Site icon Ostatnia Tawerna

Piękno znaczone śladem krwi – recenzja gry „Absolver”

Miłośnicy bijatyk nigdy nie byli zbytnio rozpieszczani przez twórców gier sieciowych. Właściwie można powiedzieć, że przez długi czas spychano ich gdzieś między propagatorów przemocy a bywalców pamiętających głęboki PRL salonów gier. Oczywiście nadal były konsole, a ostatnimi czasy nawet porty na konsole, ale brakowało w tym wszystkim powiewu świeżości. Poprawiała się oprawa audiowizualna i sama mechanika rozgrywki, ale mimo to tkwiliśmy wszyscy w poprzedniej epoce. I wtedy pojawił się Absolver.

Przyznam szczerze, że niemalże od samego początku śledziłam ten projekt. Oto mieliśmy dostać coś absolutnie wyjątkowego, niepowtarzalnego i jedynego w swoim rodzaju, a jednocześnie będącego spełnieniem marzeń o uczeniu się niezliczonej ilości ciosów i zakładaniu własnych szkół walki. Czy twórcy spełnili swoje obietnice? Czy rzeczywiście otrzymaliśmy coś, na co czekaliśmy?

Piękno to nieustanne upadanie na ziemię

Zabawę rozpoczynamy jako wybraniec. Jeśli jednak zaczynacie tutaj snuć wizję potężnego wojownika o supermocach, będziecie zawiedzeni. Zostajemy bowiem wybrani nie po to, żeby uratować świat i stać się najpoężniejszym wojownikiem w historii. Zostajemy wybrani jako Pretendenci – w gruncie rzeczy dopiero stawiający pierwsze kroki wojownicy pragnący zdobyć wyższy tytuł Absolvera. Otrzymujemy tajemniczą maskę i polecenie doskonalenia swoich umiejętności, których sprawdzianem ma być pokonanie enigmatycznych Naznaczonych i zmierzenie się z potężnymi przeciwnikami w Koloseum i Gołębniku. Pewnie pomyślicie sobie, że mamy do czynienia z tutorialem i przejście do kolejnego etapu jest tak samo łatwe jak w innych grach online. Nie, nie jest. Jeśli na tym etapie nie zrozumiecie wybranego przez siebie na początku stylu walki (a mamy trzy), nie wczujecie się w swoją postać i nie nauczycie czujności i cierpliwości, nie przejdziecie dalej. O ile Naznaczonych można bowiem pokonać w grupie, o tyle z prawdziwymi bossami musimy zmierzyć się sami, a przymiotnik „łatwy” nawet obok nich nie stoi. Umiejętności możemy doskonalić, przemierzając świat i walcząc z innymi graczami lub botami. Należy tutaj dodać, że po każdej naszej śmierci (a umieramy wiele, wiele razy) boty respawnują się w nieco innych miejscach i mogą posiadać różną siłę: niektóre są banalnie proste do pokonania, a inne potrafią nieźle napsuć nam krwi. Jeśli jednak nam się uda, otrzymujemy możliwość uczenia się ciosów przeciwnika. Z czasem możemy również dołączyć do szkoły walki założonej przez NPC lub innego gracza. Produkcja zdecydowanie posiada syndrom „jeszcze jednej walki” i Pretendentów nie zraża nawet częste umieranie. W końcu nieważne, ile razy upadniemy – ważne, ile razy wstaniemy z ziemi.

Piękno to zachód słońca nad Wioską Przywoływaczy Ptaków

Pierwszą rzeczą, o jakiej pomyślałam po wejściu w świat gry, było: „Jak tu jest ładnie!”. Tego typu zachwyty raczej nie pasują do bijatyk, których twórcy przyzwyczaili nas do tego, żeby nie zwracać na otoczenie właściwie żadnej uwagi. W Absolverze możemy przez długi czas podziwiać piękne widoki, idealnie pasujące do pogrywającej w tle delikatnej, spokojnej melodii, ptasich treli, szumu wiatru i wycia wilków. Od razu też wpadła mi w oko bardzo ładna i płynna animacja postaci, widoczna szczególnie podczas zbliżeń przy pojedynkach: można zaobserwować wszystkie ruchy, blokowanie, uniki czy nawet zmianę sekwencji ciosów. I chociaż wygląd i animacja postaci na cutscenkach potrafią nieco trącić myszką, o tyle w grze prezentują się one po prostu bajecznie.

