Bardzo ciężko jest napisać jakąkolwiek recenzję, gdy szczęka dalej znajduje się na samej podłodze. Dodatkowo, nadal trzeba uważać na większe spoilery. Tekst poniżej będzie pełny radości długoletniego fana Pajączka i nie próbujący nawet kryć zachwytu nad filmem, ale też nie pozbawiony spoilerów odnośnie fabuły – lojalnie ostrzegam. Zapraszam do lektury!
Uwaga! Tekst zawiera spoilery dotyczące fabuły filmu!
Parker staje się sławny
Fabuła najnowszej części Spider-Mana rozpoczyna się dokładnie w momencie zakończenia poprzedniczki, Daleko od domu. Po dramatycznej walce z Mysterio na ulicach europejskich miast zwycięski Pajączek wraca do Nowego Jorku. Wszystko się jednak zmienia, kiedy do sieci wypływa filmik nagrany przez jego przeciwnika tuż przed śmiercią. Nie tylko ukazuje on naszego bohatera jako mordercę i kryminalistę, ale przede wszystkim ujawnia jego prawdziwą tożsamość. Teraz już każdy wie, że Spider-Man to Peter Parker! Co więcej, tajemnica ta wypływa z ust człowieka, który ginie chwilę po jej ujawnieniu. Jak można było się spodziewać, opinia publiczna jest podzielona: jeden obóz wspiera Parkera jako bohatera, drugi pragnie jego krwi. Życie Petera i jego bliskich wywraca się do góry nogami. Czarę goryczy przelewa zaś fakt, że ani oni, ani jego najlepsi przyjaciele nie dostają się do wybranych uczelni. Co nam pozostało? Akurat tak się składa, że całkiem niedaleko mieszka wybitny mag. Czy magia może sprawić, że wszyscy zapomną o prawdziwej tożsamości Pajączka? I czy na pewno jest to dobre rozwiązanie? Czy w innych wymiarach nie czają się złoczyńcy pragnący rozerwać Petera Parkera na strzępy? Reszty dowiecie się już z ekranu.
Źródło: vox.com
Ilu jest w końcu tych Spider-Manów?
Od razu można powiedzieć, że nie byłoby sukcesu Bez drogi do domu, gdyby nie poprzednie części filmów o Spider-Manie. I nie, nie mówię tu wcale o dwóch produkcjach z Tomem Hollandem w roli głównej, a o seriach z Tobeyem Maguire’em i Andrew Garfieldem. To złoczyńcy, bohaterowie i nawiązania fabularne do tamtych filmów są bowiem największą siłą najnowszego seansu. Pomysł połączenia tych cykli, postawienia na swojej drodze różnych wcieleń Spider-Manów jest niesamowity. Widzieliśmy go już w animacji Spider-Man: Uniwersum. Tutaj jednak koncepcja nabiera zupełnie nowego wymiaru. Widzowie odczuwają ogromną więź z dawnymi wcieleniami Pajączka, przykładowo Tobey Maguire jest wręcz nierozłączną częścią mojego dzieciństwa. Tom Holland w roli Parkera zawsze był w mojej opinii poprawnym Spider-Manem, jednak nie umywał się do postaci stworzonej w trylogii Sama Raimiego. Tutaj zaś mogę zobaczyć swojego ulubionego Petera obok dwóch pozostałych!
Źródło: marca.com
Fani mogą oszaleć
Bardzo długo nie wierzyłem w to, że Andrew Garfield i Tobey Maguire pojawią się w tym filmie. Jak ognia unikałem wszelkich spoilerów w sieci, a wyciekające fotografie przedstawiające aktorów razem uważałem za Photoshop. Oczywiście pojawiały się domysły, jednak kierując się filozofią uniknięcia rozczarowania, wypierałem je ze swojego umysłu. Kiedy więc na ekranie nagle zaczęli pojawiać się aktorzy… najpierw Alfred Molina (Doc Ock), później Willem Dafoe (Zielony Goblin), Andrew Garfield, a w końcu sam Maguire. Cóż, nie pamiętam żebym tak wysoko podskakiwał na kinowym fotelu od czasów… nie, ja nigdy aż tak nie ekscytowałem się w sali kinowej! Mimo tego, że mam już dwadzieścia trzy lata, oglądając Bez drogi do domu zachowywałem się niemal jak przedszkolak. I wiem, że każdy fan Spider-Mana robi dokładnie to samo. Internet oszalał, a studio Sony otrzymuje już petycje, aby nakręcić kontynuacje nie tylko najnowszych produkcji, ale też urwanych cyklów z Garfieldem i Maguire’em!
