Site icon Ostatnia Tawerna

O historii w fantastyce – wywiad z Adamem Przechrztą

Adam Przechrzta to humanista, historyk, pedagog, a przede wszystkim prawdziwy pasjonat z życiową misją zarażania innych miłością do historii. Jaki jest jego ulubiony okres historyczny? Czy wiedza nabyta na studiach przydaje się podczas pisania książek?

Ostatnia Tawerna: Fabuła większości Pańskich książek została osadzona w czasach około wojennych. Czy XIX wiek jest Pańskim ulubionym okresem w dziejach? A jeśli tak, to dlaczego?

Adam Przechrzta: Nie tyle XIX wiek, co przełom wieków i okres dwudziestolecia międzywojennego. Powodów jest wiele, przede wszystkim lubię te czasy, no i badałem je pracując nad doktoratem.

OT: Czy uważa Pan, że Pańskie książki w pewien sposób popularyzują historię Polski, zachęcając czytelników do sprawdzania i szukania informacji na ten temat?

AP: Nie tylko Polski, piszę także o carskiej Rosji i Związku Sowieckim. I tak, mam czasem satysfakcje pozaliterackie 🙂 Mimo, że moje powieści klasyfikowane są jako fantastyka, staram się, żeby wszystkie elementy przedstawionego świata były jak najbardziej zgodne z rzeczywistością. Każda z nich kończy się słowniczkiem i listą ciekawostek które przedstawiłem w książce, tak więc nie zmuszam czytelników aby grzebali po archiwach, ale jeśli ktoś zechce pogłębić swoją wiedzę, albo sprawdzić czy rzeczywiście wszystko wyglądało jak piszę, to nie ukrywam, że takie podejście sprawia mi dodatkową przyjemność 🙂

OT: Co jest Pana zdaniem trudniejsze: kreowanie zupełnie nowych światów czy osadzanie opowieści fantastycznych w rzeczywistości z wykorzystaniem wydarzeń historycznych i prawdziwych osób?

AP: Zacznijmy od tego, że nie jest możliwe wykreowanie zupełnie nowego świata, zawsze musimy na czymś bazować. I tak na przykład światy fantasy oparte są często na średniowieczu, a steampunkowe na epoce wiktoriańskiej. Tworząc je autorzy używają ogólnie znanych pojęć, miar i wag, nawiązują ( bywa, że nieświadomie) do funkcjonujących w naszej rzeczywistości terminów filozoficznych czy religijnych. Wszelkie wyjątki od tej reguły, bywają właśnie wyjątkami, bo nawet tworząc całkowicie wydumany system religijny czy filozoficzny, autor musi się odwołać do treści znanych czytelnikowi. W innym wypadku musiałby najpierw stworzyć nowy język i nauczyć go czytelników…            

Zdarza się, że krytycy chwalący oryginalność jakiejś koncepcji, z braku wiedzy nie zauważają, iż różnice miedzy światem fantastycznym, a rzeczywistym są jedynie powierzchowne. Dlatego uważam, że najtrudniej jest nadać wykreowanej rzeczywistości ( jaka by ona nie była) odpowiednią „gęstość”, oddać atmosferę, zwyczaje, kulturę. To jest prawdziwe wyzwanie, a nie wybór prawdziwego, czy wyimaginowanego świata. Chodzi o to, żeby czytelnik zanurzył się w wykreowanym przez autora uniwersum, poczuł chłód ceglanego muru o który opiera się bohater, zapach perfum, zagryzał wargi przy opisie pojedynku.

OT: Jak u Pana wygląda proces pisania? Czy w trakcie przeprowadzania researchu korzysta Pan z umiejętności nabytych w trakcie studiów?

AP: Tak, korzystam. Jeśli ktoś, tak jak ja, stara się oddać realia historyczne, kwerenda jest niezbędna. Inna rzecz, że często spowalnia pracę bardziej, niż by to wynikało z samej konieczności sprawdzenia czy poznania konkretnych detali. Kiedyś szukając materiałów które mógłbym wykorzystać przy opisie żeńskiej szkoły z czasów carskich, natrafiłem na zbiór fotografii, listów i kartek pocztowych pisanych przez institutki ( uczennice szkół dla szlachetnie urodzonych panien). I zamiast ograniczyć się do tego co mi było potrzebne, spędziłem wiele godzin przeglądając zdjęcia gabinetów lekcyjnych, czytając korespondencję dziewcząt które dawno temu stały się prochem, a czasem po prostu patrząc na ich twarze i zastanawiając się ile z tych młodych, pełnych życia kobiet przeżyło bolszewicką rewolucję.

OT: Zdarzyło się Panu udać się do archiwum w celu znalezienia konkretnej informacji do książki?

AP: Raz czy dwa. Obecnie wiele archiwaliów znajduje się w Internecie, trzeba tylko wiedzieć, gdzie ich szukać. No i mimo, że każda moja książka posiada solidną warstwę historyczną, nie są to przecież pozycje naukowe.

OT: W Namiestniku zwróciłam szczególną uwagę na to, w jaki sposób opisał Pan księżniczkę Anastazję, która jawi się czytelnikowi jako rozpieszczona dziewucha. Co Pan sądzi na temat surowego sposobu wychowywania dzieci przez carycę Aleksandrę? 

AP: Jak i w przypadku wielu innych postaci historycznych które opisałem, fantazji jest tu niewiele: Anastazja rzeczywiście była małym chuliganem. Podstawiała nogę służącym i rówieśnikom, pyskowała nauczycielom, parodiowała w złośliwy sposób otoczenie ( do czego miała prawdziwy talent), łaziła po drzewach jak wiewiórka, w wieku czterech lat weszła pod stół w czasie uroczystego przyjęcia i zaczęła szczypać gości po nogach, udając psa, a w trakcie bitwy na kule śnieżne, „wzmocniła” swoją śnieżkę kamieniem i rzuciła nim w starszą siostrę…

Wbrew temu co się dzisiaj sądzi o życiu ówczesnej arystokracji, dzieci z rodzin panujących miały wiele obowiązków i często wychowywano je po spartańsku. Sposób w jaki caryca traktowała córki ( Aleksy ze względu na problemy zdrowotne i pozycję następcy tronu był w nieco innej sytuacji), nie był niczym niezwykłym.

 

Serdecznie dziękujemy autorowi za odpowiedzi oraz wydawnictwu za możliwość udzielenia wywiadu

Exit mobile version