Site icon Ostatnia Tawerna

Piekło w ośmiu bitach – recenzja gry „Hell is Other Demons”

Niekonwencjonalne koncepcje mają to do siebie, że w połączeniu skutkują jedynie spektakularną porażką lub wysoce satysfakcjonującym sukcesem. Produkcja Cuddle Monster Games, niewielkiego studia ze Szwecji, jest takim właśnie eksperymentem, który choć z pozoru wydaje się nie być niczym nadzwyczajnym, to potrafi przykuć gracza na dłuższą chwilę.

Na początku przyznam się, że zasiadając do Hell is Other Demons, byłem pełen niepewności. W końcu co nadzwyczajnego mogła mi zaoferować ta gra? Na pierwszy rzut oka wydawała się być kolejną indie-platformówką w pixel-artowym stylu. Ot następne oczko w stronę osób, które początki swojej przygody z elektroniczną rozrywką datują koło premiery pierwszego Prince of Persia. Chyba nie mogłem być w większym błędzie, gdyż Hell is Other Demons w ostatecznym rozrachunku wywarło na mnie ogromne wrażenie. Śpieszę z wytłumaczeniem, dlaczego.

I need a hero…

Wszyscy w głębi serca lubimy fantastyczne historie o bohaterach, którzy rzucają się w wir epickiej walki z większym lub mniejszym złem. Na przestrzeni lat popkultura widziała już tylu herosów, że zdawałoby się, iż jest to temat wyczerpany niemalże do cna. Nic bardziej mylnego, co z niemałym powodzeniem udowadnia Hell is Other Demons.

Za prostą formą arcade’owego shootera stoi tutaj bowiem całkiem nietuzinkowa historia. Otóż na dnie wszechświata, w samym piekle, wybucha demoniczna wojna domowa, którą ruch oporu przegrywa z kretesem. Bliżej nieokreślone imperium niezbyt grzecznie obchodzi się z oponentami i resztą ocalałej populacji. Nasz przywrócony do życia protagonista, jako ostatnia deska ratunku rebeliantów, rusza do samotnej walki z najeźdźcą. Chciałoby się rzec: jest grubo.

Hell yeah!

Krótki, lecz treściwy tutorial po możliwościach naszego podwładnego daje namiastkę tego, co czeka nas w kolejnych planszach. Podwójny skok, efektowy dash i odrzut demonicznego blastera naszego bohatera zwiastują, że gracz będzie musiał wykazać się nie lada refleksem i precyzją. Będzie dynamicznie, efektownie i obejdzie się bez jeńców, o czym można się przekonać tuż po szkoleniu, w pierwszym pełnoprawnym poziomie. Kolejne fale wrogów wylewają się na nas, zaskakując nie tylko swoją liczebnością, lecz także zróżnicowaniem. Zdarza się, że gra zrzuca na nas coraz to silniejszych przeciwników, by potem momentalnie uśpić naszą uwagę kilkoma słabymi jednostrzałowcami, po czym dostajemy w twarz zmasowanym szturmem różnego rodzaju potworów. Najgorzej jest wtedy, kiedy zostaje Ci ostatnia kreska życia i myślisz, że to już koniec, a tu jeszcze na pożegnanie gra serwuje Ci kilkanaście szybkich, skrzydlatych demonów. Warto przy tym dodać, że wraz z biegiem czasu i nazbieraniem klejnotów, możemy przezbroić naszego protegowanego w potężniejszą broń, lepszy Ultimate czy dodać mu kilka umiejętności, które sprawią, że zyskamy więcej życia, specjalną tarczę, trzeci skok czy możliwość powiększenia ekwipunku. Uprzedzę. Owszem, każda z tych rzeczy będzie zajmowała nam miejsce w naszym piekielnym plecaku.

Ośmiobitowa demolka

Hell is Other Demons wcale nie traci na swojej retro stylistyce. Wręcz przeciwnie, zastosowanie graficznej pikselozy, niekonwencjonalnej jeśli weźmiemy pod uwagę fabułę, sprawia, że gra staje się jeszcze bardziej efektowna. Począwszy od menu, przez mapę, a na samych lokacjach skończywszy, gra wygląda naprawdę fajnie i celowo użyłem właśnie tego określenia. Nie jest ona wybitna, cudowna ani piękna. Jest po prostu naprawdę fajna. Poszczególne poziomy oddają klimat ośmiobitowego piekła. Jedne są bardziej statyczne i poza niewielkimi zapadniami, nie ma w nich nic wymagającego, a inne z kolei trzeba pokonywać, będąc niemalże cały czas w powietrzu, gdyż z każdej strony czyhają na nas kolce w podłodze, obrotowe platformy czy najeżony szpikulcami sufit. Pod tym względem nie idzie się nudzić.

Animacje, wystrzały i wybuchy przywołują na myśl starą, dobrą Contrę, jednakże w pozytywny sposób. Dobrze zgrywają się z otoczeniem i sprawiają, że gra ma swój urok. Co się natomiast tyczy przeciwników, to na drodze staną nam przeróżne abominacje, od latających czaszek i strzelających oczu, po glutowate breje, steampunkowe machiny i coś na kształt rogatych kultystów. Trup ściele się gęsto i wraz z postępami w grze oraz zmianami lokacji, mniej lub bardziej się od siebie różni. Różnice te dotyczą głównie oprawy graficznej, bo mechanicznie potworki są do siebie raczej podobne, ale nie jest to coś, czego należałoby się jakoś szczególnie czepiać. Taka specyfika.

Nie do końca przypadł mi do gustu model głównego bohatera. Na pierwszy rzut oka wygląda jak diaboliczne alter ego Pikachu, co trochę koliduje z ogólną estetyką, lecz to akurat skutecznie markuje dynamika rozgrywki. W pewnym momencie przestaje mieć to jakiekolwiek znaczenie, gdyż postać zamienia się we fruwający biały pocisk, manewrujący pośród ognia nieprzyjaciela. To jednak może stanowić problem dla niektórych graczy. Czasami ciężko się połapać, gdzie w całym tym ferworze znajduje się nasza postać. Jest to chyba najbardziej problematyczny element Hell is Other Demons, bo momentami wszystko dzieje się aż za bardzo dynamicznie, przez co oprawa graficzna ukazuje swoje niedoskonałości.

Back to the 80’s

Absolutną wisienką na torcie gry jest jej oprawa dźwiękowa. Laserowe wystrzały i eksplozje wprost idealnie komponują się z muzyką, która utrzymana jest w klimacie lat osiemdziesiątych. Efektowne starcia z hordami piekieł odbywają się przy akompaniamencie synthwave’owych brzmień autorstwa projektu The Algorithm. Kojarzycie Hotline Miami? To wyobraźcie sobie, że tutaj jest równie dobrze, a pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że ciut lepiej. Wyraziste, agresywne brzmienie znakomicie wpisuje się w klimat gry i jej dynamikę. Kolejne akordy działają jak motor napędowy, powodując, że chcemy być jeszcze szybsi i lepsi. Dźwięk stanowi swoistą klamrę, która dopina kompozycję tej gry. Jest to najmocniejsza strona Hell is Other Demons.

Za udostępnienie gry do recenzji na PC dziękujemy studiu Cuddle Monster Games.

Nasza ocena: 7,2/10

Hell is Other Demons rzuca graczowi wyzwanie, dostarczając jednocześnie solidną dawkę rozrywki, która nie pozwala się oderwać od tej niezwykle klimatycznej gierki.

Grafika: 7/10
Udźwiękowienie: 9/10
Fabuła: 5/10
Grywalność: 8/10
Exit mobile version