Źródło: indianexpress.com
Willem Dafoe kradnie show
W filmie możemy obejrzeć występy zasługujące na Oscara. Każdy z aktorów prezentuje się naprawdę dobrze. Nawet trzech głównych bohaterów prezentuje zupełnie inną stronę Człowieka-Pająka. Jeden jest jeszcze młody i beztroski, drugi to pełen wewnętrznego mroku mężczyzna, który próbuje pokonać swoje demony. Trzeci Spidey to z kolei dorosły, doświadczony przez życie superbohater, od razu wcielający się w rolę mentora dwóch pozostałych. Wszyscy aktorzy zostają jednak szybko przyćmieni przez główny czarny charakter. Nie da się zaprzeczyć, że Zielony Goblin kradnie to show. Willem Dafoe ma już 66 lat, a podpisując kontrakt do tego filmu postawił warunek – wszystkie sceny walki mają być odgrywane przez niego, żadnych dublerów. Aktor wraca do roli Normana Osborna z 2002 roku, a już wtedy było świetnie! Przerażająca mimika twarzy idealnie oddawała rozdwojenie jaźni i chorobę psychiczną złoczyńcy. Tutaj zaś Zielony Goblin powraca, jeszcze bardziej niepokojący oraz zły. Jego twarzy nie skrywa też już maska, a widzów straszy pełna szaleństwa, wykrzywiona twarz samego Dafoe. Scena, w której Osborn jest bezlitośnie okładany po twarzy przez Spider-Mana, a my wciąż słyszymy jego śmiech? Dawno nie widziałem nic lepszego.
Źródło: polygon.com
Tobey mentorem Spider-Manów
Czy któryś Spider-Man jest lepszy od pozostałych? Przede wszystkim, każdy z nich jest zupełnie inny. Udało się to uchwycić twórcom, za co należą się dodatkowe punkty. Ja nigdy nie przestanę uwielbiać w tej roli Tobeya Maguire’a, mimo tego, że jest to już inny bohater, niż zapamiętaliśmy. Brakuje mu tego urokliwego gapiostwa, niewinności i radości czerpanej z huśtania się na pajęczynach. Jest to już dorosły mężczyzna, który nauczył się godzić swoje prywatne życie z obowiązkami superbohatera. Jeśli zaś chodzi o główną postać filmu graną przez Toma Hollanda, w końcu zaczął on mi się podobać. Przedtem uważałem go za zbyt dziecinną wersję Pajączka, w dodatku napędzaną jedynie gadżetami od Tony’ego Starka. W tym filmie widzimy jednak, że nareszcie zaczyna on dorastać. Nauczył się żyć ze stratą, wziął swoje życie we własne ręce, a nawet zaczął mieszkać i utrzymywać się samodzielnie. Praca, nauka, czynsz – chyba już skądś to znamy! W pewien sposób Parker w wykonaniu Hollanda dochodzi do momentu w życiu, który kojarzymy z wersją Maguire’a. Tworzy nawet swój własny, pozbawiony nowoczesnych gadżetów strój, bardzo podobny do komiksowych pierwowzorów. Czyżby była to zapowiedź kontynuacji? Oby!
Źródło: cnbc.com
Musicie to zobaczyć!
Mógłbym jeszcze bardzo długo opowiadać o tym filmie, rozpisywać się o poszczególnych scenach, analizować powiązania, gościnne występy innych bohaterów i tak dalej. Chciałbym jednak, żeby każdy z Was doświadczył tego na własnej skórze. Spider-Man, Bez drogi do domu to nie tyle seans, ile wydarzenie popkulturalne, które trzeba przeżyć. Mam nadzieję, że produkcja da do myślenia twórcom i pokaże, czego oczekują widzowie. Fandom oszalał, Garfield wrócił do łask, Maguire znowu musi użerać się z paparazzi, a Dafoe udowodnił, że zasługuje na Oscara.
Na film Spider-Man: Bez drogi do domu zapraszamy do kin Cinema City!
Nasza ocena: 9,2/10
Ten film to najlepsze, co wydarzyło się w kinach od wielu lat. Holland, Garfield i Maguire na jednym ekranie, a do tego świetna fabuła.Fabuła: 9/10
Bohaterowie: 10/10
Oprawa wizualna: 9/10
Oprawa dźwiękowa: 9/10