z którym tworzy duet odludków. Zupełnie niespodziewanie na jego barki spadnie ogrom spraw, dotychczas uznawanych przez niego za bajki – dowie się o swoim „boskim” pochodzeniu. To jednak nie wszystko, bowiem Percy’ego, Grovera i Annabeth (Leah Jeffries) czeka misja związana z Piorunem Piorunów – najważniejszym atrybutem Zeusa. Jakby tego było mało, na Olimpie wisi ryzyko wielkiej wojny pomiędzy bogami.

Serial Disneya jest kolejnym w ostatnim czasie przykładem swoistej reanimacji znanych marek. Nie ma w tym nic złego, osobiście uważam to zjawisko za cenne, dodające nowe interpretacje do losów i motywacji bohaterów. Filmy z Loganem Lermanem w tytułowej roli są raczej lubiane, natomiast w mojej ocenie były zwykle na tyle mocno wypełnione efektowną akcją, że za rzadko koncentrowały się na tym, jak bohaterowie, młodzi ludzie, odnajdują się w sytuacji, w której na ich losach spoczywa ciężar uratowania świata od widma wojny pomiędzy bogami i jej skutków oddziałujących na świat ludzi.

Zagadką jest…brak zagadki

Pod tym kątem Percy Jackson i bogowie olimpijscy to naprawdę niezły serial. Główny bohater zostaje wrzucony w świat, który dotychczas postrzegał głównie jako nierealny. Na jego głowę spada o dużo za dużo – dowiaduje się, że jest wybrańcem (choć nie czuje do tego żadnych predyspozycji), że jest dzieckiem jednego z czołowych bogów Olimpu i ma wyruszyć na misję ratowania świata. Dla dzieciaka, którego wyrwano z szarej codzienności szkolnego odludka, to niewątpliwie zakrawa na absurd i na tym polu serial znakomicie nadrabia to, czego nie dopowiadał film: daje bohaterom przestrzeń do prób zrozumienia, dlaczego to właśnie oni są w takim położeniu.

Niestety, nie wszędzie produkcji Disneya idzie tak dobrze. Historia przez większość czasu prowadzona jest bez jakiejś odczuwalnej wagi emocjonalnej, na szybko i zbyt prosto. Łatwo kibicować bohaterom, ale dużo trudniej odczuć stawkę, o którą walczą. Wkrada się w fabułę kilka niespecjalnie zrozumiałych „potworków”, takich jak kwestia „położenia pioruna” w przedostatnim odcinku, czy sama otoczka wokół wyprawy Percy’ego i jego teamu, któremu większość zadań idzie dość szybko: odhaczają je niczym kolejne punkty na mapie, wiedzą więcej niż powinni, mają gotowe rozwiązania na większość problemów.

Finał nieco podnosi poziom całości, przede wszystkim dzięki scenom na Olimpie oraz starciu Percy’ego z faktycznym zdrajcą i złodziejem pioruna, którego motywacje są na tyle nieodklejone, że można go uznać nie za pełnokrwistego i chytrego złoczyńcę, a osobę, której szczere frustracje znalazły ujście w zbrodniczym planie głównego antagonisty. Stanowi to pewne wprowadzenie do tego, co może czekać widzów w kolejnym sezonie, choć wciąż nie mogę oprzeć się wrażeniu, że nie czuć mroku, jaki wiąże się z planem, mającym doprowadzić do wielkiej wojny.

Casting nieboski, ale dobry

Najłatwiej wynaleźć plusy produkcji po stronie aktorskiej. Walker Scobell to zdecydowanie najjaśniejszy punkt tego serialu. Znakomicie oddaje emocje głównego bohatera, w jego ewolucję z przeciętnego amerykańskiego chłopaka w kogoś, kto musi wziąć na siebie olbrzymią odpowiedzialność, łatwo jest uwierzyć, pozbawiona jest większych nieścisłości. Świetnie gra zwłaszcza w otoczeniu postaci Grovera oraz Annabeth (Simhadri i Jeffries), pomiędzy dzieciakami czuć chemię i dobrze się ogląda ich razem. Są po prostu wiarygodni jako osoby związane z boskim światem, ale jednocześnie wciąż dzieci, będące poza „wielką polityką” toczącą się na Olimpie i traktowane jako elementy przeszkadzające.

Nieźle spełniają się w swoich rolach także aktorzy drugoplanowi – mowa tu głównie o kilku bogach. Pojawiają się sporadycznie, ale skutecznie zaznaczają swoją obecność. Chodzi chociażby o Adama Copelanda, brawurowo grającego Aresa, który w tym wydaniu jest humorzastym facetem o image’u motocyklisty, który może mylić – to śmiertelnie niebezpieczny wojownik (scena w finale daje w końcu nam to zobaczyć). Nie ma na ekranie za dużo Jaya Duplassa w roli Hadesa, ale gdy jest, znakomicie się go ogląda. Podobnie sprawa ma się z Linem-Manuelem Mirandą, który także wykorzystuje swoje pięć minut jako Hermes. Jednym z lepszych „boskich epizodów” jest także ten Lance’a Reddicka, który nie potrzebował więcej niż kilku minut, żeby nadać Zeusowi powagi i grozy. Szkoda jednak, że finalnie obecność bogów sprowadza się głównie do pojedynczych epizodów, jakby byli oni obok historii, której są praktycznie najważniejszymi uczestnikami – mowa tu w końcu o ogromnej wojnie i zagrożeniu, które nieuchronnie nadchodzi. Tego tutaj nie ma za bardzo.

Trzeba też powiedzieć słowo o aspekcie wizualnym Percy’ego Jacksona i bogów olimpijskich. A przynajmniej kilka, bo w tej materii serial wypada bardzo różnie. Prezencja Minotaura porywającego mamę Percy’ego, obóz, siedziba Hadesa – tutaj wygląda, jakby ludzie dbający o efekty specjalne i scenografię stanęli na wysokości zadania. Ba, cała scena chociażby płynięcia przez Percy’ego i Annabeth tunelem w lunaparku do pary z muzyką wypada super, ale gdy wracam myślami do lekkiej biedy kasyna Lotos czy samego Olimpu, bardziej przypominającego kamieniołom niż górę bogów, nie jest już tak różowo.

Ten serial nie zasługuje na całkowite skreślenie. Brakuje mu dobrego tempa, namiastki tajemnicy w związku z odkrywaniem kolejnych elementów misji, która ostatecznie niespecjalnie interesuje widza, bo jej ciężar jest niezbyt odczuwalny, rozmyty. Nadrabia jednak dobrymi kreacjami aktorskimi, wizualnymi przebłyskami i finałem, podciągającym nieco w górę całość. Oby twórcy poprawili się w następnym sezonie, bo potencjał tego serialu wciąż nie zgasł.

Serial Percy Jackson i bogowie olimpijscy możecie obejrzeć na platformie Disney+.

Nasza ocena: 5/10

Percy Jackson i bogowie olimpijscy jest średniakiem, ale takim, który ma szanse na poprawę. Zwłaszcza gdy mowa o scenariuszu.

Fabuła: 4/10
Aktorstwo: 6/10
Oprawa wizualna: 5/10
Oprawa dźwiękowa: 6/10
Exit mobile version