Bezpardonowa rozwałka piłką w postapokaliptycznym świecie. Czy DESTRUCTURE: Among Debris jest godnym nowym wcieleniem Breakouta?
Czy istnieje bardziej kojarzący się z bezpardonową rozwałką styl od postapokalipsy? Upadek cywilizacji i moralności, kierowana rządzą przetrwania przemoc w zgliszczach świata oraz szeroka bezkarność wprost proszą się o serię wybuchów i chrzęst stykających się ze sobą w boju prowizorycznych tasaków. Być może z podobnego założenia wyszło studio Team Instant Defeat umieszczając właśnie w tym klimacie swoją grę mieszającą ze sobą brick breakera z cymbergajem. Czy było to słuszne posunięcie?
Zabawę rozpoczynamy jako katapulta
Głową muru nie przebijesz, piłką tak
DESTRUCTURE: Among Debris to dość prosta w założeniach gra, która odświeża formułę kultowego Breakouta z 1976 roku. Naszym zadaniem jest odbijanie piłeczki tak, by zniszczyć wszystkie skrzynie i inne przedmioty znajdujące się po drugiej stronie mapy. Jednak to szczegóły sprawiają, że produkcja Team Instant Defeat zdecydowanie różni się od pierwowzoru. Nie tylko odbijamy niszczycielską kulę w bok, zamiast do góry, ale również robimy to za pomocą okrągłego urządzenia, przez co odbijanie jest mniej nieprzewidywalne, niczym we wspomnianym na wstępie cymbergaju. Elementy, które mamy zniszczyć, są wykonane z różnych materiałów, co wymaga większej lub mniejszej ilości uderzeń do zburzenia. Wśród nich znajdują się również skrzynie wysyłające w naszą stronę pociski, wybuchające beczki nieco pomagające w niszczycielskim zadaniu, czy też wyposażone w gumowe odbojniki słupy. Z każdą serią zniszczeń wszczynany jest alarm, który wywołuje reakcję w postaci pojawiającej się wieżyczki, która ochoczo będzie próbowała zniweczyć nasze starania. Oczywiście nie możemy zapominać, że nasz pocisk również jest zagrożony, gdyż za naszymi plecami nieustannie czyha na nią nie znająca litości niszczarka.
Jak widać, gra bazuje na bardzo prostych założeniach, dzięki czemu dość szybko można załapać jej zasady. Nie oznacza to jednak nudnego, niespiesznego odbijania bili w kierunku przeszkód. Każdy zniszczony element wyrzuca z siebie kilka ładunków Blue Stuffów, które musimy pospiesznie zebrać, jeśli chcemy zarobić na wykupienie udoskonaleń dostępnych pomiędzy misjami. Dodajmy do tego omijanie pocisków wieżyczek oraz fakt, że im mocniej uderzymy piłkę, tym potężniejsze obrażenia zada, lecz również zdecydowanie przyspieszy, a dostajemy wyjątkowo dynamiczną grę, podczas której nie raz doznałem uczucia przebodźcowania. Jednak każda przerwa po wykonaniu kolejnej planszy wystarcza, by poczuć potrzebę rozpoczęcia kolejnego boju.
Fabularnie produkcja nie prezentuje się zbyt okazale. Ot, czytając opis na steamie dowiadujemy się naszym zadaniem jest oczyszczenie świata ze śmieci, gruzów i śmiercionośnych wieżyczek, po niszczycielskim, apokaliptycznym wydarzeniu. Nie jest to jednak wada, taki typ rozgrywki doskonale radzi sobie bez historii.
Poziomów jest naprawdę sporo
Jaka urocza apokalipsa
Warstwa wizualna w DESTRUCTURE: Among Debris doskonale odzwierciedla brud i nędzę postapokaliptycznego świata. Elementy menu to wiszące na łańcuchach kawałki blachy, podłoże na których toczymy batalię to jałowa, spękana ziemia, a naszym celem są stare skrzynie, kontenery, rury i mnóstwo zardzewiałych śmieci, które dodatkowo walają się wszędzie po każdym rozwalonym elemencie. Może wszystko jest szaro-bure, jednak całość jest dość czytelna, łatwo rozróżnimy cenny Blue Stuff od śmiercionośnych pocisków, a problemy ze zbieraniem jednego przy pomijaniu drugiego i odbijaniu kuli wynikają jedynie z naszego niedostatecznego refleksu i spostrzegawczości. Wyjątek stanowią ostatnie elementy do zniszczenia, które mogą zlać się z walającym po demolce gruzie, jednak gdy zgładzimy ostatnia wieżyczkę z czasem wszystko samo się rozpada.
Audio może nie stanowi tu ekstazy dla ucha, ale jest całkiem poprawne. Maszynowe, nieco westernowe brzmienie odpowiednio koresponduje z klimatem brudnej i nieprzyjaznej apokalipsy, podczas niszczenia nadając odpowiednie tempo, a pomiędzy misjami dając chwile na wytchnienie. Podobnie zresztą wszelakie odgłosy – chrzęst łańcuchów przy rozwijaniu menu, tubalne wystrzały wieżyczek czy huk odginanej blachy przy uderzeniu w zardzewiały kontener są wiarygodne, w pełni oddając to, co dzieje się na ekranie monitora.
No i kto teraz posprząta ten cały gruz?
DESTRUCTURE: Among Debris to gra prosta, dynamiczna, a przy tym wciągająca, wywołująca efekt „jeszcze tylko jednej misji”. Choć momentami czułem przesyt, wystarczyła krótka chwila przerwy, akurat pożytkowana na zakupy ulepszeń, by znów poczuć chęć wyczyszczenia kolejnego etapu. Czy jest warta swojej ceny? Biorąc pod uwagę, że nie jest specjalnie wygórowana (na steamie to niespełna 46 złotych), jak najbardziej! A jeśli nie zachęci Was moja ocena, twórcy udostępnili dla chętnych darmowe demo.
Nasza ocena: 7,2/10
Prosta, dynamiczna gra z efektem „jeszcze jednej rundy”.Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 7/10
Fabuła: 5/10
Grywalność: 9/10