Site icon Ostatnia Tawerna

Ninja, mechy i klocki — recenzja wydania DVD „The LEGO NINJAGO Movie”

Uwielbiam klocki LEGO. Pomimo wieku, ciągle kusi mnie na zakup nowych zestawów. Jednak od paru lat w formie animowanej pojawiają się one również na ekranach kin i w telewizji. Jak wyszło tym razem z wydaniem DVD?

Bardzo (ziew) wciągająca historia

Od razu mówię — fabuła nie jest najmocniejszą stroną tego filmu. Prędzej jest na podobnym poziomie, co bohaterowie (o tym za chwilę). Poznajemy grupę nastolatków ukrywających swoją tożsamość i ratujących miasto, które co chwilę jest atakowane przez Garmadona. To zły tyran mieszkający na wyspie znajdującej się z dwa kilometry od metropolii. Przypuszczane przez niego taki są tak częste, że nawet telewizja już się nimi nie przejmuje. Lloyd – zielony ninja, to jego syn. I jest za to powszechnie znienawidzony. Film ten więc pozwoli nam zobaczyć jak trudne bywają relacje ojciec–syn (albo raczej ich brak). Ujrzymy również, jak przebiega szkolenie młodych adeptów sztuk walki. Poza tym czeka nas wielka podróż w celu odnalezienia potężnych artefaktów, dzięki którym bohaterowie zdołają pokonać złego… kota.

Bohaterowie?

Tak naprawdę na pierwszych skrzypcach gra Lloyd i jego ojciec Garmadon. No i jeszcze mistrz Wu, któremu w oryginale podłożył głos genialny Jackie Chan. To nie jedyny jego wkład w film, bo sceny walk (które są świetne) były przez niego nadzorowane. Wszyscy fani Jackiego od razu rozpoznają ten styl. Starcia są efektowne, czuć w nich energię. I to największa zaleta, jaką można odnaleźć w tym filmie.

Poza tym cała reszta drużyny jest nieistotna. Zapewne dla fanów serialu wszystkie postaci będą miały znaczenie, jednak w filmie są po prostu bohaterami drugiej kategorii – totalnie bez wyrazu ani charakteru. Do tego okazują się okropnymi fajtłapami. Wychodzi na to, że jedyne, co potrafią ci „ninja”, to używać mechów bojowych. Bez nich zostają nam byle amatorzy, którym spuszczany jest łomot. Natomiast Garmadon to postać typowa w takiej opowieści: wpierw dyktator, pragnący zapanować nad światem, a z biegiem czasu tatko pokazujący swoje dobre oblicze.

Wydanie

Polski dubbing wypada w porządku. Dużo lepiej bohaterowie brzmią w oryginale, jednak rodzima wersja jest wykonana poprawnie. Do tego w kilku momentach usłyszymy znane kawałki muzyczne, co dodawało scenom pewnego uroku. Jednak to za mało, by nazwać produkcję majstersztykiem. Zwłaszcza, że w samym wydaniu DVD otrzymaliśmy bardzo… niedużo. Jedyne dodatki, jakie możemy obejrzeć, to kilka wypowiedzi twórców oraz trzy sceny, które nie zostały wykorzystane w samym filmie. I to tyle.

He, he, żarciki

Humor w filmie jest obecny, ale jego poziom okazuje się bardzo nierówny. Raz świetnie się bawimy, a innym razem te żarty są po prostu… żenujące. Uważni słuchacze wychwycą w kilku momentach przekaz dla starszych widzów. W teorii cały film miał być śmieszny, jednak pod tym względem wypada on całkiem średnio. Owszem, niektóre momenty sprawiają, że kapcie z nóg spadają, jednak wydaje mi się, że w pewnym momencie scenarzystom brakowało dobrych pomysłów i wrzucali dialogi jak popadnie, na siłę. O wiele lepszy poziom prezentowały poprzednie produkcje z duńskimi klockami.

Podsumowanie

Na koniec dodam jedno: dobrze, że chociaż strona techniczna jest w porządku. Animacje są ładne, dobrze przygotowane i tylko w niektórych momentach widać zabawę w „kopiuj i wklej”, dzięki której twórcy mogli oszczędzić czas i pieniądze. W Lego Ninjago nie uświadczymy żadnych twistów fabularnych, bo cała opowieść jest bardzo przewidywalna i niezbyt odkrywcza. To tylko otoczka do fajnych scen walki.

Nasza ocena: 4,7/10

Dla dzieciaków i ogromnych miłośników LEGO – jak najbardziej. Dla wytrawnych kinomanów – to mało apetyczny kąsek.

FABUŁA: 3/10
BOHATEROWIE: 4/10
OBRAZ I DŹWIĘK: 8/10
WYDANIE: 4/10
Exit mobile version