Site icon Ostatnia Tawerna

Obcy w kolonii – recenzja komiksu „Aliens: Z prochu w proch”

Kiedy jako konsumenci dóbr kultury zasiadamy do pozycji z uniwersum Obcego, to mamy pewne oczekiwania. Trudno patrzeć na te dzieła w oderwaniu od pierwowzoru i trudno je oceniać bez porównywania. Tyczy się to zarówno filmów, jak i innych tekstów kultury – w tym komiksów. Aliens: Z prochu w proch rozgrywa się w świecie stworzonym przez Ridleya Scotta w 1979 roku. Jak wypada na tle swojego pierwowzoru?

Narracja i nastrój

Komiks koncentruje się na historii młodego chłopca – Maxona. Chłopak wraz z matką zamieszkują planetę poddawaną terraformacji. Kolonia niestety stała się celem inwazji obcych. Jak wiadomo, w tym uniwersum pojawienie się ksenomorfów nigdy nie kończy się dobrze dla ludzi. Tak jest i w tym przypadku.

Nastrój Aliens: Z prochu w proch jest ponury. Uczynienie dziecka głównym bohaterem bynajmniej nie miało na celu złagodzenia wymowy tej historii. Zdecydowanie komiks nie jest przeznaczony dla rówieśników Maxona. Niestety jednak ta pozycja nie wywołuje tych samych emocji, co pierwsze dwa filmy o Obcym. Podobnie jak w Ósmym pasażerze Nostromo, bohaterowie muszą zmierzyć się z nieznanym (przynajmniej dla części z nich) zagrożeniem. W komiksie również zyski firmy stoją wyżej niż życie ludzi. Wreszcie zarówno treść, jak i strona wizualna Aliens: Z prochu w proch, a także filmów Scotta i Camerona wzmacniają ponurą, pełną lęku atmosferę. Jednak pomimo tych podobieństw, komiks wypada dużo bladziej.

Osobną kwestią jest pewna wtórność dzieła Gabriela Hardmana i Raina Beredo. Pierwsze dwa filmy o Obcych były świeże. Z Aliens: prochu w proch wykorzystuje motywy, które znamy z filmów. Co prawda opowiedziana historia jest inna, ale zbyt wiele elementów się powtarza, a nowe nie są dość dobrze wyeksplorowane. Z jednej strony można docenić odwołania do oryginału, z drugiej – jest to nieco rozczarowujące.

Ciemne kadry

Aliens: Z prochu w proch utrzymane jest w ciemnej tonacji. Kolorystyka podkreśla realia świata przedstawionego. Nastrój kreowany przez kolejne kadry dobrze odpowiada temu, czego oczekujmy od dzieła osadzonego w świecie Obcego. Niestety w niektórych miejscach twórcy poszli o krok za daleko i kadry są tak ciemne, że aż mało czytelne. Nie stoi to na przeszkodzie w zrozumieniu fabuły komiksu, ale jest minusem tej pozycji.

 Styl rysowania dobrze oddaje nastrój komiksu. Kreska nie ma cieszyć oczu, a zamiast tego przedstawić brutalny i ponury świat przyszłości. Nie znaczy to bynajmniej, że Aliens: Z prochu w proch jest brzydko lub niepoprawnie narysowane. Od strony technicznej, poza zbyt ciemnymi kadrami, pozycja ta stoi na odpowiednim poziomie. Warto podkreślić, że twórcy znaleźli właściwy balans pomiędzy miejscami wymagającymi wielu szczegółów i tymi, w których można zastosować uproszczenia.

 Wydanie

 Aliens: Z prochu w proch wydane jest naprawdę ładnie. Twardą okładkę zdobi doskonała praca Gabriela Hardmana. We wnętrzu, poza samą historią, znalazło się miejsce na kilka dodatkowych ilustracji – zarówno autora komiksu, jak i Carlosa D’Andy. Prace te są przyjemnym dodatkiem i prezentują naprawdę wysoki poziom.

Podsumowanie

Aliens: Z prochu w proch to nawet niezły komiks rozgrywający się w uniwersum znanym z filmów o Obcym. Niestety na tle swoich kinowych poprzedników wypada nieco blado i wtórnie, ale warto pamiętać, że ma też swoje mocne strony. Miłośnicy serii znajdą tu coś dla siebie, a osoby, które wcześniej nie miały kontaktu z Obcym powinny poczuć właściwy klimat.

Nasza ocena: 7,2/10

Komiks prezentuje się nieźle, ale niestety nie zachwycająco. Dorównanie kinowemu pierwowzorowi nie jest rzeczą łatwą i niestety twórcy nie podołali temu zadaniu. Jednak przedstawiona przez nich historia ma pewien potencjał i warto na nią spojrzeć.

Fabuła: 7/10
Oprawa graficzna: 7/10
Wydanie: 9/10
Bohaterowie: 6/10
Exit mobile version