Site icon Ostatnia Tawerna

Odłóż telefon, wyłącz komputer oraz konsolę i idź porozmawiać z ludźmi, bo jak nie… – przedpremierowa recenzja filmu „Jumanji: Przygoda w dżungli”

Nie ukrywam, że obecny trend związany z odgrzewaniem starych kotletów zdążył mnie bardzo zmęczyć. Niby fajnie, bo niektóre historie zasługują na odświeżenie (zwłaszcza ze względu na nieustannie rozwijające się możliwości techniczne), ale jednak oryginały zazwyczaj, mimo upływu czasu, ogląda się chętniej (głównie przez świetnie napisany scenariusz czy dopracowaną scenografię). Czy powrót do Jumanji po ponad dwudziestu latach był dobrym pomysłem?

„A jeśli grę opuścić chcesz, to uratuj Jumanji i zawołaj je…”

Zazwyczaj gdy scenariusz filmu okazuje się być stworzony jedynie na motywach zaczerpniętych z pierwowzoru, z miejsca się do niego zniechęcamy (myślę, że właśnie dlatego – ku mojemu ubolewaniu – tegoroczny Król Artur nie został zbyt dobrze przyjęty). Uważam jednak, że warto dać szansę nowym produkcjom. Dlaczego? Zdecydowanie lepiej, gdy scenarzyści i reżyser pobawią się konwencją, niż przedstawią nam kalkę oryginału umieszczoną w zmienionych realiach (jak na przykład w przypadku Przebudzenia mocy). Jumanji: Przygoda w dżungli to swoiste połączenie Indiany Jonesa i serii gier Uncharted (albo Tomb Raider, jeśli ktoś woli damską wersję), które z pewnością przypadnie do gustu wszystkim marzącym o niesamowitych przygodach z archeologią i mistycznymi artefaktami w tle.

Kadr z filmu „Jumanji: Przygoda w dżungli”

Obraz Jake’a Kasdana jest ciekawy, przezabawny – aczkolwiek miejscami kwestie aktorów są nieco drętwe – oraz po prostu przyjemny. Zdecydowanie to produkcja rodzinna (choć w scenariuszu umieszczono bardzo jednoznaczny, nieodpowiedni dla młodszego odbiorcy, dość sprośny żart) w sam raz na poświąteczny seans. Jeśli szukacie czegoś lekkiego, co rozbawi was do łez, ponad wszelką wątpliwość powinniście wybrać się na Jumanji!

Za jakie grzechy?!

Właściwie jedynym zarzutem z mojej strony jest fakt, iż film możemy zobaczyć wyłącznie w wersji z dubbingiem. Myślę, że scenariusz wiele na tym traci, ponieważ tłumaczenia bywają wątpliwej jakości, a niektóre związki frazeologiczne są niemalże niemożliwe do przełożenia na polski tak, by zachowały swój sens. Uważam, że aktorzy powinni podkładać głosy postaciom tylko w animacjach oraz filmach stricte dla dzieci. Nie oszukujmy się, Jumanji: Przygoda w dżungli przeznaczono dla nieco starszego widza, który spokojnie nadążyłby za napisami pojawiającymi się na ekranie.

Oczywiście mogłabym przyczepić się do kwestii wizualnych, bo jednak występujące w filmie hipopotamy, nosorożce czy jaguary wyglądają bardzo sztucznie (zdecydowanie nie jest to poziom efektów specjalnych z produkcji Kong: Wyspa czaszki), aczkolwiek nie sądzę, by było to potrzebne. W przypadku nowego Jumanji twórcy postawili na rodzinną rozrywkę.