Piękno to szacunek dla pokonanego

Jeśli bawicie się w jakiekolwiek gry online z rozwiniętym PvP, to z pewnością wiecie, jak to jest paść ofiarą grupy polujących na graczy gałganów, którzy jedynie czekają momentu, kiedy dowiodą swojej odwagi poprzez zaatakowanie o wiele słabszego od siebie newbie. I zanim zaczniecie zastanawiać się, czy może Absolver jest pierwszą na świecie naprawdę sprawiedliwą grą online, w której podobny problem nie występuje, muszę was zawieść – występuje i to w dużej ilości. Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia wspólnie ze znajomym postanowiliśmy zapolować na jakiegoś innego gracza. Upatrzyliśmy sobie ofiarę i przypuściliśmy atak. Problem w tym, że nasza ofiara okazała się dużo potężniejsza i porządnie nas sprała, zanim zdążyliśmy cokolwiek zrobić. Znajomemu udało się uciec, ale ja nie miałam takiej ilości szczęścia – po kilkudziesięciu sekundach gryzłam piach. Wtedy jednak mój oponent pochylił się nade mną, chwycił mnie za dłoń i podniósł z ziemi, przez co mogłam zostać wskrzeszona na miejscu, a nie przy aktywowanym nieopodal ołtarzu. Coś na pozór niewiarygodnego, bo podobne zachowanie nie jest w grze w żaden sposób nagradzane. Przyznam szczerze, że ten niewielki szczegół okazał się jedną z rzeczy, za które najbardziej pokochałam ten tytuł – nierzadko byłam świadkiem sytuacji, kiedy zwycięzca podnosił pokonanego, z szacunkiem mu się następnie kłaniając. W grze nie mamy dostępu do żadnej formy czatu, więc nie wiemy, czy inny napotkany w danym obszarze gracz ma do nas pozytywne czy negatywne nastawienie. Wszystko tu jest zagadką i na tym właśnie polega ogromny urok tej produkcji.

Piękno to łyżka dziegciu w beczce miodu

Można sądzić, że po wystawieniu takiej laurki nie będę rozwodzić się nad wadami, ale jest parę rzeczy, jakie nie do końca przypadły mi do gustu. Pierwsza to dosyć ubogi kreator postaci, w którym możemy wybrać jedynie kolor skóry i fryzurę naszego awatara, a gra o sztukach walki wręcz prosi się o możliwość ustawienia różnego wzrostu i postury. Druga rzecz to delikatna niestabilność serwerów skutkująca lagowaniem i freezami – na szczęście nie dzieje się to często i można to wybaczyć, zważywszy na to, że gra jest świeżo po premierze. Ostatnią irytującą wadą okazuje się straszne ślizganie się postaci przy krawędziach, co skutkuje spadnięciem w przepaść, nawet jeśli nie poruszamy się do przodu. Wszystko to jednak delikatne niedociągnięcia, które nie odbierają przyjemności z wyjątkowo rozbudowanego i nastawionego na skilla gracza mordobicia.

Absolver to ewenement i prawdziwa perełka nie tylko wśród bijatyk, ale również wszelkich gier online. Piękna, enigmatyczna i tajemnicza, a przy tym rozbudowana i wymagająca. Nie jest grzecznym spacerkiem dla małych dzieci, a długą i wymagającą porządnych przygotowań wędrówką, która rozwija nie tylko umiejętności złożonej z pikseli postaci, ale również charakter gracza. To produkcja magiczna i zniewalająca – w każdym tego słowa znaczeniu. Spotkajmy się przy ołtarzu.

Nasza ocena: 9,2/10

Absolver to ewenement i prawdziwa perełka nie tylko wśród bijatyk, ale również wszelkich gier online. Piękna, enigmatyczna i tajemnicza, a przy tym rozbudowana i wymagająca.

Grafika: 9/10
Udźwiękowienie: 10/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 10/10
Exit mobile version