Coraz powszechniejszą praktyką staje się, że krytycy nie otrzymują dostępu do nowych materiałów jeszcze przed premierą. Podobnie będzie z siódmym sezonem Gry o tron.
HBO zastosowało tą technikę już rok temu. Część środowiska recenzentów nie kryje swojego niezadowolenia z takich decyzji. Stacja ma jednak całkiem dobre powody i dlatego nowy sezon najpopularniejszego serialu na świecie wszyscy obejrzą dopiero 16 lipca – bez wyjątków.
Najważniejszym z nim jest oczywiście piractwo. HBO już od długiego czasu walczy z nielegalnym rozprowadzaniem swoich produkcji za pośrednictwem internetu. Okazuje się, że spora część pirackich kopii piątego sezonu Gry o tron pochodziła właśnie od krytyków, którzy otrzymywali nowe odcinki do recenzji na kilka dni przed ich oficjalną premierą.
Nie możemy zapominać też o spoilerach. Gra o tron niemal od samego początku uwielbia zaskakiwać widzów nieoczekiwanymi zgonami i zwrotami akcji. Udostępnienie obrazów jeszcze przed premierą często powoduje, że internet dosłownie zalewany jest spoilerami, które zwyczajnie psują wrażenia płynące z oglądania ulubionego show.
Warto wspomnieć jeszcze o fakcie, że są twórcy, którzy zwyczajnie nie chcą udostępniać swoich dzieł przed premierą ze strachu przed negatywnymi ocenami. Branża filmowa i gier wideo zna przypadki, w których słabe oceny krytyków doprowadziły do finansowej klapy danej produkcji. Wydaje nam się, że HBO z Grą o tron niespecjalnie obawia się właśnie tego… a może jednak?