Site icon Ostatnia Tawerna

O tym, jak Carl Barks może nas zaskoczyć – recenzja komiksu „Kaczogród: Miasto złotych dachów”, t. 7

Kaczogród to niewątpliwie jedna z najlepszych serii, jakie są wydawane w Polsce. W kraju nad Wisłą kaczki od Disneya zyskały sporą sławę i dziś łączą pokolenia. Owszem, że może teraz prym wiodą komiksy od Marvela i DC, jednak generacja urodzona w latach 80. i 90. chętnie sięga po historie swojego dzieciństwa, a ponadto skutecznie zachęca młodszych przyjaciół oraz członków rodziny do zapoznawania się z przygodami z kaczego wszechświata.

Co nowego?

Otóż w zasadzie nic. Kolejny tom prac Barksa wciąż ma tę samą strukturę i prezentuje nam kilka historyjek, niepowiązanych ze sobą fabularnie, w tym dosłownie parę opowiadań jednostronicowych. To wszystko jest uzupełnione o oryginalne rysunki, niewielką wkładkę pseudoencyklopedyczna o muzykach w Kaczogrodzie oraz o kilka stron, z których dowiadujemy się, jak istotna była popkultura dla samego autora. O ile nowy tom praktycznie nie nawiązuje do sztuki masowej, a wspólnym mianownikiem historii z lat 1957 – 1958 o Donaldzie, Sknerusie oraz ich rodzinie i znajomych są podróże, może wydawać się to dziwnym zabiegiem. Cóż, warto jednak podkreślić, że z tego krótkiego, możemy dowiedzieć się, że twórca komiksów , jakim był sam Barks, wcale nie darzył najnowszych wytworów sztuki popularnej takich jak filmy, czy muzyka sympatią. O zgrozo!!!

To co kaczorki lubią najbardziej

W najnowszej propozycji od wydawnictwa Egmont znajdziemy również kilka nowości, a są nimi same komiksy. Wśród wielu historii, warto wymienić chociaż te, które zasługują na wspomnienie. Tytułową historięznajdziemy na samym początku wydania, prezentuje nam zmagania młodego i starego pokolenia. Próbują oni odnaleźć się w mocno unowocześnionym świecie (jak na lata 50. przystało). Tym razem pomysł na dochodowy biznes opiera się na sprzedaży magnetofonów i pieców. Wszystko okraszone zostało dużą dawką humoru, przez co sama rywalizacja jest praktycznie niezauważalna. Sknerus jest sprytny, ale gra fair i nie oszukuje swojego siostrzeńca.

Kolejną ciekawą fabułę, w nieco egzotycznym klimacie, odnajdziemy w Kopalniach Króla Salomona. Tutaj akcja rozgrywa się na Półwyspie Synaj, gdzie Sknerus i kacza rodzina muszą zmierzyć się z czasem i wrogimi Beduinami, chcącymi przejąć skarb z tytułowych kopalni. W komiksie pojawiają się też kwestie wypowiadane przez mieszkańców półwyspu, lecz dzięki znajomości alfabetu arabskiego, mogę stwierdzić, że niestety są to tylko jakieś bazgroły. Autor nie jest jednym z tych twórców, którzy dbają o każdą najmniejszą dawkę realizmu.

Moją uwagę przykuła też historia Wolframika, próbującego udawać Gromowładnego, co całkiem dobrze mu wyszło. Kopalnia Pieniędzy to pierwsza historia z Dziadkiem Be (na przyczepionej tabliczce ma swój numer, zamiast napisu „warunkowe”). Z kolei Zakazana Wyspa to pierwszy trzyrzędowy, dłuższy komiks. Są to większe i bardziej obfite w szczegóły kadry.

Kolejny skarb do kolekcji

To, co również cieszy moje oko to proste grafiki, ukazujące przerysowane życie lat 50. w USA. Kolejne wydanie dzieł mistrza Barksa to pozycja obowiązkowa dla fanów klasycznych komiksów amerykańskich i zagorzałych Kaczkofanów. Wady? Osobiście, w tym przypadku, nie widzę żadnych wad. Klasyka w najlepszym wydaniu.

Nasza ocena: 9,5/10

Kolejny tom przygód kaczorków Carla Barksa, który po prostu trzeba mieć.

Fabuła: 9/10
Oprawa graficzna: 10/10
Wydanie: 9/10
Bohaterowie: 10/10
Exit mobile version