Kadr z filmu „Jumanji: Przygoda w dżungli”

Scenariusz też nie jest zbyt oryginalny. Ot grupa nastolatków w ramach kary musi zostać po lekcjach i uprzątnąć nieużywaną salę. Dzieciaki odnajdują w jednym z pudeł starą grę wideo (nie znają nawet nazwy konsoli) i postanawiają zrobić sobie przerwę na krótką rozgrywkę. Ich przygoda zaczyna się, gdy po wyborze postaci zostają wciągnięci do świata Jumanji, gdzie muszą zrobić wszystko, aby uratować tę niezwykłą krainę przed chciwym i niegodziwym archeologiem. Po drodze, poza niesamowitymi przygodami, młodzi poznają lepiej samych siebie i uczą się, że w grupie tkwi siła. Morał z tego taki, iż poprzez pracę zespołową możemy osiągnąć więcej niż w pojedynkę.

Afera ubraniowa

Nie byłabym sobą, gdybym nie skomentowała kontrowersji związanych z ubiorem Karen Gillan, wcielającej się w piękną, a zarazem niebezpieczną poszukiwaczkę przygód. Myślę, że to nic innego, jak szukanie dziury w całym. W filmie wyraźnie zaznaczone jest, że pokazane w nim Jumanji pochodzi z 1996 roku. A jak wyglądały wtedy bohaterki gier wideo? No właśnie. Zresztą absolutnie nieadekwatny do warunków panujących w dżungli strój pada przedmiotem wielu żartów ze strony protagonistów.

Kadr z filmu „Jumanji: Przygoda w dżungli”

Scenarzyści nie pozostawili suchej nitki na panujących obecnie stereotypach i konwenansach. Mówię tu nie tylko o takich banałach, jak telefon komórkowy przyrośnięty do ręki czy oklepany schemat, iż każdy sportowiec musi być tępym mięśniakiem. Ze względu na ewentualne spoilery nie mogę niestety przytoczyć konkretnych przykładów – idźcie do kina i przekonajcie się sami, co w trawie piszczy.

Film jednego aktora?

Mam wrażenie, że postać, którą zagrał Jack Black, została napisana właśnie dla niego. Idealnie wcielił się w nastolatkę uwięzioną w ciele otyłego mężczyzny w średnim wieku. Aktor zdecydowanie jest najjaśniej błyszczącą gwiazdą w Jumanji: Przygodzie w dżungli. Co prawda jego kreacja zdecydowanie różni się od tej, którą w pierwowzorze przedstawił Robin Williams, jednak ja uważam to za atut. No i po raz kolejny muszę podkreślić, jak bardzo żałuję, że w kinach można zobaczyć wyłącznie film w wersji z dubbingiem. Po prostu chciałabym usłyszeć oryginalne dialogi…

Weźcie rodzinę i idźcie do kina

Jeśli interesujecie się kinem, zapewne wiecie, że Jumanji: Przygoda w dżungli okazał się hitem, a w grudniu więcej pieniędzy zarobiły jedynie Gwiezdne Wojny. Co ciekawe, krytycy dość negatywnie wypowiadają się na temat obrazu Jake’a Kasdana. Wyraźnym jest zatem fakt, iż ludzie idą do kina nie ze względu na oceny recenzentów, a zwykłych ludzi, którzy wyrażają swoje zdanie w mediach społecznościowych.

Kadr z filmu „Jumanji: Przygoda w dżungli”

Po raz kolejny podkreślę, że jest to film idealny na zakończenie roku. Lekki i przyjemny, w sam raz na rodzinne wyjście do kina. Gdyby tylko nie ten dubbing… A jeśli jeszcze nie poczuliście się zachęceni, wiedzcie, że ja zbierałam zęby z podłogi, gdy zobaczyłam salę kinową wypełnioną po brzegi, bynajmniej nie wyłącznie rodzinami z dziećmi.

Nasza ocena: 8,5/10

Może i obraz Jake’a Kasdana nie ima się dwadzieścia dwa lata starszego pierwowzoru, ale wierzcie mi, to świetny, zabawny i nieco zakręcony blockbuster w sam raz na zakończenie roku! Ja bawiłam się na nim świetnie i wyszłam z kina z szerokim uśmiechem na twarzy.



Fabuła: 6/10
Bohaterowie: 10/10
Oprawa wizualna: 8/10
Oprawa dźwiękowa: 10/10
Exit mobile version