Site icon Ostatnia Tawerna

Nowoczesny hack’n’slash w stylu retro – recenzja gry „Heroes of Hammerwatch”

Zastanawialiście się kiedyś, co by wyszło z połączenia szybkiej siekanki RPG, takiej jak najnowszy Diablo, z pikselową grafiką z lat 80’? „Bohaterowie młotkowej straży” są odpowiedzią na to pytanie.

Heroes of Hammerwatch – najnowsze RPG od wydawnictwa Crackshell jest mixem hack’n’slasha i roguelite. Czyli (tłumacząc z języka gamingowego na polski) będziemy stawiać czoła hordom wrogów (liczonych w setkach) i eksplorować losowo generowane labirynty, szukając ukrytych przejść i omijając śmiertelne pułapki.

Vintage

Po odpaleniu gry przeżywa się mały szok. Pikselowa grafika do pary z muzyką, przypominającą tą z automatów arcade (aczkolwiek dużo przyjemniejszą), sprawia wrażenie, że cofnęliśmy się w czasie. Dość szybko jednak przyzwyczajamy się do tej retro estetyki i nie tylko nam ona nie przeszkadza, a wręcz dobrze się sprawdza.

Wybierz swojego bohatera

Do wyboru dostajemy 7 klas postaci (4 dostępne od początku, 3 do odblokowania w trakcie rozgrywki). Oprócz klasycznych: paladyna, złodzieja oraz strzelca jest też kapłan i aż trzy różne rodzaje czarodziejów (warlock, sorcerer, wizzard). Po szybkiej personalizacji swojego bohatera, polegającej na wpisaniu imienia, wybraniu jednego z dwóch dostępny portretów, a także dopasowaniu kolorów ubrań (troszkę biednie) zostajemy przeniesieni do nieco podniszczonego miasteczka o wdzięcznej nazwie Outlook (z ang. perspektywa/widok). Nad nim wznosi się złowroga wieża pełna potworów (Forsaken Tower). Na tym część fabularna właściwie się kończy. Nie dostajemy żadnego przegadanego wstępu ani przewodnika – w końcu wiemy, po co tu jesteśmy. Mamy zabijać potwory!

Skill, skill i jeszcze raz skill

Sterowanie jest bardzo intuicyjne, ale dające pole do popisu dla naszych umiejętności i zręczności. Po pikselowej mapie widzianej z lotu ptaka poruszamy się góra-dół oraz lewo-prawo, używając lewej ręki i klawiszy WSAD. Prawą dłonią operujemy myszką, służącą do celowania i atakowania. Lewym przyciskiem używamy ataku podstawowego, prawym zaś specjalnego, zużywającego manę. Pierwszy z nich jest przypisany na stałe do klasy postaci, którą wybraliśmy. Natomiast drugi możemy z czasem zmienić i dopasować do naszego stylu gry. Trzeba też zaznaczyć, że każdy pojedynczy strzał, czy nawet machnięcie mieczem musi być wycelowane, a przeciwnicy są bardzo liczni i ruchliwi. To wszystko sprawia, że gra jest dość wymagająca i nie wybaczająca błędów, ale dzięki temu ciekawa.

Nie samą walką żyje bohater

Podczas eksploracji wieży, oprócz ubijania potworów, będziemy również szukać ukrytych przejść, omijać zabójcze pułapki i rozwiązywać różne zagadki – wszystko po to, by uzbierać jak najwięcej surowców oraz ekwipunku. Trzeba tylko uważać, gdyż ginąc tracimy wszystko, co przy sobie mieliśmy. Na szczęście od czasu do czasu w labiryncie natkniemy się na windę, którą można przesłać do miasteczka zgromadzone złoto i rudę (płacąc od tego podatek). Tak zabezpieczone zasoby będziemy mogli użyć przy następnej wizycie w mieście (czyt. po śmierci). Pieniądze przydadzą się do ulepszenia naszej postaci (broni/zbroi/mikstur), natomiast znalezione rudy metalu pozwalają na rozbudowanie okolicy (np. zbudowanie kaplicy w celu odblokowania klasy kapłana lub zainwestowanie w większą kuźnię, by ekwipunek od kowala był lepszej jakości).

Potwór potworowi nie równy

Oczywiście w tego typu grze nie mogło zabraknąć klasycznych bossów. Będziemy ich spotykać regularnie – co 4 poziomy wieży. Walki z nimi potrafią być naprawę ciekawe i wymagające, a często wystarczy jeden mały błąd i jesteśmy martwi (one hit KO). Nie pozostaje wtedy nic innego, jak spróbować od początku. Gdy jednak udaje się ich pokonać – satysfakcja jest ogromna. Oprócz tego wygrana odblokowuje to również portal, pozwalający przy kolejnej próbie wspinaczki trochę ją skrócić i przeskoczyć 4 poziomy do góry (dzięki czemu każdego bossa wystarczy pokonać raz).

W kupie siła!

Mimo że tryb solo jest całkiem dobry, to sercem Heroes of Hammerwatch jest jednak rozgrywka wieloosobowa (online). Dopiero wtedy zabawa nabiera prawdziwego tempa. Wprawdzie gra robi się znacznie łatwiejsza, gdy dołączy się do większej grupy (zwłaszcza walki z bossami), ale też bardziej ekscytująca. Można wtedy przebiec przez całą planszę zmiatając po drodze wszelkie potwory z powierzchni pikselowego świata. W dodatkowych zaletach multiplayera, oprócz oczywistych korzyści „ekonomicznych” (szybsza i łatwiejsza eksploatacja = więcej zebranych zasobów), warto też wymienić aspekt czysto towarzyski – zdecydowanie przyjemnej gra się przecież z przyjaciółmi, niż samemu.

Grę w dobrej cenie kupicie na GOG.com

Nasza ocena: 6,5/10

Dynamiczna rozgrywka na losowo generowanych mapach, pełnych ukrytych zagadek oraz ciekawych bossów. Angażujący poziom trudności może się podobać!

Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 6/10
Fabuła: 3/10
Grywalność: 9/10
Exit mobile version