Site icon Ostatnia Tawerna

O małym niepokornym sympatyku kolei i jego rodzinie – przedpremierowa recenzja filmu „Mirai”

Dzieło Mamoru Hosody, które będziemy mieć okazję obejrzeć w wybranych kinach już w lutym, to świadectwo tego, jak sztuka japońskiej animacji może dotrzeć do każdego. Klimat, który twórca zastosował w opowieści, obudzi dziecko w każdym z nas a milusińskim pomoże trochę bardziej zrozumieć świat, w którym się znalazły.

Przyziemna opowieść, mająca w sobie magię niejednego fantastycznego dzieła !

Historia Kuna i jego rodziny, w tym także tytułowej Mirai to fabuła opierająca się na połączeniu wątku całkowicie niepozornego z elementami fantastyki opierającymi się podróżach w czasie. Pokazuje nam się złożoność uniwersum ukazanego w filmie, oraz to jak poszczególne zdarzenia dziejące się w różnych momentach istnienia rodziny przedstawianej w produkcji mają na siebie wpływ. Trudy życia codziennego nabierają nowych barw poprzez dodanie do nich pierwiastka nierealistycznego, dzięki czemu mamy szanse spojrzeć na proste domowe sytuacje trochę pod innym kątem.

Kun, przyzwyczajony do bycia jedynakiem nie potrafi pogodzić się z nowym stanem rzeczy, jaki zapanował po pojawieniu się jego małej siostrzyczki. Gdy odrywa, że w ogródku jego domu zaczynają dziać się rzeczy niezwykłe, rozpoczyna on przygodę, która na zawsze zmieni zarówno jego jako osobę jak i  całe jego życie.

O trudnościach życia codziennego małego chłopca – czyli jak poradzić sobie z młodszą siostrą Mirai!

Hosoda w swojej nowej animacji czaruje nas kolorami, muzyką oraz wypełnioną bystrymi i zabawnymi dialogami fabułą. Jest tu także miejsce na morał, a sam bohater zmaga się z problemami z którymi wiele dzieci mogłoby się utożsamić. Element fantastyki – w tym wypadku podróże w czasie i kontakt z przyszłymi lub przeszłymi wcieleniami członków własnej rodziny – został wprowadzony bardzo trafnie, a chociaż humor zastosowany w produkcji może różnić się odrobinę od zachodniego wzorca, to bezsprzecznie Kun oraz jego młodsza siostra wraz z całą rodziną wciągają nas w swój świat.

Razem z małym wielbicielem kolei, mamy okazję zmierzyć się z doświadczeniem w którym musi on przystosować się do nowej sytuacji – pojawienia się nowego dziecka w domu. Przyzwyczajony do swojego absolutu Kun dosyć ciężko znosi zmianę pod wpływem której działania się znalazł. Z pomocą przychodzą mu członkowie jego rodziny: młodsza siostra Mirai, rodzice i dziadkowie – a robią to w dość niekonwencjonalny sposób.

Sentymentalna opowieść przeplatana fantastyką i dużą dozą humoru

Klasyki japońskiej animacji znane są z tego, że mogą chwycić za serce każdego, produkcje te to dzieła przy których śmiejemy się płacząc i vice versa. W przypadku Mirai nie jest inaczej. Film jest typowym przedstawicielem japońskiego trendu kawaii, pełny on słodyczy, ale zarazem też uczy i bawi.

Każdy znajdzie tu postać z którą będzie mógł się utożsamić, i chociaż forma może nie przemówić do wszystkich, to pewnym jest to, że animacja bardzo mądrze i sprytnie przedstawia trudy życia codziennego przeciętnej rodziny, co w tym przypadku podkręca jeszcze dodatkowo element fantastyki, którego w anime nie mogło zabraknąć.

Sam obraz jest typowym reprezentantem wschodniego rysunku animowanego, i chociaż może nie wprowadza on wielu nowości, to trzeba przyznać że w połączeniu ze świetną muzyką oraz humorem daje on nam twór, który zapada w pamięci i nakłania nas do przemyśleń.

Nasza ocena: 8,2/10

Film który właśnie został nominowany do Oscara na pewno zasługuje na uwagę, a i też jest miłą odskocznią od produkcji zachodnich. Poczujcie w sobie dziecko i zobaczcie Mirai!

Fabuła: 8/10
Bohaterowie: 8/10
Oprawa wizualna: 9/10
Oprawa dźwiękowa: 8/10
Exit mobile version