Site icon Ostatnia Tawerna

Ninja kurier – recenzja gry „The Messenger”

Na pierwszy rzut oka The Messenger wydaje się kolejną platformową naparzanką w stylu retro. Pozory jednak mylą.

Hej! Musisz dostarczyć ten zwój!

Tytułowy posłaniec to ninja z osady ukrywającej się przed armią demonów. Mieszkańcy wioski czekają na tajemniczego wybawiciela, który według przepowiedni ma uchronić ich od sił zła. Nie wszystko idzie jednak zgodnie z planem i tajemniczy wojownik przybywa tylko po to, aby wręczyć bohaterowi zwój, który musi zostać czym prędzej dostarczony na szczyt leżącej daleko góry. 

Hołd dla klasyki (ale nie tylko)

Gra Sabotage Studio jest wyraźnym ukłonem w stronę klasycznych platformówek ery NES-a, co widać już na pierwszy rzut oka. Zaczynamy tak samo, jak w starych odsłonach serii Ninja Gaiden: postać potrafi biegać, skakać i wymachiwać mieczem w jednym kierunku. Co jakiś czas natrafimy również na bossa o określonych ruchach, których odpowiednie wystudiowanie pozwala opracować skuteczną strategie pojedynku. Poza tymi wymienionymi czynnościami zbieramy też kryształy, które możemy wymienić na nowe umiejętności oraz przedmioty dla naszego zamaskowanego protagonisty. Kupujemy je u zakapturzonego handlarza, z którym możemy też powymieniać kilka zabawnych uwag.

The Messenger nie jest najtrudniejszą platformówką z jaką miałem okazję się spotkać, co nie oznacza, że nie potrafi być wymagająca. Czasami produkcja zmusza gracza do akrobatycznej precyzji, którą da się osiągnąć ucząc się na błędach. Liczbę żyć mamy nieskończoną, jednak śmierć zawsze ma swoją cenę. Kiedy już spotka nas ten los, pojawia się mały latający demon na usługach nekromanty, który nie dość, że gracza obrazi, to jeszcze kradnie mu część zebranych kryształów jako zapłatę na odrodzenie. Na szczęście punkty kontrolne pojawiają się dość regularnie i ich widok zawsze wywoływał u mnie westchnienie ulgi. 

Kompletne zaskoczenie 

The Messenger po kilku godzinach rozgrywki oferuje nam zaskakujący twist. Kiedy zerwaliśmy wszystko, co było do zerwania z drzewka umiejętności i zbliżamy się do celu wędrówki bohatera, gra kompletnie zmienia oblicze. Przenosimy się do przyszłości nie tylko pod względem fabularnym. Od tego momentu przemieszczamy się pomiędzy dwoma epokami w historii elektronicznej rozgrywki. Grafika zmienia się z ośmiu bitów na szesnaście, nabiera ostrości, kolory są żywsze i muzyka sącząca się z głośników staje się głębsza. W związku z tym wszystkim pojawia się backtracking, chodzimy po swoich własnych śladach, ale ukończone już poziomy odkrywają nowe tajemnice przez co otworem stają wcześniej niedostępne obszary, a sama rozgrywka się swojego rodzaju metroidvanie. 

Podsumowanie

Największym atutem gry Sabotage Studio jest klimat osiągnięty za sprawą niewielkiej ilości środków. Objawia się on między innymi dzięki humorowi, czy to przy rozmowach z handlarzem, czy przy interakcjach z bossami spotykanymi podczas wyprawy. Zmiana klimatu i założeń rozgrywki również stanowi bardzo miłą niespodziankę i zdecydowanie wyróżnia The Messenger w tłumie innych gier z tego gatunku. Zatem: łapcie za katanę, pakujcie zwój w plecak i jazda na szczyt góry!

Nasza ocena: 8/10

The Messenger stanowi bardzo ciekawy przykład staroszkolnej platformówki akcji, kompletnie zaskakującej późniejszą zmianą klimatu.

Grafika: 8/10
Udźwiękowienie: 8/10
Fabuła: 8/10
Grywalność: 8/10
Exit mobile version