Historie o superbohaterach przeżywają swoją drugą młodość. Spider-Man, Avengers, Batman to tylko nieliczne przykłady tych najpopularniejszych postaci, które poznaliśmy dzięki komiksom. Jednak Azjaci pokazali nam, że nie są gorsi i dali światu swoje mangi, w których możemy przeczytać o przygodach niepokonanego Saitamy. Nikt nie spodziewał się, że One-Punch Man stanie się światowym fenomenem. Tylko kim jest tytułowy bohater?
Kim jest One?
Saitama został powołany do życia przez tajemniczego artystę określającego się mianem One. W 2009 roku odkryli go przypadkiem internetowi szperacze podczas rutynowej kontroli nowinek sieciowych. Nikt do tej pory nie wie, kim był lub jest One. Jednak jeśli się mylę, to proszę, poprawcie mnie. Sam bohater w pierwszych komiksach był rysowany kanciastymi, paintowymi kształtami. Dzięki tej karykaturze rysunku, którą mi przypomina, komiks staje się zabawny, szczególnie, że obecnie jest wiele prac komiksowych, które są rysowane w ten sposób. Sądzę, że chodziło właśnie o to, by rysunek rozbawił czytelnika, a nie go powalił swoimi detalami. Sama fabuła komiksu zaś okazuje się na tyle atrakcyjna, że w ciągu trzech lat po odkryciu stała się hitem i zyskała niesamowitą popularność. Pod koniec 2012 roku manga One osiągnęła prawie 8 milionów wyświetleń, a historię przedstawioną przez anonimowego artystę zauważył wydawca papierowych mang. I tak One-Punch Man dostał „nową twarz” w postaci rysunków Yusuke Muraty.
Bohater znikąd
Sam Saitama określa się mianem „bohatera z zamiłowania”. Zanim jednak został herosem, był to zwykły szary obywatel szukający zatrudnienia. Łaskawy los sypnął mu manną szczęścia, zupełnie przypadkiem uwikławszy go w drakę. Niemal krzyknął mu on w twarz: „Ratuj dzieciaka! Nabroił, a teraz przez to ma kłopoty, bo jakichś pół-człowiek pół-krab pragnie zemsty za perfidnie domalowane sutki!”. Tak więc Saitama zakasał rękawy swojej koszuli i wybronił nieletniego wandala. Po takiej przygodzie nasz przyszły bohater narzucił sobie morderczy, trzyletni trening, Uzyskał dzięki temu supersiłę, która później okaże się rzeczą pożądaną przez wielu. Niestety ta moc miała swoją cenę: całkowite wyłysienie.
Saitamowy marazm
Choć może się wydawać, że Saitama to radosny punkt każdej historii, są to jedynie pozory. Bohater niestety jest znudzony. Brakuje mu odpowiedniego przeciwnika do walki oraznowych wyzwań w życiu. Od lat nie czuł już tej adrenaliny, która towarzyszyła mu w pierwszych miesiącach jego zawrotnej kariery, więc jego marzenie o byciu bohaterem z czasem zaczęło go po prostu nużyć. W końcu, jaka to frajda pokonywać swoich przeciwników już w kilku pierwszych sekundach walki? To właśnie brak odpowiedniego rywala doprowadza do tego, że postać popada w marazm i sprawia wrażenie – ujmijmy to delikatnie – lekko nierozgarniętej i mało inteligentnej. Saitamę rozbudził dopiero jego upierdliwy uczeń, Genos. Pojawia się on w pierwszym tomie. To nastoletni cyborg, który pragnie stać się potężniejszy dlatego też Został więc samozwańczym uczniem Saitamy, myśląc, że uzyska taką samą siłę jak jego mistrz. One w swoich komiksach uświadamia nam jednak, że posiadanie tak ogromnej mocy wcale nie czyni życia lepszym i łatwiejszym. Wręcz przeciwnie – życie staje się zbyt nudne i łatwe, bo brakuje w nim frajdy z pokonywania codziennych trudności. Jest to więc coś zupełnie odwrotnego niż w amerykańskich komiksach, w których nadnaturalne zdolności bohaterów są przez nich pielęgnowane, a oni sami podziwiani. Jednak pomimo dość poważnego podejścia do dylematów bohatera, One-Puch Man jest lekką, komediową historią będącą pastiszem gatunku.
Groteska o superbohaterach
One-Punch Man to manga świetnie parodiująca wizerunek dotychczas nam znanych popularnych superbohaterów. Wyolbrzymia najbardziej charakterystyczne elementy historii o bohaterach walczących ze złem. Ma mnóstwo nawiązań do japońskiej popkultury, bawi się kliszami i nabija się z bycia superherosem. Doskonałym pomysłem było tutaj groteskowe podejście do tematu. Każdy bohater, zły, czy dobry, jest tu przedstawiony w zabawny sposób: mamy supermocarza, który przechodzi kryzys osobowości (motyw często spotykany w historiach o superbohaterach), cyborga zafascynowanego mocą Saitamy, pragnącego dowiedzieć się, w jaki sposób stał się on tak silny, czy też złego wojownika-ninja, którego pseudonim jest co rusz przekręcany. Takich postaci jest naprawdę wiele i nie starczyłoby mi czasu, by wszystkich wam wymienić.
Ważnym detalem…
…jest kreska! Pierwsza wersja, rysowana przez One’a, jest niczym dzieło dziecka, które zaczyna swoją zabawę w Paincie: koślawy, pomimo starań, ale za to zabawny sam w sobie. Jednak trzeba przyznać, że remake z profesjonalnymi rysunkami Yusuke Muraty jest prześliczny. Tła i postacie są dopracowane w każdym szczególe, akcja jest wartka, a jedynym czynnikiem, który wyróżnia się na tle całości, jest postać Saitamy, narysowana mało skomplikowaną, prostą kreska. Przez większość historii cechujące się prostotą kadry, stają się niesamowicie bogate w detale w strategicznych momentach fabuły. Niesamowite jest to, że bohater nabiera przez to powagi i mocy, a czytelnik aż czuje to, patrząc na rysunki. Sam ruch postaci podczas walki jest na tyle dynamiczny, że niemal można sobie wizualizować ten ruch, czy poczuć pęd i siłę wkładaną w każdy cios. Wielu rysowników komiksowych mogłoby brać przykład właśnie z One-Punch Mana jak powinny wyglądać sceny pojedynków.
Pozycja obowiązkowa
One-Punch Man okazuje się niesamowicie ciekawym spojrzeniem na gatunek zdominowany przez Amerykanów. Brak tutaj typowej pompatyczności obecnej w amerykańskich komiksach, za to jest dużo dystansu i mnóstwo dobrej, lekkiej zabawy i humoru. Nie ma niepotrzebnego dramatyzowania i patosu. Ten tytuł naprawdę warto poznać.
Nasza ocena: 8,5/10
Nie przegapcie tego tytułu. Zarówno One-Punch Man One’a, jak i remake Yusuke Muraty to świetne mangowe komedie z jajem i mnóstwem akcji. Warto się skusić.Historia: 7/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 9/10
Bohaterowie: 8/10