Site icon Ostatnia Tawerna

O kondycji i tożsamości współczesnego człowieka – recenzja komiksu „Dni, których nie znamy”

Spróbujcie sobie wyobrazić, że Wasze życie zmienia się diametralnie w ciągu jednej nocy. Po ciężkim dniu kładziecie się spać i… budzicie się pojutrze. Brzmi nieracjonalnie? Być może. Obiecuję Wam jednak, że lektura komiksu Dni, których nie znamy pozwoli wyjaśnić wszystkie wątpliwości.

W sidłach fabuły

Fabuła, którą prezentuje Timothé Le Boucher w komiksie Ces Tours qou di disparaissent jest nietuzinkowa. Główny bohater – Lubin Maréchal – żyje pełnią życia. Pomimo że nie jest przesadnie schludny i zaradny, pozostaje on w dobrze rokującej relacji damsko-męskiej, realizuje się jako akrobata w cyrkowej trupie, ma wspaniałych przyjaciół. Lubina możemy postrzegać jako człowieka (skrajnie!) szczęśliwego. Dopiero nagłe utraty świadomości zmieniają życie bohatera – nie musi on co prawda zarabiać, ani sprzątać (robi to za niego jego alter ego), lecz akceptacja drugiej osobowości przychodzi mu z trudem. Fabuła opowieści została pokrótce streszczona na podzielonej na dwie części okładce komiksu – grafika prezentuje bohaterów, którzy znajdują się po dwóch stronach świata.

Zmiany są nieuniknione

Komiks został wydany przez wydawnictwo komiksowe Non Stop Comics (powołane do życia przez Sonię Dragę), a jego tłumaczem jest Jakub Syty. Te informacje są o tyle istotne, że twórcom albumu należą się wielkie brawa! Podczas lektury obserwujemy, że Dni, których nie znamy to nie tylko komiks, a opowieść fabularna łącząca elementy psychologiczne, obyczajowe i fantastyczne. Jest kompilacją dramatu, soap opery i dreszczowca. Czymś, czego świat komiksu (chyba) jeszcze nam nie proponował.

Na szczególną uwagę zasługuje fakt, że autor nieustannie polemizuje z czytelnikiem. Co prawda, wątki, które przenikają się w komiksie nie są odkrywcze, i podobnie jak emocje bohaterów nie będą dziwić czytelnika (postaci kochają, przyjaźnią się, tęsknią, żałują, odchodzą), ale niech Was jednak nie zmyli pozorna prostota historii, albowiem realizacja pomysłu Le Bouchera to prawdziwy majstersztyk! Dobrze napisany scenariusz wciąga od pierwszych stron komiksu, w ilustracje (pomimo zauważalnej prostoty) można wpatrywać się bez końca, a zakończenie? Nigdy go nie zapomnicie. Pomimo że uważny czytelnik na pewno dostrzeże kilka wpadek graficznych (komiks ma prawie dwieście stron!) i zapewne pogłowi się nad tłumaczeniem wybranych kwestii, najprawdopodobniej podda się również opowiadanej historii. I utonie w niej bez pamięci, trzymając kciuki za happy end.

Co jest po drugiej stronie?

Lektura komiksu pomoże czytelnikowi odpowiedzieć na pytania, które znajdują się gdzieś w podświadomości – co by było gdyby?, a gdybym?, po co?. Wykreowany literacki świat to walka przede wszystkim o samego siebie, rozciągnięta na pięćdziesiąt lat. W tym czasie – co ważne – patrzymy na świat wyłącznie oczami naszego protagonisty, nie wiemy, co robi alter ego, jeśli sam nam o tym nie opowie. Z Lubinem przeżywamy miłosne uniesienia (uwaga! Komiks dla czytelników 15+) i tęsknimy za dawnym – może i nieco monotonnym, ale własnym – życiem akrobaty. Fani komiksu na pewno ucieszą się, że na końcu albumu załączono projekty postaci wraz z ich dokładnymi opisami, jak i niewykorzystane grafiki w niestandardowym formacie. Podsumowując, album Dni, których nie znamy to wspaniały pomysł na prezent, mimo że po jego lekturze może ogarnąć nas melancholia.

Nasza ocena: 9/10

Tytułowe dni, których nie znamy to czas, kiedy władzę nad naszym ciałem przejmuje ktoś inny, ktoś, kogo nie znamy. Komiks trzyma w napięci i fascynuje. Nigdy go nie zapomnicie.

Fabuła: 10/10
Oprawa graficzna: 8/10
Wydanie: 8/10
Bohaterowie: 10/10
Exit mobile version